Druga nitka gazociągu jamalskiego a sprawa polska…

Niektórzy komentatorzy polityczni i politycy zdają się nie pamiętać, że w kwestii drugiej nitki gazociągu jamalskiego, prezydent Putin i spółka nie kierują się zasadą “byle zaszkodzić Warszawie”, a raczej “jak pomóc Moskwie?”.

Istniejące i planowane gazociągi z Rosji (Samuel Bailey, Wikimedia, CC)
Istniejące i planowane gazociągi z Rosji (Samuel Bailey, Wikimedia, CC)

Miliard dolarów – na tyle rocznie prof. Ryszard Zięba szacuje w swojej książce “Główne kierunki polskiej polityki zagranicznej po zimnej wojnie” możliwe zyski z tranzytu gazu przez Polskę w przypadku realizacji projektu drugiej nitki gazociągu jamalskiego. Inne źródła twierdzą, że możliwa do uzyskania kwota to parędziesiąt milionów złotych rocznie, czyli de facto na waciki. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że nasza strona nie rozegrała sprawy w udany sposób, jednak wcale nie oznacza to “zwycięstwa Rosji” (Rosja NIC nie wygrała), a jedynie wizerunkową wpadkę Polski. Okazuje się – niezależnie czy tak było w rzeczywistości – że ktoś w Rosji coś powie, a u nas wylatuje jeden z kluczowych ministrów, a nadzór – delikatnie mówiąc – bywa niekiedy nieskuteczny. Pozwolę sobie więc na parę luźnych uwag na temat polskich interesów.

1. Polski interes narodowy jest ważniejszy niż ukraiński

Czasami mam wrażenie, że wszystko wszystkim się już pomyliło w kwestii interesu narodowego. Do 1989 roku realizowaliśmy interesy Związku Radzieckiego, potem – choć oczywiście w mniejszym zakresie – interesy Stanów Zjednoczonych, a teraz podobne podejście mamy do interesów unijnych i .. być może ukraińskich. Tylko że tego naprawdę nikt od nas nie oczekuje poświęcenia swoich interesów na rzecz innych (!). Niemcy, Francuzi i Brytyjczycy wiedzą, że Unia jest świetnym narzędziem, póki pozwala im realizować interesy swoich państw i taki był cel jej powstania.

Pozwolę sobie przedstawić swoją, naprawdę niezbyt skomplikowaną, hierarchię wartości interesów:

1. Interes Polski.
2. Interes Ukrainy/Stanów Zjednoczonych/Rosji/Unii Europejskiej

Mówiąc wprost – interes ukraiński należy realizować tylko wtedy, gdy jest on w interesie polskim (albo może taki być ze względu na ważny cel długookresowy, wspólny interes itd – nie będę kontynuował tych rozważań).

Jeżeli ktoś pyta się mnie, czy lepiej, aby gazociągi rosyjskie szły przez Polskę czy przez Ukrainę – oczywiście, że przez Polskę, bo wzmacnia nas to w odniesieniu do dostawcy, daje świetny argument w negocjacjach dotyczących ceny, pozwala uzyskać pieniądze za tranzyt. Oczywiście – kolejnym problemem jest to, czy Jamal II jest w ogóle realny,a dokładniej – czy ogłoszenie tego projektu to nie jest podpucha? Dlaczego jednak nie wysłuchać uważnie Rosjan, jednocześnie grając o swoje w Kijowie? Jeżeli Ukraińcom nie będzie zależało – a zależy – na obronie swojej niezależności, to my z tym nic nie będzie w stanie zrobić.

Od tego, aby ocenić intencje Rosjan,  mamy analityków, wywiad i wielomiesięczne negocjacje.  Zaraz okaże się, czy to rzeczywista propozycja czy jedynie sposób naciśnięcia na innych partnerów Gazpromu, w tym Ukrainę.  My, niestety, odstawiliśmy komedię – minister Budzanowski nie silił się na dyplomację, wicepremier pojechał do Moskwy, a EuRoPolGaz podpisał memorandum ws. kolejnej nitki (chociaż to bardziej odnoga), które nie ma absolutnie żadnej mocy prawnej. Tyle wystarczyło, żeby postawić całą Polskę na nogi, a przecież co się takiego wydarzylo? Ze słowami Rosja, gaz, Polska najlepiej kojarzy się słowo histeria.

2. Przede wszystkim pomóc sobie

Jeżeli więc to nie byłby blef, warto rozmawiać i posłuchać uważnie, co mają Rosjanie do powiedzenia. Zwłaszcza w nowych warunkach, gdy słowo “konkurencja” będzie musiało wejść do słownika zarządców Gazpromu. Trzeba pamiętać o tym, iż Rosjanie cały czas próbują związać Ukrainę, ale brak zgody na gazociąg jamalski II, choć może pomóc Ukraińcom, to wcale nie musi. Równie dobrze Ukraińcy mogą posłużyć się argumentem twardej, nieprzejednanej Polski, aby … wyciągnąć od Rosjan więcej, wcale nie zmniejszając swojej zależności, a czyniąc ją jedynie mniej kosztowną. Nie wiadomo też, na co zdecyduje się prezydent Janukowycz przed wyborami prezydenckimi, gdy potrzebny mu będzie szybki sukces gospodarczy, który może zapewnić mu wejście do Unii Celnej.

Oczywiście, nikt by nie chciał, żeby przez polską zgodę Ukraińcy nagle oddali cały system przesyłowy i weszli do Unii Celnej kosztem umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską, ale nie wiązałbym bezwarunkowo jednego z drugim. Jak pierwotny projekt miał ominąć Ukrainę, a my się nie zgodziliśmy, to – w ostatecznym rozrachunku – ucierpiało bezpieczeństwo energetyczne i Polski i Ukrainy, a wzrosło … Niemiec. Nic w przyrodzie nie ginie. Viktor Orban, mając problemy w Brukseli, też chce rozgrywać z Kremlem.

Grajmy więc na siebie, bo z punktu widzenia Polski to polskie bezpieczeństwo energetyczne jest najważniejsze. Ukraińców należy wspierać jak tylko się da, ale nie ryzykujmy przy tym swoim własnymi interesami, bo nasi partnerzy nie będą mieć skrupułów. Zwłaszcza że w kolejną odnogę wejdziemy tylko wtedy, gdy będą z tego wyraźne korzyści gospodarcze, a my nawet teraz nie wiemy, co leży na stole, a chcemy podejmować decyzje…

3. Rozbudowywać infrastrukturę!

Polska musi mieć szeroką infrastrukturę, najlepiej służącą dywersyfikacji. Naturalnie – im tańsze źródła energii tym lepiej, ale ważne jest też bezpieczeństwo i pewność źródeł. Dlatego inwestycja w Świnoujściu, pomimo braku tanich źródeł gazu, może w dłuższej perspektywie czasu się obronić. Polska potrzebuje alternatywy wcale nie na wypadek, gdy Rosja zakręci kurek (w zasadzie czemu miałaby to robić?), ale też w przypadku awarii technicznej czy np. zamachu terrorystycznego. Wtedy możemy zakontraktować inne dostawy i mamy jak je odebrać. A poza tym, wolny rynek , któremu taka rozbudowa służy, może za parę lat spowodować, że będziemy mogli zapomnieć o naszych problemach.

Ktoś mógłby słusznie zauważyć, że to, co napisałem wyżej, to banały. Oczywiście, zgadzam się w 100%. Problem w tym, że tych podstawowych zasad nie rozumieją niekiedy bardzo poważni politycy czy dziennikarze myślący, że Warszawa jest centrum wszechświata. Nie należy z góry przesądzać, z kim będzie się rozgrywać określone sprawy. Trzeba pamiętać o tym, że prezydent Putin i spółka też nie kierują się zasadą “byle zaszkodzić Warszawie”, a raczej “jak pomóc Moskwie?”.  Czasami nasze interesy są przeciwne – jak w kwestii integracji Ukrainy z Zachodem – i nie ma w zasadzie szansy na satysfakcjonujący kompromis, a czasami mają podobny wektor i tutaj jest płaszczyzna do rozmów.