Reforma służby zdrowia w USA: ostateczne starcie

us-senate-logoTydzień temu Izba Reprezentantów przegłosowała przyjęcie kompleksowej ustawy reformującej system zdrowotny w USA. Po raz pierwszy od połowy lat 60-tych Kongres znalazł się tak blisko reformy, która – jeśli wejdzie w życie – będzie najpoważniejszą rewolucją społeczno-gospodarczą w Ameryce co najmniej od czasów R.Reagana.

Jednak mimo zwycięstwa w Izbie los reformy nie jest jeszcze pewny. Teraz bowiem Senat musi przegłosować swoją wersję ustawy, a następnie w drodze tzw. między-izbowych konsultacji (conference commitee) konieczne będzie zbudowanie wspólnej wersji reformy, która oczywiście będzie musiała być zaakceptowana powtórnie przez cały Kongres. Prezydent Obama wielokrotnie ogłaszał, że chce mieć “ustawę na biurku” przed końcem roku. Czy ten cel jest w połowie listopada realny? Trzeba przyjrzeć się dokładnie wszystkim krokom które dzielą administrację od osiągnięcia swojego sztandarowego celu legislacyjnego na 2009 r.

  • CBO (Congressional Budget Office) powinno dziś lub jutro przedstawić sprawozdanie dotyczące kosztów, i zysków budżetowych ustawy która będzie przedmiotem debaty w Senacie. Ustawa ta powstała po połączeniu legislacji stworzonej w dwóch komisjach Senatu: Senate Finance Committee i HELP (Health, Education, Labor and Pensions) Committee. Sprawozdanie CBO ma kluczowe znaczenie, ponieważ ma – jak w przypadku każdej innej ustawy – wyliczenia wskazujące czy reforma spełnia założenia dotyczące deficytu to znaczy czy go redukuje i w jakiej skali czasowej. Oczywiście podstawowe założenie całej reformy jest takie, że nie będzie ona zwiększać deficytu, a wręcz go redukować do 2019 r i później.
  • Aby rozpoczęły się właściwe prace w Senacie potrzebne są dwa głosowania : jedno nad zakończeniem debaty nad wnioskiem o rozpoczęcie pracy (potrzebne jest 60 głosów) i drugie, zwykłe głosowanie za lub przeciw (50+1 głosów). W tym przypadku Demokraci powinni odnieść sukces. Nawet senator Joe Liberman (oficjalnie niezależny, ale należy do Demokratycznej grupy w Senacie tzw. caucus) zapowiedział że nie będzie blokował rozpoczęcia właściwej debaty legislacyjnej.
  • Debata główna potrwa kilka tygodni. W tym czasie Republikanie będą starali się przedłużyć ją używając sztuczek regulaminowych oraz zgłaszając niebezpieczne dla ustawy jako całości tzw. poison pill amendments czyli poprawki których przyjęcie sprawi że konkretna grupa senatorów nie będzie już chciała popierać ustawy zawierającej taką poprawkę.
  • Koniec pracy legislacyjnych to tzw. cloture vote. Wspomniany już Joe Lieberman stwierdził że przyłączy się do tzw. filibustera Republikanów (obstrukcji polegającej na, w dużym skrócie mówiąc, przedłużaniu debaty w nieskończoność) jeśli ustawa będzie zakładać powołanie tzw. public option czyli rządowej firmy ubezpieczeniowej. Do Liebermanna może przyłączyć się grupa 2-3 konserwatywnych Demokratów. Potrzeba 60 głosów by przełamać filibuster.
  • Właściwe głosowanie za lub przeciw tzw. up-and-down vote. Tu wystarczy 50 senatorów+głos Joe Bidena który jako przewodniczący Senatu ma prawo głosu gdy  jest równowaga 50-50.
  • Senacka ustawa musi trafić pod obrady tzw. conference committeee czyli złożonej z przedstawicieli Izby Reprezentantów i Senatu specjalnej komisji, która ma przygotować identyczne wersje reformy. Później ta ustawa trafia pod ponowne głosowanie Izby i Senatu, z zastrzeżeniem że nie można wówczas zgłaszać poprawek. I w tym przypadku możliwy jest filibuster w Senacie.

Jak widać, przed reformą droga jest jeszcze bardzo długa. Najbardziej kontrowersyjny punkt całej ustawy w Senacie to w tym momencie wspomniana przeze mnie public option. Konserwatywni Demokraci są jej przeciwni – lewicowi ją uwielbiaja. Problem polega na tym, że nawet różne kompromisy dotyczące public option są odrzucane przez Libermanna a jego głos jest w tym momencie kluczowy. Gdyby udało się przekonać np. Olympię Snowe, senator GOP z Maine, do poparcia zakończenia debaty w głosowaniu, wówczas Demokratom udałoby się osiągnać magiczne 60 głosów. Snowe proponuje swoją własna wersję kompromisu dotyczącego public option, jest on jednak nie do przyjęcia dla lewicy. W ten sposób reforma znajduje się technicznie rzecz biorąc w martwym punkcie. Gwoli ścisłości: wersja reformy przyjęta przez Izbę Reprezentantów tydzień temu zawierała public option w dość “mocnej” wersji.

Harry Reid, przywódca większości w Senacie, popiera oficjalnie public option z tzw. klauzulą wyjścia (opt-out) wedle której stany które nie chciałby uczestniczyć w rządowym programie mogłyby z tego zrezygnować. Jednak to tej pory zarówno Snowe, jak i Liebermann sygnalizują swój sprzeciw wobec tej idei. Czy Reidowi uda się wypracować kompromisowe rozwiązanie? W tym momencie nic na to nie wskazuje, i szczerze mówiąc najbardziej prawdopodobne jest to, że to lewica będzie musiała zrezygnować ze swojego sztandarowego pomysłu. Tymczasem czas ucieka, a Kongres ma około 1.5 miesiąca do końca roku.

Końcówka walki o reformę – która już chyba wszystkich nieco zmęczyła i znudziła – będzie jeszcze bardziej dramatyczna niż jej początek.

EDIT Polityki Globalnej: Senat 21 listopada przegłosował rozpoczęcie debaty nad ustawą. Przeciwko głosowali wszyscy obecni na sali Republikanie, za było 60 senatorów (wszyscy Demokraci + dwóch niezależnych)

Michał Kolanko