Religia przeciw teokracji

allahuakbarPrzed trzydziestoma laty Irańczycy witali powrót Ruhollaha Chomeiniego z wygnania tłumnym wołaniem „Allah-o-akbar” – Bóg jest wielki. Dziś ten sam okrzyk przybrał nową, ironiczną twarz.

Jednym z przejawów rewolucji islamskiej z lat 1978-1979 były chóralne śpiewy „Allah-o-akbar”. Obywatele Iranu gromadzili się na dachach budynków i manifestowali w ten sposób przeciwko elitarnym i laickim rządom Mohammada Rezy Pahlawiego, powierzając się tym samym Bogu oraz ajatollahowi.

Od czerwcowych wyborów prezydenckich – których wyniki owiane są mgłą oszustwa – Irańczycy ponownie zaczęli zbierać się na dachach i wspólnie chwalić Boga. Z tą tylko różnicą, że zawołanie, które niegdyś symbolizowało solidarność z rewolucją islamską, dziś skierowane jest przeciwko niej i na wskroś przesiąknięte ironią. Teokracji irańskiej zarzuca się łamanie podstawowych zasad szyizmu oraz całkowite odejście od kanonów wiary muzułmańskiej. Stąd okrzyk „Allah-o-akbar” nabiera nowego znaczenia.

„Jednym z najbardziej fascynujących elementów nieustającego buntu w Iranie jest gromadzenie się obywateli pod osłoną nocy i wspólne wykrzykiwanie pieśni z dachów, balkonów i okien domów. Ma to na celu wyrażenie oporu, nadziei, frustracji, a ponad wszystko jest sposobem na solidaryzację narodu we wspólnej sprawie. Dopóki słyszalne jest echo nocnych śpiewów, dopóty Iran nie jest wolny. To ścieżka dźwiękowa rewolucji” – głosi akcja „The Rooftop Project” (Projekt Dach), która na swojej stronie zgromadziła już setki filmów z organizowanych nocą śpiewów.

[youtube 9WU-cxEEJ-E nolink]

Podczas wczorajszego wystąpienia Duchowy Przywódca ajatollah Ali Chamenei zapowiedział zwiększenie represji wobec opozycji w Iranie. Nie milkną także pogłoski jakoby dyktatura duchownych planowała aresztować Mehdiego Karroubiego – opozycyjnego kandydata na prezydenta. Dlatego wczoraj okrzyki z dachów były bardziej donośne niż zazwyczaj. Rewolucyjne nastroje zdają się zmierzać nieubłaganie ku apogeum, które może skończyć się jedynie konfrontacją z władzą. Wymowne jest użycie zawołania „Allah-o-akbar” przeciwko niedawnym „wybawcom” – muzułmańskim duchownym. To faktycznie walka zwolenników świeckiego modelu państwa, spośród których wielu jest żarliwie wierzących i praktykujących, ze zdeformowanym obrazem religii (wszak szyizm zakłada oddzielenie religii od polityki) i władzy, których uosobieniem jest teokracja irańska walcząca z całym narodem. Protesty trwające nieprzerwanie od początku czerwca zwiastują zbliżający się wielkimi krokami krach wewnątrzpaństwowy w Iranie zwieńczony zapewne rewolucją, a ta nieodzownie związana jest – niestety – z przelewem krwi. To nieuniknione. Reżim pokojowo nie odda raz zdobytej władzy, a ludzie wyraźnie mają dość duchownych.