Nawet najwięksi wrogowie potrafią czasem znaleźć wspólny język, gdy ich interesy są zbieżne. Tak dzieje się w przypadku współpracy USA i Kuby na tle wojny z narkobiznesem.

Wprawdzie stosunki pomiędzy Kubą i Stanami Zjednoczonymi pozostają napięte od ponad pół wieku, jednak pomimo różnic natury politycznej i historycznej, decydentom w obydwu krajach udaje się znaleźć wspólny język w niektórych kwestiach. Przykładem takiej niecodziennej kooperacji jest podejście do problemu narkotykowego i sposobów walki z tym groźnym zjawiskiem. Zarówno Hawana jak i Waszyngton stoją na stanowisku, że tylko restrykcyjna polityka w stosunku do handlu substancjami odurzającymi może przynieść pożądane efekty.
Wrogowie rewolucji
Położenie geograficzne Kuby czyni z niej idealny punkt tranzytowy dla dochodowego przemytu narkotyków z Ameryki Południowej. Spoglądając na mapę Karaibów, łatwo zauważyć, że najkrótsza droga z Kolumbii, czołowego producenta kokainy, na Florydę i dalej w kierunku wschodniego wybrzeża USA, wiedzie dokładnie przez terytorium kubańskie. Potencjał ten dostrzeżono jeszcze przed rewolucją, kiedy w klubach nocnych i na ulicach Hawany narkotyki były ogólnie dostępne, zaś w handel nimi zaangażowała się amerykańska mafia. Po obaleniu rządów Fulgencio Batisty bracia Castro zapowiedzieli stanowczą walkę z przestępczością zorganizowaną, a członkowie struktur kryminalnych zostali określeni mianem „wrogów rewolucji”. Jednakże pomimo szumnych zapowiedzi Kuba nie była, i nadal nie jest, zupełnie wolna od narkotyków.
Najbardziej znanym przypadkiem powiązań władzy ze światem przestępczym stała się sprawa gen. Arnaldo Ochoi Sancheza. W 1989 r. został on skazany na karę śmierci w związku z przemytem kokainy dla słynnego kartelu z Medellin. Razem z generałem stracono trzech innych oficerów. Przeprowadzone śledztwo wykazało, że wojskowi brali udział w co najmniej kilkunastu operacjach, podczas których przewieziono ok. 6 ton białego proszku. Ochoa miał zarobić niemal 3,5 mln USD oraz nawiązać bliskie relacje z Pablo Escobarem. Z kolei w 1998 r. kolumbijska marynarka wojenna przechwyciła transport ponad 7 ton kokainy zmierzającej bezpośrednio w stronę Kuby. Rozmiar ładunku sugerował, iż szlak musiał być wykorzystywany już wcześniej, gdyż w przeciwnym wypadku ryzyko wysłania takiej ilości towaru niesprawdzoną trasą byłoby zbyt wielkie.
Nić porozumienia
Kluczowym elementem restrykcyjnej polityki antynarkotykowej, bardzo zbliżonej do amerykańskiej, stało się zaostrzenie przepisów prawa. Kubański kodeks karny został poddany istotnym modyfikacjom. Maksymalny wymiar kary za przestępstwa narkotykowe uległ zwiększeniu do 20 lat pozbawienia wolności, z karą śmierci włącznie. Za „pranie pieniędzy” przewidziano 12 lat więzienia. Kubańskie banki zobligowano do monitorowania transakcji powyżej 10 tys. USD i przechowywania przez pięć lat wszelkich informacji na ten temat. W 2003 r. przyjęto nowe prawo, które pozwala konfiskować mienie osób fizycznych i firm, jeśli na terenie danej nieruchomości odbywa się produkcja, sprzedaż lub składowanie narkotyków.
Mniej więcej w tym samym czasie rozpoczęto nieoficjalną współpracę z Amerykanami. Trudno odpowiedź na pytanie, kto pierwszy wystąpił z inicjatywą nawiązania bliższych relacji, jednak wątpliwości nie ulega fakt, iż obydwie strony odniosły wymierne korzyści. W ciągu minionej dekady kooperacja doprowadziła do aresztowania 62 handlarzy i udaremnienia niemal 20 operacji przerzutowych. Od 1999 r. w hawańskim budynku Sekcji Interesów Amerykańskich pojawili się oficerowie wydziału antynarkotykowego ze straży przybrzeżnej (U.S. Coast Guard Drug Interdiction Specialist, DIA). W 2010 r. światło dzienne ujrzały dokumenty, które ujawniły dokładny charakter współpracy. Funkcjonariusze DIA odgrywają w niej istotną rolę łączników pomiędzy amerykańskimi agencjami federalnymi a kubańskim ministerstwem spraw wewnętrznych (MININT). Wymieniane są przede wszystkim informacje operacyjne o charakterze typowo śledczym, m.in nazwiska podejrzanych osób i nazwy jednostek wykorzystywanych do przemytu. Do rzadkości nie należą wspólne odprawy, na których omawia się konkretne przypadki i praktyczne metody działania. DIA nawiązała też kontakty kubańskimi centrami szkoleniowymi dla instytucji powołanych do walki z narkotykami oraz funkcjonariuszami straży granicznej i urzędów celnych. Natomiast Kubańczycy chętnie zapraszają Amerykanów na oględziny przechwyconych ładunków.
Kuba traktowana jest jako równorzędny partner w walce ze wspólnym wrogiem. W rzadko spotykanym tonie, Departament Stanu, który w czasach prezydentury Ronalda Reagana oskarżał Kubę o czerpanie dochodów budżetowych z handlu narkotykami, wyraził niedawno uznanie dla kroków poczynionych przez Hawanę. W raporcie z 2011 r. (International Narcotics Control Strategy Report, INCSR) podkreślono zasługi kubańskiej polityki antynarkotykowej, która na przestrzeni minionych lat zanotowała spore sukcesy, zapobiegając wielu negatywnym skutkom, jakie mogły dosięgnąć wyspę i rejon Karaibów.
Wszystkie ręce na pokład
Zdaniem kubańskich władz, wdrażana polityka z powodzeniem realizuje założone cele oraz jest potwierdzeniem słusznie obranej drogi. Drakońskie prawo i wszechobecna kontrola społeczeństwa pozwoliły na zdystansowanie się od międzynarodowego rynku narkotykowego. Od 2003 r. trwają wspólne operacje oddziałów wojska i służb granicznych, patrolujących przestrzeń powietrzną i morską wokół Kuby. Jeśli wierzyć tym doniesieniom, od blisko czterech lat nie namierzono żadnych samolotów kurierskich, zaś liczba zauważonych łodzi przemytniczych zmniejszyła się z 52 w 2011 r. do 24 w roku ubiegłym. Kubańczycy współpracują również z innymi państwami. W tej sprawie zawarte zostały umowy z krajami Ameryki Łacińskiej i UE. Natomiast w 2012 r. na Kubie gościła delegacja Międzynarodowego Organu Kontroli Środków Odurzających (International Narcotics Control Board, INCB).
W lutym br. gazeta „Granma”, oficjalny organ prasowy partii komunistycznej, podała, że w 2012 r. przechwycono łącznie ponad 3 tony narkotyków, co oznacza spadek o 66 proc. w ujęciu rocznym i jednocześnie powrót do średniej wartości z ostatnich lat. Aż 98 proc. zarekwirowanych środków odurzających stanowiła marihuana. Większość nielegalnego towaru wpadła w ręce funkcjonariuszy podczas akcji przeprowadzonych w bliskiej odległości od wyspy. Straż graniczna wyłowiła z morza pakunki, jakie uciekający przemytnicy wyrzucili za burtę statków. Na krajowych lotniskach skonfiskowano 42 kg narkotyków zatrzymując przy tym kilkunastu obcokrajowców. W całym ubiegłym roku kary więzienia orzeczono w stosunku do 620 osób, które otrzymały wyroki od 6 do 10 lat pozbawienia wolności. Znamiennym faktem, mogącym świadczyć o skromnych rozmiarach rynku wewnętrznego, było przejęcie tylko 25 kg narkotyków na terenie kraju.
Brakuje niestety oficjalnych danych na temat kształtu kubańskiego rynku narkotykowego. W tej kwestii jesteśmy skazani na relacje osób przebywających na wyspie. Pewnym wyznacznikiem skuteczności polityki „zera tolerancji” są doniesienia o cenach narkotyków. Trudności z dostępem do źródeł zaopatrzenia i mała podaż spowodowały, że średnia cena grama kokainy w latach 1993-2003 wzrosła z 15-20 USD do ok. 90 USD w 2008 r. Trzy lata później było to wprawdzie ok. 60 USD, jednak cena pozostaje nadal wysoka. Dla porównania, w Salwadorze ta sama ilość kosztuje 24, Paragwaju 20, Gwatemali 13, a w Argentynie zaledwie 6 USD.
Zacieśnianie więzów
Uzasadnione zastrzeżenia budzi wiarygodność informacji, które każdego roku publikują władze w Hawanie. W uzyskaniu rzetelnego obrazu sytuacji nie pomaga również charakter ustroju panującego na wyspie oraz polityka informacyjna tamtejszego rządu. Wątpliwości pojawiły się zwłaszcza w opracowaniach za 2011 r., kiedy przejęto rekordowe 9 ton narkotyków, a więc trzy razy więcej niż w roku wcześniejszym. Tym samym może to sugerować, że pomimo przedsięwziętych środków, Kuba pozostaje nadal w centrum zainteresowania przemytników. Z drugiej jednak strony, analizy tworzone przez agencje federalne w USA wskazują, iż kurierzy omijają wyspę, wybierając alternatywne trasy przez sąsiednie kraje.
Wspólna walka z narkotykami leży zatem w interesie obydwu stron. Na konieczność pogłębienia relacji wielokrotnie zwracali uwagę amerykańscy parlamentarzyści, m.in. demokratyczna senator Dianne Feinstein. Przytaczana argumentacja dotyczyła obaw, aby w najbliższych latach Kuba nie stała się ostoją dla przemytników i handlarzy z Ameryki Południowej, którzy w ten sposób zyskaliby dogodne punkty tranzytowe na trasie do USA. Brak umów bilateralnych i porozumień określających ramy kooperacji powoduje, że obecne działania mają charakter okazjonalny i nie mogą być rozwijane na szerszą skalę. Zdaniem członków Kongresu, należy stworzyć platformę wymiany doświadczeń i usankcjonować działania w polityce antynarkotykowej. Pojawiły się głosy sugerujące szkolenie oddziałów kubańskiej straży granicznej, koordynowanie dochodzeń śledczych, zawarcie umów o ściganiu przestępców, a nawet otwarcie biur FBI i DEA w Hawanie.
Trudno nie zauważyć, że istnieją znaczne przeszkody natury politycznej, jednak perspektywa współpracy wydaje się bliższa, niż miało to miejsce w latach wcześniejszych. W każdym razie, pozyskanie Kubańczyków okazałoby się niezwykle cenne i pozwoliło zwiększyć efektywność strategii uszczelniania granic przed narkotykową falą.