Jakie motywacje stoją za kampanią antykorupcyjną prowadzoną przez przewodniczącego ChRL Xi Jinpinga? Czy to nowa jakość w chińskiej polityce czy tylko rozgrywki między frakcjami partii komunistycznej?

Korupcja była jednym z pierwszych tematów podjętych przez Xi Jinpinga po objęciu przez niego funkcji sekretarza generalnego KPCh. Choć Xi dość ostro mówił o konieczności rozprawienia się ze skorumpowanym „tygrysami i muchami” to reakcją na jego wystąpienie były głównie sceptyczne komentarze. Wu Qiang z uniwersytetu Tsinghua przy okazji tego wystąpienia Xi Jinpinga zwrócił uwagę, że kampanie antykorupcyjne są bardzo wygodną zasłoną dymną dla rozgrywek wewnątrz partyjnych. Nie brakowało też opinii, że pomysł walki z korupcją był jedynie elementem strategii budowania wizerunku Xi Jinpinga.
Do pewnego stopnia znamy takie zjawisko z polskiego podwórka. Gomułka i Gierek również, potrafili wzbudzić nadzieje społeczeństwa obietnicami zmian, jednak po okresie nadziei szybko przychodziło rozczarowanie brakiem realnych działań ze strony partii. Sceptycyzm wobec działań Xi Jinpinga tylko się pogłębił po aresztowaniu Xu Zhiyonga. Xu jest jednym z bardziej znanych chińskich aktywistów, działających na rzecz budowy państwa prawa w Chinach. Przed aresztowaniem wysłał on do władz list, w którym wezwał do uwolnienia 10 osób zatrzymanych za udział w demonstracji przeciw korupcji. Aresztowanie Xu szybko zaczęto interpretować jako dowód na to, że prawdziwym celem Xi Jinpinga wcale nie jest wykorzenienie w Chinach korupcji, a jedynie budowa lepszego wizerunku partii komunistycznej. Świadczyć o tym miało również zalecenie by członkowie partii zrezygnowali z ekstrawaganckiego stylu życia.
Takie wyjaśnienie celów prowadzonej w Chinach kampanii antykorupcyjnej może być jednak niewystarczające. Od zatrzymania Xu Zhiyonga minęło już prawie dwa lata, a kampania antykorupcyjna wciąż jest przedstawiana jako istotny element chińskiej polityki. Co więcej dosięgła ona polityków, wydawać by się mogło, nietykalnych w chińskim systemie politycznym. Jej ofiarami zaczęli padać oficjele związani z Zhou Yongkangiem np. Jiang Jiemin. Jiang pełnił funkcję prezesa China National Petroleum Corporation i był jednym z pierwszych wysoko usytuowanych przedstawicieli partyjnego aparatu, w sprawie którego wszczęto wewnętrzne śledztwo. O ile to wydarzenie jeszcze mieściło się w logice partyjnych rozgrywek to już aresztowanie samego Zhou Yongkanga było wydarzeniem bez precedensu w najnowszej historii Chin. Co prawda Zhou Yongkang dał się poznać jako przeciwnik Xi Jinpinga, jednak postawienie zarzutów byłemu członkowi komitetu centralnego nie jest już zwykłym elementem budowania własnej pozycji. Bardziej kojarzy się to z przełomowym wydarzeniem, jakim kiedyś był proces bandy czworga.
O niezwykłości prowadzonej obecnie kampanii antykorupcyjnej świadczy nie tylko pozycja zatrzymanych w jej w wyniku ludzi, ale też sama liczba zatrzymań. W połowie ubiegłego roku zaczęły pojawiać się doniesienia jakoby w chińskim systemie penitencjarnym zaczęło brakować „cel o podwyższonym standardzie,” w których można by umieścić zatrzymanych partyjnych aparatczyków. Lepsze traktowanie więźniów wywodzących się z partii może wydawać się dziwne zachodniemu czytelnikowi jednak z informacji, które pojawiły się przy okazji procesu Bo Xilaia wynikało, że po umieszczeniu w „więziennej sekcji dla VIP-ów” mógł on liczyć na na własną cele o powierzchni 18m2 oraz względnie dobre wyżywienie.
Należy tu jeszcze dodać, że sprawa Zhou Yongkanga wywołała zaniepokojenie byłych przywódców Chin. Zarówno Hu Jintao jak i Jiang Zemin mieli namawiać Xi Jinpinga do przerwania prowadzonej przez niego kampanii antykorupcyjnej. Co prawda Xi Jinpingowi udało się uzyskać poparcie swoich poprzedników, kiedy wszczęto śledztwo przeciw generałowi Xu Caihou, jednak trudno przypuszczać by obaj panowie byli zadowoleni, kiedy ich kolejni sojusznicy stają się obiektem zainteresowania komisji ds. dyscypliny partyjnej. Najświeższym takim przypadkiem jest Ling Jihua dawny doradca prezydenta Hu Jintao. Co ciekawe przed wszczęciem śledztwa w jego sprawie Ling podkreślał swoją lojalność wobec nowego prezydenta publikując esej wychwalający politykę Xi Jinpinga wobec mniejszości narodowych. Nie uratowało go to jednak przed postępowaniem w sprawie korupcji.
Patrząc na to wszystko łatwo dojść do wniosku, że działania Xi Jinpinga wymykają się dotychczasowej logice chińskiej polityki, wciąż jednak nie możemy być pewni ich przyczyn. Oczywiście walka z korupcją jest postrzegana jako wartość sama w sobie i można by ograniczyć się tu do stwierdzenia, że chodzi jedynie o poprawę jakości chińskiej administracji. Takie wyjaśnienie dość dobrze współgra z wizerunkiem Xi Jinpinga. Od dawna jest on postrzegany jako reformator, a nie da się ukryć, że korupcja powinna być jednym z pierwszych problemów do rozwiązania dla chińskich reformatorów. W rankingu Corruption Perceptions Index z 2014 r. Chiny zajęły dopiero 100. miejsce. Korupcja jest tak głęboko zakorzeniana w tym państwie, że obserwatorzy często odnoszą wrażenie, że wszyscy są tam jakąś zaangażowani w ten proceder. Od korupcji nie jest wolne nawet wojsko, które jest kolejnym celem kampanii Xi Jinpinga. Zresztą wojsko jest najlepszym przykładem tego jak groźna potrafi być korupcja. W Chinach coraz częściej można spotkać się z opinią, że to właśnie korupcja przyczyniła się do klęski Chin podczas pierwszej wojny z Japonią ponad 120 lat temu. Nie ma więc w tym nic dziwnego, że ostrzeżenia generałów przed korupcją w Armii Ludowo-Wyzwoleńczej są traktowane coraz poważniej.
W tym momencie można oczywiście zapytać: Skoro Xi Jinping chce jedynie poprawić jakość Chińskiej administracji, to dlaczego wciąż zwalcza aktywistów reprezentujących podobne poglądy? Odpowiedź na to pytanie można znaleźć w komentarzach, które pojawiły się po 4. plenum 18. zjazdu KPCh, poświęconemu rządom prawa w Chinach. Wielu dziennikarzy zwróciło uwagę, że właściwszym tłumaczeniem użytego tam chińskiego terminu byłoby: „rządy poprzez prawo”. W wizji Xi Jinpinga partia komunistyczna wciąż ma mieć niekwestionowaną władzę. Ukrócić należy jedynie samowolę urzędników wykonujących zadania zlecone przez partię. Krótko mówiąc zmiana podejścia do korupcji nie oznacza, że władza zacznie tolerować grupy podważające jej legitymacje. Nie można więc wyciągać wniosków dotyczących celów chińskiej polityki na podstawie traktowania tego typu grup. Trzeba też pamiętać, że decyzje podjęte podczas ostatniego plenum mogą także doprowadzić w przyszłości do instytucjonalnych zmian w podejściu do korupcji – a to właśnie na ten aspekt najczęściej zwracają uwagę krytycy działań Xi Jinpinga.
Trwająca kampania antykorupcyjna w istocie może być efektem objęcia rządów przez technokratę, nie brakuje jednak innych wyjaśnień. Często zwraca się uwagę, że znacząco wzmacnia ona pozycję Xi Jinpinga. Prezydent Obama podczas wizyty w Chinach w 2014 r. wyraził zaniepokojone szybką konsolidacją władzy przez obecnego przywódcę Chin i zwrócił przy tym uwagę, że ostatnią osobą, której udało się zrobić to tak szybko był Deng Xiaoping. Amerykańscy komentatorzy szczególnie obawiają się końca epoki pokojowego wzrostu Chin. Kampania, która poprawia efektywność państwa jednocześnie budując silną pozycje przywódcy może sprawić, że Chiny staną się o wiele groźniejszym przeciwnikiem w starcu o światową hegemonie. Takie poglądy prezentuje między innymi Joseph Bosco z Center for Strategic and International Studies. Jego zdaniem zmiany zachodzące w chińskiej polityce powinny nas niepokoić szczególnie teraz kiedy Chiny coraz mocniej angażują się w spory terytorialne ze swoimi sąsiadami. Zaniepokojenie wzbudza nawet zmiana retoryki stosowanej przez chińskie władze. Kiedy Xi Jinping podczas partyjnego plenum porównał wymiar sprawiedliwości do noża, natychmiast wytknięto, że taki język nie był używany od czasów rządów Mao. Sama zmiana retoryki oczywiście niewiele znaczy, jednak o od objęcia rządów przez Xi doszło także do zaostrzenia cenzury. Pojawiły się także takie inicjatywy jak usuwanie ze szkół książek promujących „zachodnie wartości”. Biorąc to pod uwagę łatwo umieścić kampanie w zupełnie nowym kontekście. Zwiększenie efektywności rządowej kontroli nad wojskiem i administracją miałoby tu być jedynie elementem przygotowania się do ewentualnego starcia z wrogami zewnętrznymi i wewnętrznymi. Dotychczas działania Chin na arenie międzynarodowej były wyznaczane przez pozostawioną przez Deng Xiopinga doktrynę 24 znaków, jednak od dłuższego czasu trwają dyskusje co do tego czy Chiny faktycznie są zainteresowane dalszym stosowaniem się do tych wytycznych. Jeśli państwo środka zdecyduje się na prowadzenie agresywnych działań na arenie międzynarodowej, to niezachwiana pozycja przywódcy oraz sprawnie działające wojsko i administracja z pewnością okażą się pomocne.
Na koniec zostawiłem moim zdaniem najciekawsze wyjaśnienie zmian zachodzących obecnie w chińskiej polityce zaproponowane przez Thomasa Friedmana. Otóż Xi Jinping zdecydował się na rozpoczęcie kampanii antykorupcyjnej i zaczął podkreślać znaczenie rządów prawa bo po prostu nie miał innego wyjścia. Chiny stoją obecnie przed koniecznością zmiany swojego modelu gospodarczego. Zwykle dylemat stojący obecnie przed chińskimi przywódcami przedstawia się jako wybór pomiędzy „twardym”, a „miękkim lądowaniem,” jednak sam bardziej przychylam się do opinii Michaela Pettisa, który przedstawia tę sytuację jako wybór pomiędzy długim procesem dostosowawczym i skazanym na niepowodzenie stymulowaniem gospodarki.
Reformy konieczne do uratowanie chińskiej gospodarki z pewnością będą bolesne dla wielu grup interesu, mogą doprowadzić też do znaczącego obniżenia się tempa wzrostu gospodarczego (będzie on potem o wiele bardziej stabilny). To oczywiście oznacza, że trudno będzie zdobyć dla nich poparcie. Lokalni politycy będą sprzeciwiać się zmianom, które uderzą w ich prowincje, a partyjni przywódcy będą starali się ochronić swoich protegowanych ze świata biznesu. Zdaniem Friedmana to gospodarcze wyzwania determinują obecne działania Xi Jinpinga, a kampania antykorupcyjna jest tylko jednym ze sposobów na przygotowanie gruntu pod zmiany. Czytając analizy efektów różnych reform w Chinach można spotkać się z opinią, że rozbieżność działań między władzą centralną, a władzą lokalną nie pozwoliła na osiągnięcie sukcesu. W przypadku reform, od których zależy los całego państwa z pewnością nie można sobie na to pozwolić. Jednak czy opinia Friedmana znajduje jakieś poparcie w faktach? Chińska gospodarka z pewnością wymaga radykalnych zmian. Można spotkać się też z opiniami, że jednym z efektów trwającej obecnie kampanii antykorupcyjnej jest zajmowanie coraz wyższych stanowisk przez zwolenników reform.
Ciężko wskazać jedno wyjaśnienie stojące za działaniami podjętymi przez Xi Jinpinga, zwłaszcza że te zaproponowane powyżej wcale się nie wykluczają. Jeśli dane rozwiązanie umożliwi konsolidacje władzy, poprawi jakość administracji i ułatwi uniknięcie katastrofy gospodarczej, to Xi Jinping ma trzy bardzo dobre powody, by je wprowadzić. Wbrew początkowemu sceptycyzmowi kampania antykorupcyjna trwa nadal, a z czasem motywy kierujące jej twórcą zapewne staną się wyraźniejsze. Póki się to nie stanie pozostaje nam uważnie obserwować jej przebieg, bo co do tego, że może ona znacząco wpłynąć na kształt przyszłej polityki Chin trudno mieć wątpliwości.