Zapraszam wszystkich na wycieczkę do Meksyku. Nie mam jednak na myśli gorących plaż w kurorcie Cancun, a raczej granicę amerykańsko-meksykańską oraz góry Sierra Madre biegnące m.in. przez stany Sonora, Chihuahua i Sinaloa. Wyprawa do Meksyku nie wiąże się bowiem z drinkami z palemką i piękną opalenizną, a z krwawą walką o pieniądze i wpływy.
Meksyk płonie
W pasjonujący sposób o meksykańskiej wojnie narkotykowej pisze Ioan Grillo, brytyjski dziennikarz, autor polecanej przeze mnie książki El Narco (wydanej nakładem wydawnictwa REMI). Książka ta trafiła w moje ręce wprost od szefa wydawnictwa Remigiusza Krakowskiego, a efektem tej znajomości była rozmowa na antenie telewizji Polsat News nt. wojny państwa meksykańskiego z kartelami narkotykowymi (zobacz w YouTube).
Ioan Grillo prezentuje historię produkcji i dystrybucji narkotyków w Meksyku. Pokazuje, w jaki sposób powstawały meksykańskie kartele i jak przejęły znaczną część biznesu od Kolumbijczyków. Od co najmniej dekady stolicą globalnego rynku narkotykowego nie jest już Medellin, skąd wywodzi się dawny najpotężniejszy kartel świata, tylko np. stan Sinaloa, z którego pochodzi jeden z największych karteli Meksyku.
Z książki dowiemy się też, jak powstał kartel Zetas, uznawany za najbardziej brutalny spośród narkotykowych karteli. Zetas słyną ze strasznego okrucieństwa, wymyślnych tortur i dręczenia swych ofiar, a także szokujących masowych egzekucji.
Powstrzymać przemoc
Wreszcie, Grillo pokazuje, iż dzisiejsze kartele to nie tylko narkotyki, od produkcji, przez szmuglowanie, aż po dilerów w amerykańskich miastach i kampusach akademickich, ale wielobranżowe przedsiębiorstwa o zdywersyfikowanych źródłach przychodów, takich jak porwania, tzw. ochrona, „obsługa” nielegalnych imigrantów etc.
Jaka powinna być odpowiedź na zalewającą Meksyk falę przemocy? Cóż, problem może rozwiązać nie siła i kule w postaci wojny, jaką kartelom wytoczyło państwo meksykańskie. Rozwiązanie leży na północ od Meksyku, w Stanach Zjednoczonych. To największy konsument narkotyków na świecie, a także źródło niewyczerpanych zapasów broni. Zmiana polityki narkotykowej oraz dotyczącej dostępu do broni palnej w Ameryce jest konieczna, by powstrzymać rozwój karteli i okiełznać krwawą jatkę, która w ostatnich pięciu latach kosztowała życie ponad 50 tys. ludzi.
To tylko zarys tego, o czym Ioan Grillo napisał na nieco ponad 400 stronach swojej książki. Gorąco zachęcam do lektury El Narco.
Piotr Wołejko
I jest okazja do toastu 😉 Swoją drogą w ostatnim czasie ukazały się dwie książki poświęcone wojnom narkotykowym w Meksyku. Oprócz „El Narco”, na półkach księgarskich mamy jeszcze „Ameksykę” Eda Vulliamy. W sieci dostępny jest fragment I rozdziału i wygląda to całkiem interesująco. Najlepiej byłoby zakupić obie i porównać 🙂
Słuszna uwaga, a jako że akurat tak się składa, że posiadamy również „Ameksykę”, to może coś z tego też się urodzi 🙂
Warto byłoby przeczytać (Piotr Wołejko)