Pragmatyczna polityka na wschodzie. Czyli jaka?

źródło: RIA Novosti

Co to znaczy prowadzić pragmatyczną politykę wschodnią? To znaczy – podejmować działania przynoszące korzyść państwu polskiemu. Korzyść tożsama z interesem państwa jest tu wartością nadrzędną, której należy podporządkować retorykę polityczną, działania dyplomatyczne oraz narzędzia tworzące ideologię państwową (polityka historyczna).

W takim ujęciu działań dyplomatycznych nie ma miejsca na idee lelewelowskie czy nadmiernie rozbudowany aspekt polityki moralnej, dyktowanej przekonaniami osobistymi, a nie interesem państwowym. Tylko „zasada korzyści” pozwala przekształcić wszelkie formy aktywności jednostek w nieustanną akumulację potencjału państwa. Tylko ona pozwala zachować polską tożsamość. To ona definiuje granice integracji europejskiej oraz stopień przekazywania kompetencji państwowych podmiotom międzynarodowym. Korzyść wymusza na nas porzucenie sakralizacji politycznej, mitów u podstawy których tkwią motywy postępowania naszych dyplomatów. Nasze koncepcje polityczne muszą być trzeźwe, pragmatyczne i oderwane od zgubnych ideologii, czy doktryn wywodzących się z minionych konstelacji międzynarodowych. Polska myśl powinna koncentrować się na działaniu w określonych realiach uwzględniając określony potencjał i eliminować myślenie życzeniowe z praktyki politycznej.

Asymetria zamiast dwutorowości

W tym kontekście niezbędną korektą pierwotnych założeń politycznych III RP – inspirowanych myślą Juliusza Mieroszewskiego – wydaje się odejście od zasady traktowania każdego ze wschodnich partnerów na zasadzie „jak równy z równym”. W pewnym sensie chodzi tu o modyfikację zasady dwutorowości polskiej polityki wschodniej, tzn. traktowania dowolnego podmiotu postradzieckiego na równi z Rosją. Nie można stosunków z Ukrainą za pomocą żadnej skali przyrównać do relacji z Litwą. Polityka Polski względem słabszych państw na wschodzie – choć mieszcząca się w dobrze pojętych normach międzynarodowych – powinna stać się asertywna i uwzględniać współczynnik asymetrii! Nic nie stoi na przeszkodzie by wykonującej nieprzyjazne gesty wobec Warszawy Litwie zdjąć etykietkę „nadzwyczajnego uprzywilejowania”. To kraj zakotwiczony w NATO i UE (co dezaktualizuje koncepcję ULB), o znacznie mniejszym potencjale gospodarczym. Można zatem reagować na jego posunięcia w sposób zdecydowany np. brakiem wizyt dyplomatycznych na najważniejszym szczeblu (włącznie z prezydentem), w sferze deklaratywnej poruszeniem kwestii ewentualnej sprzedaży rafinerii w Możejkach przez PKN Orlen, czy poważnego wsparcia finansowego dla mniejszości narodowych zamieszkujących Litwę (w liczbie mnogiej).

Ukrainie – największemu krajowi Nowej Europy Wschodniej – narażonej na silną penetrację rosyjską, pozostającej poza strukturami zachodnimi, istotnej w kontekście geopolitycznym, należy się większa wyrozumiałość. Mimo to i w tym przypadku należy działać według zasady korzyści, stosując hierarchię ustalaną na podstawie sukcesywnej realizacji interesu politycznego i gospodarczego w zamian za polski lobbing w UE i Partnerstwie Wschodnim oraz związane z nimi granty. Generalnie zasada wzajemności powinna wyeliminować polityczną adwokaturę Polski w kwestii wschodniej. W obrębie krajów silniejszych, porównywalnych do Rzeczpospolitej i słabszych, należy uwzględnić także podejście do obszarów wykazujących cechy separatyzmu. Z tego punktu widzenia wspieranie np. nieuznawanego przez społeczność międzynarodową rządku Iczkerii nie przynosi większych korzyści (niedawna sprawa Zakajewa). Wzmaga za to stan napięcia z naszym głównym sąsiadem na wschodzie – Federacją Rosyjską, której integralną część stanowi Republika Czeczenii. Bądźmy realistami i działajmy w ramach rzeczywistego układu sił, a nie takiego, jaki chcielibyśmy widzieć.

Polityka a historia

Drugim punktem, który należy poruszyć w obliczu ewidentnie sprzecznych interesów, jakie w Europie Wschodniej lokuje Polska i Rosja, jest nakreślenie pragmatycznego planu działania Warszawy wobec polityki historycznej – własnej i kremlowskiej. Ruchy Rzeczpospolitej względem Federacji Rosyjskiej musi cechować roztropność i ochrona pryncypiów. Mówiąc o roztropności mam na myśli nie uleganie prowokacjom, które są wykorzystywane politycznie przez stronę rosyjską (silniejszy od Polski podmiot polityczny, walczący o poszerzenie własnej roli międzynarodowej). Aby to osiągnąć należy zerwać z lansowaną od dłuższego czasu wizją polityki historycznej. Zjawy z ubiegłego wieku nie powinny już nękać oficjalnych wypowiedzi polskiego MSZ. Zamiast tego kwestie historyczne nasze służby dyplomatyczne powinny scedować na niezależne od władz państwowych, ale posiadające wystarczający autorytet struktury, takie jak sądy, komisje historyczne i instytucje pozarządowe. Będą one walczyć o polską wizję historii, jednocześnie nie obciążając swoim brzemieniem retoryki MSZ. Oczywiście w niektórych, pryncypialnych przypadkach polski MSZ będzie zmuszony zabrać głos. Istotną kwestią jest sprecyzowanie, w jakich momentach interwencja dyplomatyczna na polu historycznym jest konieczna. Warto interweniować w obronie faktu, a nie zakresu jego interpretacji. Trzeba zatem, za pomocą oficjalnych działań dyplomatycznych, bronić prawdy o sowieckiej zbrodni katyńskiej na polskich oficerach, ale nie jej klasyfikacji prawnej (ludobójstwo czy zbrodnia wojenna?). Spór na tym poziomie będzie bowiem powodował nieustanny impas na wschodzie. Nie przyniesie on Polsce korzyści, lecz wyższość moralną. Przeczyłoby to zatem fundamentalnej zasadzie niniejszego szkicu.

Zasada pryncypiów

Te rozważania pozwalają nam przejść płynnie do kwestii ochrony pryncypiów. Nasze służby dyplomatyczne powinny ostro reagować (w obrębie m.in. depesz dyplomatycznych, wzywania do MSZ obcych ambasadorów, oświadczeń) jedynie w przypadku narażenia na szwank pryncypiów polskiej polityki wschodniej, a nie np. zdjęcia nielegalnie zainstalowanej w Smoleńsku tablicy katyńskiej. Należy ograniczać oficjalne (werbalne) działania polskich władz do gry zakulisowej, gdy zagrożenie wykracza poza zakres pryncypiów. Działania dyplomatyczne w takim przypadku powinna wspierać zupełnie odmienna – od rzeczywistego charakteru działań – pojednawcza retoryka polskiego MSZ. Dobrym przykładem jest oficjalna retoryka Rosji i jej rzeczywiste intencje, realizowane wielopłaszczyznowo, wbrew oficjalnym zapewnieniom. Polskim działaniom powinna przyświecać walka o umysły światowej opinii publicznej, sprawianie dobrego wrażenia i realizacja własnych interesów w oparciu o dobry wizerunek międzynarodowy, gdyż są to podstawy współczesnej dyplomacji.

Pryncypium bezpieczeństwa

Pierwszym i najważniejszym z nich jest bezpieczeństwo Rzeczpospolitej. Jest to pojęcie bardzo pojemne, dlatego należy je doprecyzować i zamknąć w ramach programu politycznego. W klasycznej formie będzie tu więc chodziło o działania reagujące na podważanie roli NATO, jako gwaranta bezpieczeństwa w Europie; na próby budowy regionalnego systemu bezpieczeństwa bez sojuszników Polski lub przez państwa jej wrogie; na manewry obcych wojsk blisko własnych granic, czy agresje militarne, burzące porządek międzynarodowy. Dobrym przykładem przewagi pryncypiów polityki wschodniej nad poprawnymi relacjami politycznymi są działania polskiego rządu w obliczu tzw. wojny pięciodniowej, czyli konfliktu między Rosją a Gruzją o Osetię Południową. Na takie właśnie działania państwo polskie powinno przeznaczać także konkretne środki finansowe. W tym kontekście zagrożenie energetyczne, pokroju Gazociągu Północnego, musi plasować się poza głównym koszykiem pryncypiów wschodnich. Straty natury finansowej (opłaty tranzytowe), zestawione z mostami energetycznymi, budowanymi w ramach UE, nie przedstawiają krótkookresowego zagrożenia. W perspektywie długookresowej realne możliwości zablokowania tej inicjatywy przez Rzeczpospolitą są natomiast niewielkie.

Proporcjonalne działania MSZ lub minimalizowanie strat

Płynie z tego prosty wniosek – jeśli działania naszego MSZ mają ograniczać się wyłącznie do kwestii werbalnych, to nie mają większego sensu. Odpowiedzi powinny być bowiem w miarę możliwości proporcjonalne do zagrożenia, by zwiększać powagę polskich działań dyplomatycznych i budować reputację Polski, jako państwa poważnego. Jeśli Rosja urządzi na Białorusi manewry, naciskajmy na NATO podjęło analogiczne działania na terytorium Polski (będzie ku temu możliwość we wrześniu 2011 roku). Jeśli tak, jak w przypadku Gazociągu Północnego, w zasadzie nie można storpedować przedsięwzięcia, należy zminimalizować straty własne np. podłączając się do tej inwestycji.

Pryncypium gospodarcze

Drugim z pryncypiów polityki wschodniej powinna być ekspansja polskiej gospodarki i jej nieskrępowany rozwój. Jeśli Państwo nie posiada argumentów natury militarnej to właśnie środki gospodarcze mogą stanowić oręż polityczny, środek nacisku, czy zaczyn budowy własnej strefy wpływów. Choć dziś polskie możliwości są niewielkie, to jednak w kontekście odkrycia w Polsce złóż gazu łupkowego należy stworzyć bazę teoretyczną, programową wykorzystania tych zasobów i wprzęgnięcia ich do działań politycznych. Realne oddziaływanie na wschodnich sąsiadów mogą zapewnić także priorytety Partnerstwa Wschodniego, związane z gospodarką m.in. wprowadzenie stref wolnego handlu w krajach stowarzyszonych wpłynie na ich integrację z Polską a nie uwikłaną w Unię Astańską – Rosją. Ułatwienia wizowe i umożliwienie Białorusinom czy Ukraińcom podjęcia pracy na terytorium Rzeczpospolitej – to kolejne elementy, dzięki którym będzie postępowała przebudowa społeczeństw na wschodzie.

Pryncypium dywersyfikacyjne

Pryncypium gospodarcze przekłada się także na kwestie dywersyfikacji źródeł energii. W tym kontekście trzeba zaznaczyć, że torpedowania obcych przedsięwzięć geoekonomicznych za wszelką cenę, nawet gdy takie działania wykraczają poza możliwości państwa polskiego (Gazociąg Północny) nie mają większego sensu – mogą być za to szkodliwe. Pryncypium dywersyfikacyjne powinno być zatem rozpatrywane przez pryzmat własnych projektów (gazoport, umowy z np. Azerbejdżanem). Innymi słowy – obrona tego pryncypium, to obrona polskich przedsięwzięć, gdy napotykają one na kontrakcję innych podmiotów politycznych.

Epilog

Powyższy szkic zawiera garść przemyśleń i obserwacji autora. W pewnym sensie uzupełnia go analiza dotycząca ewolucyjnych zmian w obrębie Doktryny Giedroycia, ogłoszonych w niedawnym expose ministra Sikorskiego. Za cel podstawowy, przyświecający powstaniu obu tekstów [1] autor postawił sobie rozpoczęcie debaty, dotyczącej polskiej polityki wschodniej. Mamy nadzieję, że szkic „Pragmatyczna polityka na wschodzie. Czyli jaka?” – będzie szeroko komentowany i tchnie w leciwego Mieroszewskiego i środowiska postlafickie odrobinę życia. Funkcjonowanie w obrębie polskiego życia politycznego w zasadzie tylko jednej doktryny politycznej – podlegającej modyfikacjom lub serwowanej w ortodoksyjnej wykładni – jest błędne. Nie sposób zgodzić się także z jej wieloma założeniami, nie przystającymi już do obecnej sytuacji międzynarodowej.

Piotr A. Maciążek

Tekst ukazał się w ramach debaty Czy modyfikacje w obrębie Doktryny Giedroycia są wystarczające? Jaką drogą powinna podążyć polska polityka wschodnia?, prowadzonej wspólnie przez:

1. Mowa tutaj o tekście „Rządowa wizja polityki wschodniej”, który znajduje się TUTAJ.

 

 

 

Jeden komentarz do “Pragmatyczna polityka na wschodzie. Czyli jaka?

  1. Panie Piotrze! i co z tym zbrojeniem się Szwecji? Pisał Pan kiedyś, że w obawie przed mistralami na usługach armii czerwonej chcą zawrzeć sojusz militarny z PL. Niestety mam dla Pana smutną informację, że Szwedzi niedawno zredukowali wydatki na armię o jakieś 250 mln euro. Czy STRATFOR na który się Pan kiedyś powoływał przeoczył tę informacje?
    Z szacunkiem

Komentowanie wyłączone.