Sarkozy i Hollande szukają wsparcia w Europie

Stwierdzenie, że Sarkozy zamierza wygrać te wybory przy pomocy Merkel, jeszcze kilka miesięcy temu mogło brzmieć, co najwyżej, jak wyrafinowany żart. Jednakże do tej pory oficjalnego poparcia dla starań o reelekcję obecnego prezydenta Francji udzieliła już nie tylko kanclerz Niemiec, lecz także jego największy przeciwnik na arenie europejskiej, premier Wielkiej Brytanii, David Cameron.

Angela Merkel: duetu Merkozy ciąg dalszy

Wygląda na to, iż po wspólnym francusko-niemieckim przejęciu sterów w Unii Europejskiej, w obliczu rosnącej popularności kontrkandydata, Sarkozy doszedł do wniosku: „Mam Merkel i nie zawaham się jej użyć” – parafrazując kwestię Osła, z dobrze wszystkim znanej animowanej komedii. I nie zawahał się. 6 lutego po spotkaniu-francusko niemieckiej rady ministrów, Angela Merkel wyraziła poparcie dla startu Nicolasa Sarkozy’ego w kolejnych wyborach prezydenckich we Francji. Wydarzenie to nosi znamiona precedensu. Czyżby we wciąż niejednolitej Unii Europejskiej wybory w jednym z krajów członkowskich przestały być sprawą jedynie jego obywateli?

W świetle nastrojów politycznych jakie panowały w Europie po II wojnie światowej, jakakolwiek współpraca na linii Paryż–Berlin wydawała się niemożliwa. Czas pokazał jednak, że rzeczy niemożliwych nie ma – na przestrzeni kilkudziesięciu lat na pogłębiającej się współpracy gospodarczej tychże państw wyrosło potężne ugrupowanie integracyjne, zaś przez ostatnie dwa-trzy lata tandem Merkozy odgrywał pierwsze skrzypce w dyskursie politycznym Europy.

Z punktu widzenia krajów trzecich niemiecki akt poparcia może być odbierany jako sygnał pogłębienia integracji politycznej oraz kolejny krok (choć bardzo niewielki) w kierunku urzeczywistniania się koncepcji Stanów Zjednoczonych Europy. Faktem jest, że deklaracja kanclerz Merkel nie miałaby miejsca, gdyby nie wysoki stopnień porozumienia osiągniętego we współpracy na poziomie Unii Europejskiej, jednakże w oczach wielu Europejczyków, taki gest odbierany jest wciąż jako wtrącanie nosa Niemiec w nie swoje sprawy.

David Cameron: niespodziewany sojusznik Sarkozy’ego

Dla przyglądających się uważnie wydarzeniom kilku ostatnich miesięcy na szczytach Unii Europejskiej jeszcze bardziej zadziwiające wydaje się poparcie dla Sarkozy’ego ze strony Wielkiej Brytanii. Wizyta obecnego prezydenta Francji w Londynie, mająca miejsce w dwa tygodnie po deklaracji kanclerz Merkel, skończyła się tym, iż jeszcze nie dawno nie szczędzący sobie ostrych słów wzajemnej krytyki Panowie Cameron i Sarkozy, dziś deklarują wzajemne polepszenie stosunków.

Turystyka polityczna jest dziś najwyraźniej w modzie – Francois Hollande, najgroźniejszy rywal obecnego prezydenta Francji, również nie próżnuje. Ten mało znany w Europie socjalista, chcąc pokazać, iż jako prezydent jest w stanie sprostać wyzwaniom polityki zagranicznej podążył w podróż w ślad za konkurentem. I choć brytyjski premier ze względu na poparcie udzielone Sarkozy’emu odmówił spotkania, niezrażony niepowodzeniem, został przyjęty przez Eda Millibanda, głównego przedstawiciela opozycji.

Warto wspomnieć, iż wycieczki obu Panów na Wyspy Brytyjskie są nie przypadkowe, nie mają wyłącznie kurtuazyjnego charakteru – w Londynie mieszka około 300 tysięcy Francuzów, których głosy mogą zadecydować o ich zwycięstwie lub porażce.

Hollande, a sprawa polska

Także i Polska znalazła się w turnee Hollande’a po Europie, co mogło stanowić wyraz uznania wzrastającej siły głosu Polski na arenie europejskiej. Podczas wizyty kandydat francuskich socjalistów spotkał się z prezydentem Bronisławem Komorowskim oraz przewodniczącym SLD Leszkiem Millerem. Wizytę zakończyła debata o przyszłości Europy z udziałem Aleksandra Kwaśniewskiego. Wydaje się jednak, iż ani przedstawione przez Hollande wizje, ani ogólne wnioski z debaty nie przyniosły mu ani spektakularnego rozgłosu ani wzrostu popularności.

Bez względu na to, które z miast europejskich za kolejne destynacje obierze każdy z kandydatów wydaje się, że wraz z nasileniem rywalizacji, konkurenci przenieśli walkę na poziom międzynarodowy. Za ich sprawą wybory europejskich przywódców przestały być wyłączną kwestią państwa, a którym mają miejsce, coraz większe znaczenie zaczyna odgrywać poparcie polityczne liderów innych krajów unijnych. Kampanie prowadzone na skalę europejską wnoszą bez wątpienia nową jakość na tle dotychczasowych standardów. I jak na ironię, choć Panowie Sarkozy i Hollande są swymi największymi konkurentami, rzecz tak istotną dla dalszej integracji Europy udało im się zrobić razem.

Paulina M. Kalinowska