Rosja, Chiny, USA: ach, te wizyty…

putin-wen-jinbaoKilka dni temu, byliśmy świadkami wizyty premiera Federacji Rosyjskiej, Władymira Putina, w Państwie Środka. Oficjalnie, wizyta miała przyczynić się do umocnienia bilateralnych relacji na linii Moskwa – Pekin, jednak  mniej oficjalnie obie strony dyskutowały zapewne nad problemem irańskiego atomu. W wyniku fiaska rozmów na spotkaniu g5+1 + Iran w Genewie, oba mocarstwa dyskutowały zapewne, nie w jaki sposób zastosować sankcje względem Iranu, lecz prawdopodobnie, jak nagiąć twarde stanowisko USA, do swych własnych interesów.

Współpraca azjatyckich gigantów, czyli i Rosji i Chin, ostatnimi czasy układa się nadzwyczaj dobrze. Czynnikiem cementującym strategiczną przyjaźń, są w tym przypadku niewątpliwie więzi gospodarcze. W dobie kryzysu, Moskwa szuka w chinach nie tylko gwaranta jej politycznych ambicji, lecz przede wszystkim, zastrzyku gotówki w postaci inwestycji Państwa Środka w rosyjską gospodarkę. Rozwijający się w błyskawicznym tempie, chiński olbrzym stara się zabezpieczyć dla siebie jak największą ilość źródeł, względnie tanich, surowców. Zbieżność interesów w kwestiach ekonomicznych, przekłada się na stabilny szkielet udanych relacji politycznych. Oczywiście w relacjach tych, istnieje jeszcze jeden, lecz bardzo istotny element, który determinuje strategiczne partnerstwo Moskwy i Pekinu. Elementem tym, są oczywiście Stany Zjednoczone, których interesy krzyżują się, bądź też wzajemnie wykluczają z rosyjsko-chińskimi.

Podróż premiera Putina do największego sąsiada Rosji, przyniosła jak najbardziej wymierne korzyści. W trakcie spotkania chińskich biznesmenów z towarzyszącymi Premierowi, przedstawicielami rosyjskiego świata biznesu, doszło do podpisania kilku, bardzo istotnych kontraktów, łącznie na kwotę 3.5 miliarda dolarów. Zawarto również umowę ramową, dotyczącą sprzedaży oraz dostaw syberyjskiego gazu do Państwa Środka. Początek dostaw rosyjskiego surowca planowany jest na rok 2015. Obok umów dotyczących gazu, dwa giganty rynku paliwowego, rosyjski Rosnieft oraz chińskie CNPC, podjęły wspólny projekt budowy rafinerii, która zlokalizowana niedaleko od Pekinu, będzie w stanie przerobić rocznie prawie 110 mln baryłek ropy. Pozostałe kontrakty, zawarte podczas wizyty rosyjskiego premiera dotyczą m.in. inwestycji w infrastrukturę drogową, kolejową, budownictwo oraz projekty związane z bardziej efektywnym wykorzystaniem energii.

W trakcie wystąpienia na forum Szanghajskiej Organizacji Współpracy, premier Putin powiedział, że “energia tradycyjnie zajmuje kluczową pozycję na globalnej agendzie, co skłania mnie aby przypomnieć o rosyjskiej propozycji stworzenia pewnego mechanizmu dla rozmów na tym problemem w ramach SOW”. Czyżby premier Putin starał się przemycić w ramy SOW idee, o której Moskwa już niejednokrotnie wspominała? Mowa oczywiście o rosyjskiej propozycji, dotyczącej utworzenia kartelu gazowego na wzór OPEC w celu “regulacji” światowych cen tego surowca, tak aby cena pozostawała na wysokim, “nieszkodliwym” dla producentów poziomie. Problem w tym, że Pekin nie jest zainteresowany podobnym przedsięwzięciem. Przyczyną tego jest fakt, że Chiny nie należą do szacownego grona producentów gazu, lecz pozostają głównie jego konsumentem. W poczet państw należących do SOW wchodzą wprawdzie, kraje takie jak Kazachstan, którego rezerwy gazu określane są jako jedne z największych na świecie, oraz pomniejsi producenci gazu, jednak powodzenie podobnej inicjatywy zależy w decydującym stopniu od rządu w Pekinie.

Kwestią pominiętą w oficjalnych rozmowach, lecz zapewne poruszoną na spotkaniach przy zamkniętych drzwiach z chińskimi oficjelami, był z całą pewnością problem irańskiego atomu. Rozmawiano zapewne o tym jak ten problem rozwiązać, a właściwie jak rozwiązać problem USA i Izraela, czyli państw, które pragną powstrzymać lub ograniczyć atomowe ambicje Teheranu. Na temat podobnych spotkań, jak również ich hipotetycznego przebiegu, możemy jedynie spekulować, jednak za pewne możemy przyjąć fakt, iż Moskwa i Pekin jak najdalsze są od ułatwiania życia Stanom Zjednoczonym. Z pewności nie bez uczciwej wymiany na zasadzie coś za coś, targując się przy tym ostro, gdyż takie są reguły tej gry.

Stany, z różnych powodów znalazły się w sytuacji, gdzie Waszyngton daleki jest już od podejmowanych na własna rękę awanturniczych inicjatyw. W zaistniałej sytuacji, grzechem ze strony Moskwy i Pekinu, byłoby nie poświęcenie, jak (nie)donoszą gazety, czasu w celu wypracowania wspólnego stanowiska tak, aby wzmocnić siłę własnych argumentów podczas kolejnej rundy rozmów.

W czasie, kiedy premier Putin poszerzał i utrwalał rosyjsko chińskie stosunki, Amerykańska sekretarz stanu, pani Hilary Clinton, przybyła z dwudniową wizytą do Moskwy. Tematem przewodnim wizyty była, zapewne, również zakulisowa dyskusja na temat irańskiego atomu, natomiast na szczeblu oficjalnym , szeroko komentowanym w rosyjskiej prasie, poruszona została kwestia strategicznego partnerstwa Moskwy i Waszyngtonu.

Za nieco zaskakujące, można uznać końcowe stanowisko strony amerykańskiej, które w wyniku dwustronnych, rosyjsko-amerykańskich negocjacji, uległo diametralnej zmianie. W wyniku rozmów, Hillary Clinton powiedziała, że na sankcje wymierzone w Iran jest w chwili obecnej za “wcześnie“. Rosyjski minister spraw zagranicznych, pan Siergiej Ławrow, wtórował jej twierdząc, że “Rosja jest z zasady powściągliwa względem sankcji dlatego, że te, „rzadko przynoszą efekty”. Zapomniał natomiast dodać, że całkiem nieźle sprawdzają się one np wobec zbuntowanej Gruzji. Mogą również zaskoczyć słowa pani Clinton, która powiedziała, że Rosja była “nadzwyczaj pomocna” w działaniach jakie do tej pory podjęto względem Iranu.

Biorąc pod uwagę poufny charakter rozmów, zapewne ciężko będzie sprecyzować na czym owa pomoc Moskwy ma, bądź miała, polegać. Czyżby Kreml znał, szerzej nie znane fakty, dotyczące nieodkrytego przez wywiad USA wątku? Część analityków jest zdania, że podobne zachowanie Waszyngtonu jest spowodowane tym, że znalazł się on w sytuacji, kiedy powodzenie podejmowanych przez niego akcji zależy d w dużym stopniu od dobrej woli Moskwy. Zapewne stąd niespodziewana zmiana amerykańskiego stanowiska, w myśl zasady, że kiedy rzeczy idą nie po twojej myśli, a nie masz na to żadnego wpływu, udawaj, że tego właśnie oczekiwałeś i takie były twoje założenia, aby nie eksponować swoich słabości.

Czyżby izraelska lista, na której znajdowały się nazwiska rosyjskich naukowców zaangażowanych w prace nad bombą atomową w Iranie okazała się nieprawdziwa? Gazeta, która opublikowała newsa na ten temat, jak mówią specjaliści, jest znana z korzystania wyłącznie ze sprawdzonych źródeł. Fakt, iż publikacja na temat tej listy została usunięta z internetowego archiwum brytyjskiej gazety jest z całą pewnością niepokojący. Czyżby źródło okazało się niewiarygodne? Zapewne tak, natomiast innym wytłumaczeniem może być, czysto hipotetyczna, próba prowokacji ze strony Izraela, mającej na celu zdobycie międzynarodowego kredytu zaufania dla słuszności swej wizji, zagrożenia Iranem, oraz próba dyskredytacji Moskwy w oczach społeczności międzynarodowej. Biorąc pod uwagę obecne stanowisko Rosji względem Iranu, pomijając aspekt geopolityczny, Kreml jawi się jako wyważony rozjemca, orędownik umiarkowanego kursu, przeciwnik przemocy, nawet tej ekonomicznej i obrońca uciskanego państwa ajatollahów. Zakładając, że Izraelski przeciek został sfabrykowany, można jedynie spekulować przez kogo i w jakim celu.

W cieniu tych dwóch wizyt, odbyła się jeszcze jedna, na pozór nie związana z problemem irańskim. Kilka dni temu, na stronach polskiego MSZ, można był przeczytać o planowanej wizycie izraelskiego premiera w Warszawie. Nieco później okazało się, że Warszawę odwiedził jednak wicepremier i minister obrony narodowej Izraela, pan Ehud Barak. Na oficjalnej stronie polskiego MSZ znajdziemy informację na temat tego, że wicepremier Barak przybył na zaproszenie ministra Sikorskiego, jednak część znawców jest zdania, że wizyta była inicjatywą izraelską, natomiast motorem działania Tel-Awiwu była próba demonstracji wobec Moskwy faktu, iż Izrael może zaszkodzić Rosji w obrębie jej bliskiej zagranicy, angażując się we współpracę wojskową z Warszawą.

Czyżby Warszawa stała u progu szansy na faktyczną modernizację swojej armii, za pomocą izraelskiego przemysłu zbrojeniowego? Czas pokaże, natomiast czy teoria ta okaże się prawdziwa, zależeć będzie od Moskwy i tego jak ta, zachowa się w kwestii dozbrajania Iranu. Jedno natomiast jest pewne ponad wszelką wątpliwość, Kreml jak najdalszy jest od przyczynienia się do realizacji wizji silnej, dobrze uzbrojonej polskiej armii. Wobec tego nasuwa się pytanie, czy ważniejszy dla Rosji jest potrafiący się obronić przed potencjalnym atakiem Iran, czy raczej słaba, niewystarczająco zmilitaryzowana Polska.

Wygląda na to, że kwestia atomowych ambicji Iranu będzie punktem zwrotnym w sposobie, w jaki Ameryka do tej pory prowadziła swą politykę zagraniczną. Nie chodzi tutaj o wdrażaną przez Biały Dom, pokojową wizję świata prezydenta Obamy, lecz o fakt, że dostosował on jedynie, realia polityki zagranicznej Stanów do ich faktycznych, tymczasowo obniżonych, możliwości. Uwikłanie Waszyngtonu w kryzys wokół Irańskiego programu atomowego oznacza zmniejszenie uwagi USA w innych regionach świata. Przekłada się to na adekwatny wzrost aktywności, sił dotąd uśpionych, które wysyłają jasny sygnał dla Ameryki mówiący, że skończyły się czasy jednostronnie sankcjonowanych misji, na odległych zakątkach naszego globu, a kryzys irański jest tego doskonałym świadectwem.

Dla wytrwałych, kilkuczęściowy materiał (oto link do reszty, gdyby nie wyświetliła się opcja wyboru kolejnych), poruszający problemy dotyczące kryzysu irańskiego z nieco innej perspektywy, niż prezentowana na co dzień przez poprawne politycznie media. Polecam.

7 thoughts on “Rosja, Chiny, USA: ach, te wizyty…

  1. PKB China +8%, PKB Rosji -10% … To nie było spotkanie dwóch potęg, lecz „gra do jednej bramki”.

    Pozdrawiam
    masz_68@interia.pl

  2. W pewnym sensie tak, ale obecny spadek PKB Rosji jest wynikiem mniejszego popytu na surowce, spowodowanego obecnym kryzysem. Kiedy trend się odwróci (Wszyscy już odliczają dni :)), bilans rosyjskiego budżetu szybko wróci do „normy”, czyli do wzrostów sprzed recesji.
    Jeśli Miedviediew, jak zapowaiadał, rozpocznie liberalizację rosyjskiego rynku, będzie to dodatkowy bodziec dla rosyjskiej gospodarki. Rosjanie nie są głupi, wiedzą, że muszą się częściowo otworzyć się na „obcy” kapitał aby prosperować.

    Nie należy zapominać, że Rosja jest potęgą atomową 😉

    pozdrawiam
    tomW

  3. Wzrost cen ropy niewątpliwie pomoże Rosji, ale skrajnie jednowymiarowa gospodarka wygląda słabiutko w porównaniu do Chin 🙂 Powtarzając przenośnię motoryzacyjną z jednego z moich starszych wpisów: gospodarki USA, UE i do pewnego stopnia Chin mają sporą strefę zgniotu w razie krachu gospodarczego, zaś rosyjska nie, przypomina samochód w którym kierowca sidzi na przodzie maski i jest bezbronny wobec kraksy. Deklaracje Miedwiediewa nic nie zmienią, to jedynie słowa…

    Rosjanie są utalentowanymi ludźmi, problem w tym, że system społeczny był i jest w rozsypce. Władza nawet gdyby miała dobre chęci nic nie może zrobić wobec gigantycznej, wielowarstwowej korupcji i niedziałającym prawie. Wspólpracując z Rosjanami często podziwiałem ich wiedzę i gościnność, jednocześnie zdumiewała mnie nieumiejętność efektywnej pracy zespołowej. W tej ostatniej kwestii praca z Amerykanami to zupełnie inna bajka. 🙂

    Z tą potęgą atomową też bym nie przesadzał … Kilka tysięcy rdzewiejących rakiet z głowicami jądrowymi nie świadczy o wysokim rozwoju techniki. Elektrownie atomowe przestarzałe a nauka niedoinwestowana. Ciekawe, że uran Rosja w dużym stopniu importuje z … Australii …

    Pozdrowienia,
    MaSZ.

  4. Chińska strefa zgniotu kończy sie tam, gdzie kończą się rezerwy walutowe Pekinu. Państwo Środka nie posiada wewnętrznego rynku, dlatego chińska potęga uzalezniona od zachodniego popytu, jeszcze nie deklasuje potęgi rosyjskiej. Chiny mają potencjał ale to kwestia przyszłości. Ktoś mógłby powiedzieć, że przecież Rosja jest również uzależniona od zachodniego importu. Rosja posiada jednak olbrzymie ilości towaru deficytowego. Towaru, którego (skończone) zapasy zostały już w przybliżeniu obliczone. Niewątpliwie stanowi to dla Moskwy olbrzymi atut, choćby dlatego, że cena deficytowego towaru ma tendencję do niespodziewanych i gwałtownych wzrostów.

    Co do innych sektorów gospodarki, specyfiki politycznej oraz problemów społecznych, prezydent Miedwiediew ma rację, tam wypadałoby zacząć od podstaw 😉

    Fakt, że arsenał nuklearny powoli rdzewieje, nie zmienia faktu, że nawet rdzewiejący, doskonale spełnia swoją rolę.

    Fakt, że Rosja importuje uran z Australii nie oznacza, że Rosja własnego uranu nie posiada.

    Moskwa wie doskonale o tym, że najbliższa dekada to gra o jej przyszłość. Stan, w którym obecnie trwa, to stan przejściowy. Historia Rosji, to historia krwawych ekspansyjnych imperiów i równie krwawej smuty, przeplatana okresami przejściowymi. Upadek to nieodłączny efekt nadmiernej, głównie siłowej ekspansji. Tak mówi geopolityka 😉

    Wieszczenie, że Rosja upadnie, to mało ryzykowne wróżba, biorąc pod uwagę historię rosyjskich wzlotów i upadków, szanse są wyrównane. Pytanie, co czeka Rosję tym razem.

    pozdrawiam
    TomW

  5. Do autora:

    Rosja z Chinami rozmawia na temat usuniecia dolara jako waluty, w ktorej sa prowadzone transakcje srodkow energii. Iran jest nieistotny wobec wspolnej deklaracji niemieszania sie we wewnetrze sprawy innych panstw.

    Twierdzenie ze srodki walutowe Chin sie skoncza jest prawda ale wczesniej USA padnie na kolana a dolar stanie sie papierem toaletowym. Autor powinien wziac pod uwage, ze Chiny to potega ekonomiczna i nie tylko.

    Autor nie posiada zadnej znajomosci rynku chinskiego, gdyz to ten rynek i jego wewnetrzne potrzeby, w sytuacji powaznego kryzysu, powoduja wzrost GDP o ponad 8%. Chiny obecnie glownie bazuja na rynku wewnetrznym i obecnie jest taki kerunek rzadu. W Chinach koniunktura jest olbrzymia i wedlug moich znajomych nie byla nigdy lepsza… powiem wiecej wiekszesc moich znajomych zarabia wiecej rocznie w Chinach niz wiekszosc moich znajomych z USA czy Kanady. No ale moze mam politycznie niepoprawnych znajomych, zarabiajacych po milionie dolarow rocznie, pracujac dla euroepejskich bankow i nie tylko.

    MaSZ,
    stan kryzysu dla swiata jest przejsciowy i biorac to pod uwage perspektywy dla Rosji sa ciagle oszalamiajace, biorac pod uwage, ze ten kraj stal nad skrajem przepasci i niemalze sie rozpadl. Ceny surowcow rosna tak samo dla Kanady jak i Rosji i te dwa kraje beda glownie korzystac ze wzrostu ekonomicznego swiata – ze zdecydowanym wskazaniem na Rosje.

    Rosja importuje uran by, jako jeden z nielicznych krajow posiadajacych dopowiednia technologie, go przetworzyc i jako uzdatniony produkt go sprzedac.

    Najblizsza dekada pokaze jak silana jest Rosja, gdzyz ze wzgledu na brak surowcow jej tereny beda najbardzej cenne. NATO mimo, ze nie ma zadnych terenow na Oceanie Arktycznym juz sobie rosci pretensje do tego rejonu.
    Walka o zloza mineralne Rosji juz sie zaczela i nie predko sie skonczy. Jesli Putin pozostanie u wladzy, wydaje sie, ze pobozne zyczenia wrogow Rosji sie nie spelnia i kraj ten wypelni swoje zobowiazanie wobec swoich obywateli by byli jednymy z bogatszych na swiecie. A maja ku temu wiele podstaw, jak wyksztalcenie i zdolnosci inspiracyjne spoleczenstwa.

    MaSz, znam amerykanow dobrze, pracuja dla mnie tez ( stad brak jakichkolwiek innych zwiazkow, gdyz praca jest praca z zycie prywatne to inna bajka) ale tylko z Rosjanami sie przyjaznie – i wierz mi, widze roznice. Polakow niestety zabraklo w tej grupie.

    Jesli bedziesz kiedykolwiek a zachodnim brzegu daj znac, zaprosze Cie na fugu, a to rozwiazuje jezyk…

  6. Panie Romanie,

    Fakt, że Moskwa i Pekin rozmawiają o zamianie dolara na inna walutę bądź tzw koszyk walut w bilateralnych transakcjach nie oznacza, że chiny zainteresowane są uśmierceniem dolara. Krok taki byłby posunięciem co najmniej nierozsądnym biorąc pod uwagę olbrzymie rezerwy ulokowane właśnie w amerykańskiej walucie.

    Twierdzenie, ze Iran ze swymi surowcami „jest nieistotny wobec wspólnej deklaracji niemieszania się we wewnętrzne sprawy innych państw”, to twierdzenie naiwne, zdradzające nieznajomość realiów współczesnej geopolityki.

    Owszem, autor nie posiada specjalistycznej wiedzy na tmat rynku chińskiego, autor potrafi jednak korzystać ze źródeł i rozumie, że Problem z chińskim rynkiem polega na tym, że owszem takowy istnieje, ale tylko w handlującym ze światem wybrzeżu, gdzie z przyczyn obiektywnych (odległośc od portów) rozlokowana jeest przytłaczająca większość chińskich przedsiębiorstw. Pozostała część kraju, gdzie żyje większość obywateli to obraz „nędzy i rozpaczy”.

    Brak systemu emerytur oraz płatna opieka medyczne powodują, że Chińczycy swych ciężko zarobionych pieniędzy nie przejadają, lecz oszczędzają na \"starość\" i na nieodłączny jej element -płatną opiekę medyczną. Wewnętrzny popyt czasu kryzysu, to grube miliardy wydawane z rezerw w celu pobudzenia gospodarki, sztuczny, generowany przez centralne władze w Pekinie, a nie naturalny popyt.

    Historycznie, chiny prosperowały podczas otwarcia na świat. Samo otwarcie i handel ze światem przynosiło zawsze okres prosperity. Problem pojawiał sie, kiedy rażące dysproporcje w lokalizacji dóbr skłaniały Pekin do równej ich dystrybucji miedzy bogate, wybrzeże a zacofaną pozostałą cześć Chin. W trakcie podobnych redystrybucji dóbr, wybrzeże mające szerokie powiązania ze światem, stawało okoniem wobec tak niesprawiedliwych działań Pekinu. W takich momentach Bogate wybrzeże niejednokrotnie kolaborowało z tymi którzy przynosili mu krociowe zyski. Niejednokrotnie prowadziło to chaosu i groźby definitywnego rozpadu państwa. Był również powód dla dla którego Mao zamknął chińskie okno na świat.

    Znajomość wartości wzrostu oraz sztucznie generowanego, wewnętrznego popytu , niestety nie równa sie znajomości specyfiki tego kraju 😉

    Dlatego mówienie o chińskiej potędze, to hmm.. myślenie życzeniowe, co nie zmienia faktu, że chiny posiadają ogromny potencjał, a autorytarne kierownictwo Pekinu byc może ten potencjał wykorzysta, jednak sukces chiński, podobnie jak rosyjski , nosi znamiona upadku 😉

    pozdrawiam
    TomW

  7. I tylko poza glownym nurtem politycznie poprawnych mediów (co jest, a co nie jest dzis poprawne?), w USA sklada dwutygodniowe wizyty całe najwyższe dowództwo chińskich sił zbrojnych… Równiez zapewne w celu usniecia dolara w cień.

Komentowanie wyłączone.