Ogromny ruch, samochody przeciskają się jeden obok drugiego, mijają się dosłownie o centymetry. Gdzieś między nimi ludzie, mrówki uliczne, nikt nie zwraca na nich uwagi. Wszystko to w obłokach spalin i ogromnego hałasu. Tak z grubsza wygląda Teheran, stolica Iranu. Od momentu zmiany systemu politycznego w tym kraju wszystko spowolniło.

Przekraczając granicę turecko-irańską w Bazarganie celnik ostrzegał: – Mr. do not trust anyone, only to police. Okienka pograniczników okupowane były przez przyjezdnych. Każdy wykonywał swoje obowiązki. Celnicy uwijali się mrówki. Nie było widać opancerzonych wozów. Cinkciarze próbowali naciągać przyjeżdżających, wymienić walutę. Inny świat. Kraj, którego rząd nie ma najlepszej opinii. Kojarzy się z próbami z bronią jądrową oraz embargiem.
Od samego wjazdu widać, że czas płynie tu wolniej. Na drogach stare samochody pamiętające jeszcze czasy Szacha oraz nowe głównie produkcji irańskiej, takie jak Saipa czy Samand, o wątpliwym poziomie bezpieczeństwa. Zasilane paliwem, które kosztuje tu niewiele, litr benzyny jeden złoty. Irańczycy z utęsknieniem wspominają czasy kiedy paliwo kosztowało połowę tej ceny, a było to ledwie dwa lata temu.
Teheran głośny i zanieczyszczony, robi wrażenie. Potężne miasto, które nigdy nie śpi. Ciężko powiedzieć gdzie jest centrum, życie intensywnie toczy się wszędzie. Poznaliśmy Akbara, którego żona jest z Polski. Opowiadał, że kiedy kilkanaście lat temu wyjechał z Iranu w Teheranie nie było nic, teraz miasto zmieniło się nie do poznania. Nie widać bezpańskich psów. Przy drogach posadzone drzewa i zasiana trawa. Taksówkarze walczą o klientów. Metro praktycznie cały dzień pęka w szwach. W jego wagonach sprzedawcy, wędrują z jednego końca na drugi oferując szczoteczki do zębów, gumy do żucia, buty i inne towary. Czasami podchodzi biedna osoba prosząc o pieniądze. – Nie zwracaj uwagi – mówi do mnie Masha, moja irańska przewodniczka
Pytana czy tęskni za szachem, bez wahania odpowiada, że tak. Nie może pamiętać oczywiście tamtych czasów, ale z opowiadań rodziców wie, że było lepiej.
„Biała Rewolucja”
Szach nie był jednak święty. Reformy wprowadzone przez Rezę Pahlawiego w 1963 nazwane „Białą Rewolucją” i realizowane przy pomocy ogromnych wpływów z ropy, nie przyniosły zamierzonego efektu. Szach chciał poprawić stosunki z Izraelem, uczynić armię irańską trzecią siłą w świecie. Źle wprowadzone reformy oraz terror doprowadziły do niezadowolenia społeczeństwa. Jego politykę zaczął krytykować ajatollah Chomeini. Na wskutek swojego sprzeciwu został wygnany z kraju. Fale protestu się pogłębiały. W czasie jednego z nich, w czerwcu 1963 roku zginęło 15 tysięcy osób. Choć Iran przechodził okres szybkiego rozwoju, zaczął powoli wchodzić na drogę rewolucji systemowej. Społeczeństwo coraz bardziej inwigilowane i terroryzowane przez rząd, w końcu się zbuntowało. Ajatollah Chomeini stał się ich duchowym i politycznym przywódcą. Na kasetach magnetowidowych przesyłał swoje przemówienia, w których zagrzewał rodaków do walki.
Sytuacja zaogniła się do tego stopnia, że Szach we wrześniu 1978 roku wprowadził stan wojenny, dwa miesiące później uciekł z kraju. Od tego czasu Iran zmienił się w kraj zamknięty, o ustroju łączącym elementy nowoczesnej demokracji z religijną dyktaturą.
Co teraz?
Obecnie Iran jest w stagnacji. Choć takie miasta jak Teheran bądź Esfahan są mocno dofinansowane, to pozostała część kraju ma się już trochę gorzej. Embarga na dostawę nowych technologii, które zostały nałożone przez kraje zachodnie odciskają swoje piętno. Ograniczony jest dostęp do internetu, zwłaszcza portali społecznościach. Irańczycy jednak sobie z tym radzą stosując VPN, czyli obejścia blokad. Utrudniona jest emigracja: o ile kraje muzułmańskie stoją otworem dla Irańczyków i dostanie pozwolenia na wjazd nie jest większym problemem, to wjazd do krajów europejskich to już inna bajka – w tym przypadku najlepiej dostać zaproszenie od obywatela Europy. Dużym ograniczeniem są jednak pieniądze, bo średni roczny dochód na mieszkańca wynosi tylko 7000$. Mimo, że kraj rozwija się w tempie 7 procent, to bezrobocie sięga 15 procent.
Choć rząd podpisuje umowy na miliardy dolarów z takim krajami jak Chiny i Malezja na wydobycie ropy, której sprzedaż jest głównym dochodem państwa, to poprawy sytuacji nie widać. Powodem tych problemów jest zła polityka gospodarcza, która jest upaństwowiona i nieefektywna. Ponad 80 procent gospodarki jest w rękach państwa, a jednocześnie 80 procent Irańczyków zatrudnionych jest w sektorze prywatnym.
Te wszystkie czynniki sprawiają, że Iran sam się ogranicza. Mógłby być jedną z mocniejszych gospodarek świata, jednak złą polityka prowadzi ten kraj w kompletnie innym kierunku.
Młodzi myślą inaczej
Młodzi ludzie, którzy mimo ograniczeń do internetu widzą jak się żyje na Zachodzie. Chcieliby móc podróżować bez ograniczeń i myśleć swobodnie. Muszą jednak płacić za błąd, który popełnili ich rodzice ponad 30 lat temu wybierając obecny ustrój. Ich formą buntu jest niechodzenie do meczetów, który nie przynosi jednak większych efektów, a wszelkie inne objawy protestu są tłumione w zarodku.
Dążenie do wolności młodych Irańczyków jest bardzo silne. Większość dziewczyn z którymi rozmawiałem, nie akceptuje zakrywania głowy chustą. Chcą się czuć wolne, mieć możliwość podejmowania własnych decyzji bez proszenia się o pozwolenie męża. W tym całym zwariowanym świecie, który ich otacza młodzi zachowuję optymistyczne nastawienie. Duża część z nich studiuje i w tym widzą swoją furtkę do innego świata. Chcą poprawić swój byt. Ich dążenia do lepszego życia są zrozumiałe i uzasadnione. Może pewnego dnia znajdą w sobie tyle siły i odwagi aby się przeciwstawić. Na razie pozostaje im czekać i marzyć o lepszym świecie.
Prędzej czy później każde państwo zarządzane autokratycznie padnie ofiarą własnego modelu sprawowania władzy.To tylko kwestia czasu. W każdym człowieku, bez względu na pochodzenie i kulturę w jakiej się wychował, istnieje silne, wewnętrzne poczucie dążenia do wolności, która w istocie jest najwyższą wartością wspólną dla wszystkich ludzi. W końcu nadejdzie taki dzień, kiedy poczucie zagrożenia tejże wartości będzie na tyle silne, że zdoła wyzwolić w ludziach silny bodziec do podjęcia działań zmierzających do obrony osobistych, fundamentalnych praw. Szczerze życzę Irańczykom, aby nigdy z tej walki nie zrezygnowali.
Również życzę Irańczykom wszystkiego co najlepsze. Ich dążenia do wolności są w pełni uzasadnione. Mogli by być jednym z najbogatszych państw na świecie. Na dzień dzisiejszy nie mają jednak w sobie tyle sił aby się przeciwstawić rządowi. Ich dążenia wolnościowe są tłumione. Mam nadzieję, że pewnego dnia będą mieli już dość i wybuchną.
Typowa antyirańska propaganda. Byłem tam 2 lata temu przez około 3 tygodnie i rzeczywistość wygląda inaczej. Persowie są dumni ze swojej tradycji, religii. Zachód jest dla nich atrakcyjny tylko pod względem ekonomicznym, ale nie kulturowym. Postrzegają nas jako zdemoralizowanych, czemu oczywiście zaprzeczałem w rozmowach z nimi. Tam jest lepszy świat dla każdego kto ceni inne wartości niż pieniądz.
Trudno nam się zgodzić z tym, co piszesz. Wiesz, Szymon właśnie niedawno
przejeżdżał przez Iran, więc opisuje swoje wrażenia z pierwszej ręki. Nie są
to
także jedyne doświadczenia osób związanych z naszym portalem z Iranem –
choćby dlatego, że w ciągu ostatniego roku dwie osoby z redakcji Iran
odwiedziły – jedna na pewno potwierdziłaby przede wszystkim słowa Szymona, a druga (ja 🙂
) natknęła się zarówno na postawy takie, jak opisane w artykule, jak i
takie, jak piszesz.
Iran to wielkie i zróżnicowane państwo, którego mieszkańcy – wbrew temu co
pisze się często na Zachodzie – posiadają nie mniejsze spektrum
poglądów
i postaw niż my. Ja sam spotkałem zarówno świętobliwych wolontariuszy w
organizacjach przymeczetowych, kobiety, które – choć młode, znające
kulturę Zachodu i mające z nią ciągły styk – obruszały się na widok
mojej wyciągniętej na „dobicie dealu” ręki, jak i utrapionego swoim
uzależnieniem seksoholika (tzn. on nie miał świadomości istnienia
takiego schorzenia – podejrzewam, że jak piszesz, Irańscy lekarze uznają
je z wymysł „zgniłego Zachodu”) czy dziewczynę, która nie ukrywała, że w
weekend musi sobie poimprezować, „golnąć” whisky (zapewne raczej bimber
😉 ) i spalić skręta. I te postawy wcale nie są zależne od miejsca
zamieszkania – seksoholika spotkałem w małym miasteczku pod Kaszanem, a
wolontariusza w Isfahanie.
Tak więc zarówno Twoje doświadczenie,
jak i moje czy Szymona równie prawdziwe. Nie da się oceniać całego kraju
po nawet kilkutygodniowej wizycie, ale pewne trendy można już po tym czasie zauważyć, ale i tak jesteśmy ograniczeni tym, kogo spotkamy…
Tak właśnie, ja byłam w Iranie w 2013, ludzie są spokojni, życzliwi o wysokiej kulturze osobistej. Tehran jest zatloczony, jeździ tam dużo Peugeot 405 i to wcale nie starych. Zgadzam się, tam jest lepszy świat dla ludzi z odruchami ludzkimi. Tam są ludzie zdrowsi moralnie.
Zgadzam się z tym co powiedział Artur, wszystko zależy kogo się spotka. Nie ma społeczeństwa, które w pełni i się zgadza. Poza tym ja nie napisałem, że Irańczycy nie są dumni ze swojej tradycji czy kultury. Napisałem, że tęsknią za czasami kiedy żyło im się łatwiej. Obecnie jestem w Pakistanie, przejechałem w raz z kolegą przez jedną z najniebezpieczniejszych części kraju, czyli Beludżystan, nic nam się nie stało. Dla mnie ten kraj jak na razie jest bezpieczny, spotkaliśmy życzliwych i miłych ludzi, ale wiem, że rzeczywistość jest inna, bo do porwań i morderstw na turystach tu dochodzi. Dużo zależy od tego co nas spotyka.