Islamski Irak – nowe wyzwanie

Końcówka października udowodniła, po raz kolejny, że Irak jeszcze długo nie będzie krajem wewnętrznie stabilnym i bezpiecznym dla jego mieszkańców. 25 października przeprowadzono w Bagdadzie, zakrojony na szeroką skalę i bardzo dobrze skoordynowany, atak terrorystyczny przy użyciu samochodów pułapek, z ang. Vehicle-borne improvised explosive devices (VBIEDs). Celem ów operacji były budynki należące do ministerstwa sprawiedliwości oraz prowincjonalnego zgromadzenia, które sąsiadowało obok ministerstwa.

Irakijka z dziećmi na miejscu wybuchu samochodu-pułapki (Zdjęcie: Ahmad Al-Rubaye/AFP/Getty Images)Irakijka z dziećmi na miejscu wybuchu samochodu-pułapki (Zdjęcie: Ahmad Al-Rubaye/AFP/Getty Images)
Irakijka z dziećmi na miejscu wybuchu samochodu-pułapki (Zdjęcie: Ahmad Al-Rubaye/AFP/Getty Images)Irakijka z dziećmi na miejscu wybuchu samochodu-pułapki (Zdjęcie: Ahmad Al-Rubaye/AFP/Getty Images)

Zamach przeprowadzono dokładnie o godzinie 10:30, czasu lokalnego, na gęsto zaludnionym obszarze miasta. Przełożyło się to na 150 ofiar śmiertelnych i ponad pół tysiąca rannych. Tym samym, był to największy atak terrorystyczny od dwóch lat, kiedy to w kwietniu 2007 r., w wyniku operacji przeciwko osiedlom szyitów, zginęło 180 osób.

Podobną operację, do tej z 25.10, przeprowadzono już w sierpniu 2009 r., kiedy to celem zamachowców-samobójców była detonacja VBIEDs przed budynkami ministerstwa spraw zagranicznych i finansów, które znajdują się w tej samej dzielnicy, co ministerstwo sprawiedliwości. Również godzina przeprowadzenia operacji była podobna (około dziesiątej rano), jednak skala ofiar była o połowę mniejsza – 95 zabitych.

Dzień po październikowej tragedii, organizacja terrorystyczna – Islamski Irak (Islamic State of Iraq – ISI) przyznała się do przeprowadzenia ataków, również tego z sierpnia,  na rządowe budynki. Ocenia się, iż grupa ta, będzie chciała przy pomocy samobójczych zamachów wpłynąć na zbliżające się wybory parlamentarne w Iraku (styczeń 2010 r.).

Sprawę komplikuje fakt, iż Islamski Irak nie jest pojedynczym podmiotem, a koalicją niepaństwowych aktorów o skrajnie fundamentalistycznym programie, w który mocno zaangażowana jest również Al-Kaida. Wysiłki owej organizacji nakierowane są na wewnętrzną sytuację państwa, aniżeli działalność międzynarodową. Dzięki poparciu z zewnątrz, udzielonym przez egipskiego przywódcę Al-Kaidy – Abu al-Masri’ego, Islamski Irak będzie dążył do umocnienia swych relacji z sunnickimi przywódcami oraz rozbudowanie sieci wpływów na terenach kontrolowanych przez tą sektę.  Jednak wielu lokalnych liderów stara się ograniczać działalność ISI, czego skutkiem jest zmniejszenie się liczby zamachów terrorystycznych. Sunnickie kręgi religijne postrzegają koalicję bardziej jako narzędzie nacisków w negocjacjach z Kurdami i szyitami, aniżeli równorzędnych partnerów, z którymi mogliby współpracować.

Wprawdzie prowadzona przez Amerykanów, w ostatnich latach, walka przeciwko ISI poważnie nadwyrężyła strukturę organizacji (wielu jej przywódców musiało wyemigrować do Afganistanu i Pakistanu), to obecnie następuje ożywienie w jej szeregach i powolne umacnianie pozycji. Dowodem tego są wspomniane już ataki z sierpnia i października, które udowodniły, że ISI posiada środki i skuteczne sposoby dla przeprowadzania podobnych zamachów w przyszłości.

Taktyczna analiza ataku z 25 października nakazuje stwierdzić, iż Islamski Irak, jako kombinat wielu ugrupowań, posiada niespotykane dotąd możliwości projektowania uderzeń na budynki rządowe i wojska koalicji. W zamachu wykorzystano dwa pojazdy, które zawierały 680 i 1000 kg materiałów wybuchowych. Są to naprawdę imponujące wielkości, które dowodzą, iż ISI nie ma żadnych problemów z pozyskiwaniem materiałów potrzebnych do przeprowadzania akcji wywrotowych. Poza tym, organizacja musi posiadać, dobrze ukrywane i działające w pełnej konspiracji, manufaktury, w których przygotowuje pojazdy (warsztaty, magazyny) i wytwarza ładunki wybuchowe (prawdopodobnie ulokowane w prywatnych posesjach).

Warto też odnotować, iż oba ładunki zadziałały perfekcyjnie. Wcześniej, zdarzały się przypadki, w których nie dochodziło do detonacji z powodów wad konstrukcyjnych albo materiał wybuchowy częściowo nie eksplodował. W tym przypadku konstruktor bomb wykazał się bogatą, fachową wiedzą. 25 października zrodził dwa podstawowe pytania: skąd terroryści pozyskują materiały oraz kto konstruuje ładunki wybuchowe. Odpowiedź na drugie pytanie nasuwa się sama. Otóż, wielu członków ISI to prawdziwi weterani, którzy działając w różnych organizacjach, przeprowadzali zamachy od początku amerykańskiej inwazji z 2003 r. Teraz, kiedy mniejsze grupy podjęły ze sobą współpracę, jest im łatwiej pozyskiwać osoby odpowiedzialne za tworzenie skutecznych materiałów wybuchowych.

Podaje się, że do październikowych zamachów użyto dwóch busów, które musiały być na tyle nowe, żeby nie wzbudzać podejrzeń wewnątrz rządowej dzielnicy, która cieszy się wyższym standardem od pozostałych dystryktów. Jeżeli ISI nadal będzie przeprowadzać ataki o tak dużej sile ognia, to na pewno nie „przesiądzie się” na mniejsze samochody, typu sedan. To z kolei będzie wyznacznikiem dla irackich sił bezpieczeństwa, które od tej pory dużo uważniej będą kontrolowały busy i inne pojazdy, mogące przewieźć od pół do tony materiałów wybuchowych. Doświadczenie jednak pokazuje, że iraccy islamiści nie przywiązują się do typów pojazdów, których używają do zamachów – zdarzały się przypadki, w których ładunki umieszczano na bagażnikach rowerów i motocykli.

Jak na razie nie znane jest pochodzenie materiałów wykorzystanych do ostatnich ataków, jednak domniemywa się, iż bomby zostały skonstruowane poza granicami miasta. Następnie przeszmuglowano je do Bagdadu, wykorzystując do tego całą konspiracyjną sieć organizacji. Niektórzy iraccy politycy sugerują, że przeprowadzenie, tak dużej, akcji wymagało współpracy z irackimi służbami bezpieczeństwa, które pozwoliły wprowadzić ładunki na teren miasta i nie dopuściły do ich wykrycia.

Można też założyć, iż ISI nie potrzebowała pomocy ze strony irackich służb bezpieczeństwa. Ładunki mogły być konstruowane na miejscu – w Bagdadzie, a tylko materiały do ich wytworzenia sprowadzono z zewnątrz i partiami. Jeżeli tak wyglądało przygotowanie akcji, to jednocześnie tworzy obraz sieci informatorów i zwolenników wśród cywili, którzy popierają działania Islamskiego Iraku. Jeżeli sieć operacyjna organizacji nie jest ugruntowana wewnątrz politycznych struktur stolicy państwa, tylko opiera się na poparciu mieszkańców miasta to problem nabiera nowego, dużo głębszego wymiaru. Dużo trudniej jest wygrać z mentalnością i przekonaniami prostych Irakijczyków, aniżeli z politycznymi decydentami.

Sierpniowy i październikowy atak ISI powinny być odebrane jako pewne sygnały, wysyłane przez organizację dla rządzących Irakiem, czy to Amerykanów czy Irakijczyków. Po pierwsze, Islamski Irak będzie próbował kreować podziały na linii sunnici-szyici-Kurdowie. Jeżeli doszłoby do trwałego porozumienia tych trzech grup, ISI straciłoby przestrzeń operacyjną, którą obecnie uzyskują od sunnickich przywódców religijnych. Po drugie, trwałe porozumienie, w obrębie wspomnianego trójkąta polityczno-religijnego, zagrozi idei ISI, którą jest ustanowienie sunnickiego kalifatu w Iraku. Istnienie tej organizacji opiera się na, wciąż pogłębiającym się, wewnętrznym chaosie w państwie, który ma wykreować sytuację, w której ISI będzie mogło ustanowić fundamentalistyczne rządy, na wzór afgańskich Talibów.