Wydarzenia ostatnich kilkunastu miesięcy, w kontekście współczesnego systemu monetarnego, który oparty jest na pieniądzu fiducjarnym (inaczej papierowym), pokazują że sen złota – barbarzyńskiego reliktu przeszłości – nie jest, aż tak głęboki, jak mogłoby się wydawać.
![Fot. Andrzej Barabasz (Chepry) [CC BY-SA 4.0 / Wikimedia Commons]](https://www.politykaglobalna.pl/wp-content/uploads/2025/01/1280px-400-oz-Gold-Bars-AB-011-640x420.jpg)
Coraz to częściej można usłyszeć o staraniach ściągnięcia złotych rezerw do macierzystych krajów (Niemcy, Francja, Holandia). Innym przykładem jest referendum „Ratujmy szwajcarskie złoto” zgłoszone przez konserwatywną Szwajcarską Partię Ludową (SVP). Warto zauważyć, że są to pierwsze od lat przykłady przerwania ciszy na temat rozważań nad złotem, czy to w formie rezerw, czy częściowym lub pełnym standardzie złota. W niniejszym artykule chciałbym krótko przedstawić historię porzucenia złota, jako podstawy systemu monetarnego, oraz zwrócić uwagę na te argumenty, które wysuwają orędownicy złotego kruszcu.
Proces odejścia od złotego standardu był stopniowy, aczkolwiek był wynikiem burzliwych wydarzeń I i II Wojny Światowej i mającego miejsce pomiędzy nimi Wielkiego Kryzysu lat 30-tych. XX wieku. Za początek tej drogi uznać można rok 1914, kiedy to w kilka tygodni po wybuchu wojny, państwa biorące w niej udział rezygnują ze złota, aby finansować „usprawiedliwione” wydatki zbrojeniowe. Wynikiem tych oszalałych zakupów były deficyty budżetowe, długi publiczne i wysoka inflacja.
Okres międzywojenny to czas spłaty długów oraz walki z inflacją. Istotnym wydarzeniem tamtych lat była konferencja z 1922 roku, która odbyła się w Genewie. Dotyczyła ona powojennego kształtu systemu monetarnego. Owocem prac podjętych na konferencji był system dewizowo-złoty. Od tej pory w skład rezerw wliczać się mogły: amerykański dolar, funt brytyjski i oczywiście złoto. (Wcześniej rezerwy obejmowały wyłącznie złoto). W ocenie Jamesa Dinesa, to właśnie „inflacja z czasów I Wojny Światowej doprowadziła standard złota (…) do chwilowego załamania, a konferencja w Genewie usankcjonowała rządowe manipulacje papierowym pieniądzem. Żaden rząd nie potrafi oprzeć się nadużywaniu tego prawa, a bezpośrednim skutkiem była galopująca inflacja w latach dwudziestych i nieunikniona korekta w formie ogromnej zapaści”.
Podobne zdanie prezentuje Jacques Rueff, doradca gospodarczy prezydenta Francji Charlesa de Gaulle`a, który pisze: „powszechnie wiadomo i wielokrotnie udowodniono, że standard dewizowo-złoty był zasadniczo odpowiedzialny za kryzys światowej gospodarki lat trzydziestych”.
Następnym wydarzeniem, na które należy zwrócić uwagę jest wprowadzenie zakazu posiadania złota oraz zakazu wymiany banknotów na złoto w Stanach Zjednoczonych, cztery lata po wybuchu Wielkiego Kryzysu. (Zakaz ten został zniesiony dopiero w 1975 roku) Za podsumowanie nowego prawa nadanego przez prezydenta Roosevelta mogą posłużyć słowa pewnego ówczesnego profesora Uniwersytetu Bostońskiego: „Złoto upaństwowiono, Departament Skarbu skonfiskował wszystkie znajdujące się w prywatnych rękach złote monety i sztabki, którymi mógł zawładnąć (…). Departament Skarbu nie wypłacał już złota na życzenie lub po okazaniu odpowiednich certyfikatów. Przestano bić złote monety. Wymyślono nowe przestępstwo: posiadanie pieniędzy (…) uznano za nieuczciwe działanie(…). Tym sposobem zadbano o nadejście kolejnej inflacji. Unieważniono także ustawę walutową z 1869 roku, w której rząd dawał gwarancję spłaty wszystkich długów państwa złotem standardowym; od tego momentu nie uznawano już zagwarantowanych ustawą obietnic złożonych przez państwo; zarzuciliśmy standard złota, a zdaniem wielu osób, również standard moralny”.
Po sześciu latach prób i starań uspokojenia rozkołysanej gospodarki wybucha II Wojna Światowa, która jest spotęgowanym odbiciem tej sprzed 21 lat. Pod koniec wojny w 1944 roku zorganizowana zostaje konferencja z Bretton Woods, której wynikiem było „oficjalne uznanie hegemonii dolara, jako jedynej waluty wymienialnej przez zagraniczne banki centralne na złoto”.
Ostatnim wydarzeniem na drodze odejścia od złotego standardu jest zamknięcie tak zwanego „złotego okna” przez amerykańskiego prezydenta Richarda Nixona w 1971 roku. Od tego czasu światowy system monetarny oparty jest tylko i wyłącznie na pieniądzu z drukarki. Jedynym wyjątkiem pozostała Szwajcaria. Frank szwajcarski, aż do 1999 roku miał być oparty w złocie w 30% i był to główny powód tego, że frank cieszył się szacunkiem i stanowił jedną z bezpiecznych przystani na rozkołysanej, międzynarodowej arenie gospodarczej.
W ciągu ostatnich 100 lat, kiedy to wyrzucono poza burtę standard złota, a dzisiejszy system monetarny to droga usłana papierowym pieniądzem, prezentowano wiele argumentów przeciw staremu porządkowi monetarnemu. Spośród wielu chciałbym zwrócić uwagę na trzy i rozpatrzyć je z punktu widzenia zwolennika tego barbarzyńskiego reliktu.
1. Podaż pieniądza powinna znajdować się wyłącznie w rękach państwa.
2. Niewystarczająca ilość złotego kruszcu.
3. Zbyt wysokie koszty systemu, który miałby opierać się na standardzie złota.
Niegdyś za największa zaletę standardu złota uważano to, że jest wolny od nacisków i wpływów sfery polityki na zmiany nabywczej siły pieniądza. Ludwig von Mises, orędownik złotego kruszcu pisał, że złoty fundament „uniezależnia kształtowanie się siły nabywczej pieniądza od zmieniających się celów i doktryn partii politycznych oraz grup nacisku”. Dziś największa zaleta stała się największą wadą złota. Związane jest to z ogólnie panującym przekonaniem, że pewne sfery są zbyt istotne, aby decydowała o nich „niewidzialna ręka rynku”. Tak, jak po części rynek mieszkań, infrastruktura, ceny artykułów rolnych, czy ceny paliw, tak również zarządzanie podażą pieniądza powinno znajdować się w pełni i wyłącznie w rękach państwa. Monopol na drukowanie papierowego pieniądza bez pokrycia w złocie ma sprzyjać stabilizacji poziomu cen, płac, czy zniesieniu ograniczeń ekspansji kredytowej. W ten sposób rządy miały łagodzić przejście gospodarki przez najcięższe stadia cyklów koniunkturalnych, eliminując je w przyszłości, co oczywiście było mrzonką. Złoto natomiast stoi na przeszkodzie manipulacji poziomem cen i płac, ogranicza ekspansję kredytową oraz – o czym nieczęsto się mówi – utrudnia państwu narzucenie ukrytego podatku, jakim jest inflacja. Sam zwolennik interwencjonizmu Lord J. M. Keynes już w 1919 roku, zanim jeszcze jego polityka zagościła w Stanach Zjednoczonych, napisał:„poprzez kontynuację procesów inflacyjnych rząd może w tajemnicy, przy powszechnej nieświadomości, skonfiskować część majątku obywateli. Używając tej metody, można swobodnie, w zależności od kaprysu, odbierać ludziom ich własności doprowadzić do powszechnej pauperyzacji zdecydowanej większości obywateli oraz nagłego wzbogacenia się małej części społeczeństwa”.
Alan Greenspan były szef Rezerwy Federalnej, który do pewnego momentu opowiadał się za złotym standardem twierdził, że „ w obliczu braku parytetu złota niema (…) narzędzia, które by zabezpieczyło oszczędności przed inflacyjną konfiskatą. Nie ma bezpiecznego narzędzia tezauryzacji, czyli gromadzenia wartości”. Greenspan wyjaśnia, że „jeżeli podaż pieniądza jest większa od dostępnych w gospodarce produktów, ceny muszą rosnąć, co znaczy, że spada wyrażona w konkretnych dobrach wartość oszczędności produktywnych członków społeczeństwa. Kiedy wszystko zbilansować, okazuje się, że ów ubytek wartości odpowiada dobrom zakupionym przez państwo z pieniędzy pochodzących ze sprzedaży obligacji na opiekę i inne cele”. Za obraz tej sytuacji może posłużyć przykładowy koszy produktów oraz ich cen w roku 2003 i 2013 w Polsce:

Jak widzimy na powyższej infografice, pomimo tak znaczącego wzrostu średniej płacy krajowej, liczba wybranych produktów które możemy zakupić jest mniejsza.
W kontekście ekspansji kredytowej, uważa się, że jest to złoty środek na wszelkie problemy gospodarki. Środek za pomocą, którego ma nastąpić spadek stóp procentowych, wzrost płac i cen oraz brak konieczności dopięcia państwowych budżetów. Autorami ekspansji kredytowej wolnej od parytetu złota, jak pisze Mises były banki z oczywistych względów. Obecnie za ekspansję odpowiedzialne są wyłącznie rządy. W gospodarce rynkowej opartej na standardzie złota rozmiary ekspansji kredytowej są ściśle ograniczone. Ludwig von Mises podkreślał, że to właśnie złoty standard sprawiał, „że rządy nie były gotowe do odejścia od wymienialności waluty krajowej po sztywno ustalonym kursie. Brak porozumienia rządów i banków centralnych skutkował tym, że w poszczególnych krajach ekspansja kredytowa miała różne rozmiary”. Kraj, który w sposób lekceważący i łatwy pozwalał na wzrost ekspansji kredytowej stawał wobec groźby, że z banku centralnego i innych banków odpłyną rezerwy złota. Banki, aby zapobiec tej sytuacji musiałyby szybko podnieść stopy procentowe, tym samym ograniczając liczbę kredytów, dzięki czemu mogły zachować wypłacalność. Należy wiedzieć, że dziś żaden bank nie spełnia wymogu wypłacalności. Wynikiem zawężenia pola działania kredytów była panika na rynku. Standard złota był zatem naturalnym hamulcem ekspansji kredytowej, który skracał okres boomu na rynku, niwelował liczbę nietrafionych inwestycji, co wiązało się ściśle z tym, że przebieg depresji był łagodniejszy i krótszy. Obecnie o rozmiarze ekspansji kredytowej decydują arbitralne decyzje rządu, które posługują się nią, jak „czarodziejską różdżką”, po to, by wszystkim zapewnić dobrobyt. Podobnie do inflacji, celem niepohamowanej ekspansji kredytowej jest „przysporzenie korzyści jednym grupom kosztem innych grup” – pisze Mises.
Kryzys z 2008 roku jest tego najlepszym przykładem. To, co dziś powinno wzbudzić zdumienie, zdaniem zwolenników standardu złota, widząc doświadczenia ostatnich lat, jest to, że przekonanie o błogosławionej roli ekspansji kredytowej w obecnej formie, nie mającej nic wspólnego z oszczędnościami, w celu ratowania światowej gospodarki nie zostało porzucone. Ludwig von Mises napisał napisał: „Jeśli pieszego potrącił samochód, to pomoc poszkodowanemu nie powinna polegać na tym, by ten sam samochód potrącił go ponownie w drodze powrotnej”.
Odnośnie poziomu cen, złoto, jak i oderwany od niego pieniądz fiducjarny nie są gwarantem niezachwianej stabilności i niezmienności . Laureat nagrody Nobla z ekonomii Friedrich von Hayek zauważył, że „historia wielokrotnie dowiodła niemożliwości osiągnięcia w praktyce całkowitej stabilizacji poziomu cen w dynamicznej gospodarce”. Z podobnym dystansem podchodzi do tego zagadnienia Mises pisząc, że „absurdalne są same pojęcia stabilności i niezmienności siły nabywczej. W rzeczywistym, zmiennym świecie nie może istnieć coś takiego, jak stabilność siły nabywczej”. Różnica tkwi w tym, że za pomocą pieniądza papierowego „celem jest stworzenie rządom możliwości manipulowania siłą nabywczą”, innymi słowy „głównym zarzutem przeciw standardowi złota jest to, że do elementów kształtowania cen wprowadza on czynnik, którego nie może kontrolować żaden rząd, a mianowicie zmiany w produkcji złota”.
Drugim argumentem przeciwników standardu złota, na który chcę zwrócić uwagę jest niewystarczająca ilość złotego kruszcu. W ocenie zwolenników złota jest to mylne założenie, ponieważ, jak twierdził Mises „złota nigdy nie jest zbyt dużo, ani zbyt mało, by mogło pelnić funkcję pieniądza. Równowagę między podażą, a popytem zapewniają ruchy cen”. Roger Garrison wyjaśnia, że „względny brak elastyczności podaży złota skutkowałby tym, że wzrost popytu na złoto niezależnie od jego wielkości, wypływałaby na ceny, a nie na ilość. Oznacza to, że wzrosłaby wartość złota lub odwrotnie – ceny innych dóbr spadłyby w stosunku do cen złota”.
Warto nadmienić również właściwości kruszcu, które przemawiają za złotem, jako pieniądz: rozpoznawalność, użyteczność, poręczność w transporcie, podzielność, jednorodność, niezniszczalność. Peter Bernstein pisze, że „złoto jest niemal tak miękkie, jak używany przez szklarzy kit. Do zdobienia szkła weneckiego wykorzystywano złotą folię grubości zaledwie jednej dziesięciotysięcznej milimetra”. W innym miejscu stwierdza: „jeden gram złota można rozciągnąć w drucik o długości ponad dwu i pół kilometra lub rozwalcować na arkusz o powierzchni niemal trzech tysięcy centymetrów kwadratowych”. W kontekście niezniszczalności Bernstein zauważa: „kiedy (…) cała stal zardzewieje i się rozpadnie, sztabka złota nadal będzie wyglądać jak nowa”. Najlepszym tego przykładem jest proteza zębowa wykonana ze złota 4500 lat temu, która zachowała się w idealnym stanie i można by użyć ją nawet dziś.
Ostatnim argumentem, który pragnę pokrótce rozwinąć, jest zbyt wysoki koszt złotego systemu monetarnego. Owe stanowisko jest niezwykle ciężkie do rozpatrzenia, ponieważ należałoby porównać oba systemy monetarne, pierwszy oparty na złocie, drugi oparty na pieniądzu fiducjarnym. Ponieważ porównanie kosztów w jaki zaopatruje się gospodarkę w pieniądz, w przypadku złota wyższych (jest to wydobycia), w przypadku papierowego pieniądza niższych (jest to uruchomienia drukarki) nie rozwiązuje problemu, należy zwrócić uwagę na inne koszty. Między innymi koszty polityki inflacyjnej. Koszty nieograniczonego ekspansjonizmu kredytowego. Koszty błędnej alokacji zasobów w gospodarce. Koszty przedsiębiorstw, które starają się wyprzedzić przyszłe działania banku centralnego, aby zapobiec konsekwencjom manipulacji podaży pieniądza. W ocenie zwolenników standardu złota, powyższe koszty przesądzają o tym, że system monetarny oparty na złocie jest właściwą drogą, którą powinna podążać światowa gospodarka. Alan Greenspan napisał: „przyzwolenie, by państwo tworzyło pieniądz papierowy jest niczym próba naprawienia bezpiecznika za pomocą monety jednocentowej. Koszty surowcowe centa są zapewne mniejsze niż koszty surowcowe nowego bezpiecznika, ale całkowite koszty, zważywszy na prawdopodobieństwo wybuchu pożaru i związanych z nim zniszczeń, będą bez wątpienia wyższe”.
Podsumowując, aby orędownicy barbarzyńskiego reliktu porzucili swe przekonanie do systemu monetarnego opartego na złocie, musi być spełniony jeden z dwóch warunków. O pierwszym wspomina w swej książce Ludwig von Mises: „W przyszłości może się zdarzyć, że wydobycie złota za pomocą jakiejś technologii stanie się tak tanie, iż nie będzie się ono nadawało do celów monetarnych. Wtedy standard złota trzeba będzie zastąpić jakimś innym standardem”. Drugi zawarty jest w słowach Arystotelesa: „papierowy pieniądz ze swojej natury jest dobry, pod warunkiem, że nasza władza zwierzchnia jest doskonała, a władcy mają boski rozum”.