Netanjahu krytykuje w Kongresie politykę Obamy, a Demokraci wiwatują

Benjamin Netanjahu wystąpił w amerykańskim Kongresie przeciwko polityce Baracka Obamy. Klaskali mu Republikanie, klaskali mu Demokraci (często na stojąco!), zaś premier Netanjahu także klaskał amerykańskim politykom. Zabrakło jedynie bisu.

Benjamin Netanjahu i Barack Obama (Official White House Photo by Pete Souza)
Benjamin Netanjahu i Barack Obama (Official White House Photo by Pete Souza)

Jest taki polityk, który może liczyć na gorętsze przyjęcie niż Donald Tusk na konwencji PO oraz Jarosław Kaczyński na konwencji PiS. Jest to Benjamin Netanjahu, premier Izraela, który nie występował w tym przypadku na konwencji wyborczej, pomimo że wybory w Izraelu zaplanowane są na 17 marca, lecz przed połączonymi izbami Kongresu. Klaskali mu Republikanie, klaskali mu Demokraci (w dodatku, ponadpartyjnie, często na stojąco!), zaś premier Netanjahu także klaskał amerykańskim politykom. Zabrakło jedynie bisu.

Spektakularne występy premiera Netanjahu przed amerykańskim Kongresem to nic nowego, a jeszcze mniej sensacyjne jest to, że izraelski premier zbiera oklaski na stojąco od Republikanów i Demokratów (zresztą – trudno to opisać, trzeba po prostu zobaczyć). W tym przypadku izraelski premier poszedł jeszcze dalej…. Wystąpił w Kongresie PRZECIWKO prezydentowi Obamie i jego administracji. Premier Netanjahu może oczywiście dziękować Obamie za jego pomoc udzieloną Izraelowi w ciągu tych dwóch kadencji, ale nie zmienia to faktu, że chodziło o sprzeciwienie się amerykańskiej polityce zagranicznej podążającej w stronę dealu nuklearnego z Iranem. Na tyle jest to oczywiste, że prezydent Obama postanowił unikać premiera Netanjahu, a w poważnych tarapatach znajdują się demokratyczni kongresmeni, którzy… próbują jednocześnie nie krytykować Obamy, Netanjahu i Teheranu (!).

1. Wystąpienie premiera Netanjahu po angielsku było najlepsze z możliwych, patrząc z punktu widzenia interesów Izraela i PR-u. A jaki jest główny interes Izraela? Nie dopuścić do przełamania gospodarczej i politycznej izolacji Teheranu, swojego największego wroga w regionie, a  przy okazji również maksymalnie utrudnić lub uniemożliwić rozwój irańskiego programu nuklearnego.  Premier Netanjahu zbierał też punkty przed wyborami, a wiadomo – wystąpienie przy aplauzie Kongresie – zawsze na propsie.

Netanjahu oskarżał Iran o próbę zdominowania Bliskiego Wschodu, zarzucał  popieranie terroryzmu, w tym organizacje ataków terrorystycznych na izraelskie i amerykańskie placówki, wypominał niechlubną przeszłość, porównywał Iran do ISIS-u i Korei Północnej, sugerował, że Iran próbuje oszukać swoich partnerów, że jest blisko uzyskania broni atomowej, wyciągał cytaty z Chameneia, Chomeiniego twierdząc, że Iran jest nieprzewidywalny i będzie chciał zniszczyć Izrael itd

Połączenie charyzmy Netanjahu z jego perfekcyjnym angielskim oraz wielkim poparciem w Kongresie robi wrażenie.

2. Cóż, samemu Netanjahu nikt nie zadał (i nie zada w Ameryce) paru niewygodnych pytań w stylu:

– Od parunastu lat twierdzi Pan, że Iran jest blisko zdobycia broni atomowej. Podobnie twierdził Pan na temat Iraku tuż przed amerykańską interwencją w 2003 roku. Kiedy się Pan mylił – wtedy czy teraz?
– W jaki sposób Izrael zamierza załatwić sprawę pół miliona osadników na Zachodnim Brzegu Jordanu?
– Jeżeli porozumienie z Iranem powinno być zawarte na innych warunkach, to dokładnie na jakich? A jeżeli Iran by ich nie przyjął to co, bombardować?
– Zarzuca Pan Iranowi działania terrorystyczne. W jaki sposób Pan skomentuje śmierć setek palestyńskich cywilów poniesioną w czasie ataków na Strefę Gazy?  A jak zabójstwo cywilów-naukowców z Iranu?
– Chwali się Pan, że reprezentuje Pan jedyny demokratyczne państwo w regionie. Dlaczego zatem wojsko nie respektuje wyroków izraelskiego Sądu Najwyższego nt. zwrotu ziemi Palestyńczykom? Dlaczego trwa humanitarna blokada Strefy Gazy? Dlaczego mieszkańców Zachodniego Brzegu traktuje się jak ludzi 2 kategorii?
– Dlaczego izraelski rząd nie robi nic w kierunku zrealizowania “two states solutions”, a wręcz przeciwnie, rozbudowuje kolejne osiedla, w tym w okolicach Jerozolimy, co betonuje obecną sytuację w konflikcie izraelsko-palestyńskim?

Oczywiście, na pewno premier Netanjahu potrafiłby na takie pytania odpowiedzieć i podjąłby dyskusję. Wytłumaczyłby, że z murem chodzi o bezpieczeństwo, że Palestyńczycy mogą to czy tamto, że nie ma jednolitego palestyńskiego przywództwa chcącego pokoju, że Iran wspiera Hezbollah i Assada. Tylko że nikt nawet nie dyskutuje. Każdy słucha deklaracji o dążeniu do pokoju i czarno-białym świecie, w którym jedni są aniołami,a  inni diabłami. Sorry, ja takiego podziału nie kupuję i tym się z Wami dzielę.

3.  W samej kwestii porozumienia Grupy P5+1 z Iranem nie znamy szczegółowego draftu porozumienia, dlatego ciężko skomentować nie tylko coś, czego nie podpisano, ale czego szczegółów nie znamy.

Na pewno – co do kierunku – zgadzam się z premierem Izraela z jedną rzeczą. Zachód nie może podpisać umowy z Iranem “na czas określony” – w zamian za zniesienie sankcji Iran przez 10 lat zobowiązuje się do przestrzegania porozumienia. Taka forma rzeczywiście byłaby bez sensu – po 10 latach Teheran byłby bez sankcji, a jego program atomowy nieograniczony porozumieniem (za to ograniczony zakazem dążenia do zdobycia broni nuklearnej wynikającego z Traktatu NPT). Z drugiej strony administracja Obamy może argumentować, że sankcje można zawsze nałożyć ponownie… Tylko czy chodzi o to, żeby rozgrywkę rozpocząć na nowo?

4. Szczerze zazdroszczę Izraelowi umiejętności prowadzenia polityki zagranicznej wobec Stanów Zjednoczonych. Proszę każdego, aby teraz porównał, jak mocne jest lobby izraelskie (występ w Kongresie, owacje na stojąco, brawa od Demokratów dla słów de facto krytycznych wobec polityki urzędującego Prezydenta-Demokraty) z lobby polskim…

Tego poziomu nie osiągniemy nigdy, ale może jednak warto zastanowić się, co zrobić, aby było chociaż trochę lepiej?

Jeden komentarz do “Netanjahu krytykuje w Kongresie politykę Obamy, a Demokraci wiwatują

  1. „Szczerze zazdroszczę Izraelowi umiejętności prowadzenia polityki
    zagranicznej wobec Stanów Zjednoczonych. Proszę każdego, aby teraz
    porównał, jak mocne jest lobby izraelskie (występ w Kongresie, owacje na
    stojąco, brawa od Demokratów dla słów de facto krytycznych wobec
    polityki urzędującego Prezydenta-Demokraty) z lobby polskim…”.

    Stany Zjednoczone to w zasadzie również Izrael. Tylko taki troszkę większy 🙂

Komentowanie wyłączone.