Źle się dzieje w państwie perskim

Iran przeżywa poważny kryzys. Wzmagają się nie tylko protesty opozycji, ale do zgrzytów dochodzi również na najwyższych szczeblach władzy.

Biuro prezydenta zamierza pozwać Wielkiego Ayatollaha Yusefa Sanei za rzekomą obrazę Mahmuda Ahmadineżada. W sierpniu rządowe gazety oskarżyły Sanei’a o użycie pod adresem prezydenta epitetu „bękart”. Sprawa wydaje się być poważna, Sanei stanowi bowiem Źródło Imitacji – równoznacznik Imama, bądź znamienitego przywódcy religijnego. Jest reformistą, który sprzeciwia się twardogłowej polityce fundamentalistów. Opowiada się za równouprawnieniem płci w islamie oraz sprzeciwia się posiadaniu przez muzułmanów broni atomowej twierdząc, że „jedynym jej przeznaczeniem jest zabijanie niewinnych ludzi”. Wydał także fatwę (opinię uczonego muzułmanina), w której uznał ataki samobójcze za akty terroryzmu. Po czerwcowych wyborach prezydenckich, które zdaniem opinii publicznej zostały sfałszowane, Sanei podał w wątpliwość legalność prezydentury Ahmadineżada i stanął po stronie opozycji.

W minionym tygodniu prominentny filozof i polityk irański Abdolkarim Soroush napisał do Najwyższego Przywódcy Iranu otwarty list, w którym zapowiedział, że naród irański zatriumfuje nad „upadłą dyktaturą duchownych”. List zawiera wiele cierpkich słów pod adresem islamskiej władzy i samego Alego Chamenei’ego. „Zdrada stanu i nieuczciwość, których się dopuściłeś, nie wystarczyły, zwróciłeś się więc w stronę morderstw i przestępstw. Spisek przeciwko Irańczykom oraz zbrodnia nie wystarczyły, dodałeś więc do tego gwałty na więźniach. Jednak morderstwa, gwałty i oszustwa nadal ci nie wystarczyły, oskarżyłeś więc o haniebne czyny i szpiegostwo masę niewinnych obywateli. Nie oszczędziłeś derwiszy, duchownych, dziennikarzy ani studentów. Na koniec zaś nagradzasz morderców i przestępców śmiejąc się narodowi w twarz” – fragment listu. „Przez lata kohorty agentów – pod Twoją protekcją i parasolem ochronnym – dopuszczały się okrucieństw na obywatelach niczym wygłodniałe szakale” – pisze dalej. „I tak jak Jezus umierając na krzyżu zapytał – Ojcze, dlaczego Nas opuściłeś?” – pyta retorycznie Soroush w dalszej części listu. Korespondencję kończy wymowne odwołanie do Boga: „Jestem pod wrażeniem boskiej cierpliwości”. W odpowiedzi ajatollah nazwał Sorousha odstępcą od wiary.

Po 12 czerwca do więzień, za protesty przeciwko władzy i „legalnie wybranemu prezydentowi”, trafiło wiele osób w tym adwokatów, dziennikarzy, aktywistów i polityków. Mehdi Karroubi – dwukrotny przewodniczący parlamentu, kandydat na prezydenta w niedawnych wyborach oraz zagorzały opozycjonista – oświadczył przed miesiącem, że posiada niezbite dowody na gwałty, których dopuszczają się strażnicy na uwięzionych protestantach. Wielokrotnie domagał się spotkania z przedstawicielami władzy, którym pragnął przekazać dokumenty obarczające strażników. Do spotkania co prawda doszło, ale choć prywatnie zgromadzenie sędziów wyraziło głębokie ubolewanie nad zaistniałymi faktami, to publicznie zaprzeczyło zebranym przez Karroubiego dowodom. W obawie przed wypłynięciem większej liczby „niezbitych dowodów” rząd zakazał wczoraj rozpowszechniania jakichkolwiek wiadomości dotyczących Karroubiego, Mousaviego oraz minionych niedawno wyborów. Uznając opozycyjnych kandydatów za nieistniejących, irańska władza faktycznie zaprzecza wolności czerwcowych wyborów. Parafrazując Shakespeare’a: źle się dzieje w państwie perskim. Mimo to słychać z Iranu głosy radości, oto bowiem nadchodzą zmiany.

W miarę zwalczania opozycji wzmagają się w Iranie nastroje rewolucyjne. Cywile wdrażają w życie „The Rooftop Project” – gromadzą się nocami na dachach i balkonach wyśpiewując razem „Allah-o-akbar”. Religijne zawołanie ma jednak niewiele wspólnego z żarliwą wiarą. Faktycznie „ma to na celu wyrażenie oporu, nadziei, frustracji, a ponad wszystko jest sposobem na solidaryzację narodu we wspólnej sprawie. Dopóki słyszalne jest echo nocnych śpiewów, dopóty Iran nie jest wolny. To ścieżka dźwiękowa rewolucji”. Podczas ostatnich demonstracji protestujący zastąpili rządowe motto „Niezależność, wolność, Islamska Republika” hasłem „Niezależność, wolność, IRAŃSKA Republika”. Czara goryczy zdaje się przelewać, a bańka mydlana Islamskiej Republiki musi w końcu pęknąć. Być może początkiem końca teokracji irańskiej będą nadchodzące dni. Przed trzydziestoma laty ajatollah Chomeini uznał ostatni piątek Ramadanu międzynarodowym dniem solidarności z Palestyną (tzw. Rooz-e jahaany-e Qods), który ma wybitnie antyzachodnią i antysyjonistyczną wymowę. Z tej okazji wolno organizować legalne protesty i demonstracje. „Zielona rewolucja” z pewnością wykorzysta szansę i wyjdzie tłumnie na ulice Iranu głosząc swój sprzeciw i chęć obalenia teokratycznego reżimu.