W powszechnej świadomości niewolnictwo ma przeważnie konotacje historyczne. Do pewnego stopnia to prawda, jeśli przyjmie się, że kres niewolnictwu położył ruch abolicyjny. Zjawisko to funkcjonuje jednak dzisiaj w innych formach i, niestety, na taką skalę, że można śmiało powiedzieć, że to jednak z plag współczesnego świat. Jak szacuje E. Benjamin Skinner, autor książki „Zbrodnia. Twarzą w twarz ze współczesnym niewolnictwem” niewolników jest obecnie więcej niż kiedykolwiek w historii ludzkości.
Niewolnictwo ma wiele twarzy
Obecnie niewolnictwo jest bezwzględnie zakazane, co znajduje potwierdzenie w wielu dokumentach i konwencjach międzynarodowych – powszechnych, regionalnych i wyspecjalizowanych. Zakaz ten pozostaje jednak fikcją. Trudno oszacować dziś nawet przybliżoną liczbę osób, które można nazwać niewolnikami. Składa się na to kilka przyczyn. Po pierwsze niewolnictwo przyjmuje nowe, nieznane w historii formy. Wachlarz praktyk, które można uznać za niewolnictwo jest bardzo szeroki i obejmuje m.in. niewolę za długi, niewolnictwo domowe, praca przymusowa.
Kolejna sprawa, to duże zróżnicowanie grupy niewolników i celów do których są przeznaczeni. Z pewnością najliczniejszą grupą są dzieci, które są najsłabsze i łatwo je kontrolować. Sprzedawane są najczęściej do domów publicznych. Podobnie jest z kobietami i młodymi dziewczętami. Z kolei w Azji Południowej na częste są przypadki niewoli za długi, które ma charakter dziedziczny. Szacunki utrudnia też fakt, że niewolnictwo ma dziś charakter ukryty w społeczeństwie – w przeciwieństwie do czasów historycznych, dziś niewolnika trudno zidentyfikować.
Statystyki przerażają
Różne źródła podają różne statystyki. I tak liczba niewolników szacowana przez Międzynarodową Organizację Pracy mieści się w przedziale od 12 do 27 milionów ludzi, przy czym należy przyjąć, ze to dolna granica, ponieważ rzeczywiste liczby są prawdopodobnie dużo wyższe. Roczne dochody pojedynczych osób, ale przede wszystkim organizacji przestępczych, które zajmują się handlem ludźmi, w 2004 roku wyniosły od 5 do 9 mld $. Handel ludźmi staje się obecnie intratnym źródłem dochodu, a ta branża przestępczej działalności ma niebawem przynosić większe dochody niż narkobiznes, co może sugerować, że niewolników będzie przybywać.
Jak walczyć z niewolnictwem?
Sposobem na walkę z niewolnictwem jest z pewnością restrykcyjne i surowe prawo, ale nie zawsze. Indie mają jedno z surowszych prawodawstw w tej materii, ale jednocześnie najwięcej niewolników. Wpływa na to z jednej strony środków skutecznej egzekucji tych przepisów oraz brak nacisku rządu na władze w prowincjach, a z drugiej strony głębokie społeczne, historyczne i kulturowe zakorzenienie niewolnictwa. Warto pamiętać, że ludzi w niewolę często wpędza bieda. Znane są przypadki mieszkańców Haiti, którzy postawieni przed wyborem – śmierć dziecka z powodu głodu i chorób albo oddanie go w ręce kogoś, kto niekoniecznie jest handlarzem ludźmi, wybrali mniejsze zło. Z pewnością nie można powiedzieć, że walka z niewolnictwem to walka z ubóstwem, a nie każda osoba spośród tych najbiedniejszych, którzy żyją za mniej niż dolara dziennie, to niewolnik. Potrzebne są szeroko zakrojone działania, ponieważ niewolnictwo ma dużo przyczyn i różne odcienie.
Katarzyna Kowalewska
Przy obecnym poziomie ludności podawanie tylko danych ilościowych nie pokazuje skali zjawiska. Ciekawe czy relacja „”IlośćNiewoliników do IlośćLudnościŚwiata”” obecnie jest wyższa czy też niższa niż w przeszłości.
Przypuszczam, że jednak niższa, przy czym faktycznie ciężko jest mierzyć ten proceder.
Co do przyszłości w walce z niewolnictwem mam sceptyczny stosunek.
W świecie zachodu niewolnictwo przybiera głównie wymiar seksualny i jako taki jest zwalczany. Są jednak rejony świata, gdzie problem niewolnictwa albo jest całkowicie niezauważany, albo też jest lista innych problemów, a wśród nich niewolnictwo nie jest numerem jeden.