Piracie, chytry traci dwa razy

Richard Philips, kapitan „Maersk Alabama” został uwolniony. W natłoku medialnej radości i komentarzy wszyscy zapomnieli zająć się istotą problemu. Piraci przetrzymują nadal 12 statków i około 200 zakładników, a ich ostatnie porażki wynikają bardziej z chciwości, aniżeli zastosowania nowej taktyki przez potęgi tego świata.

Slalom pomiędzy okrętami wojennymi najpotężniejszych państw świata powinien się tak właśnie kończyć. Dopóki piraci atakowali blisko swojej bazy, ich szanse na udane porwanie były dużo większe. Im dalej od ich bazy, tym trudniejsze jest przeprowadzenie takiej operacji. Piraci jednak rozzuchwalili się na tyle, że uznali, iż odległość nie stanowi dla nich dużo większego problemu. Okazało się, że jednak długość trasy ma olbrzymie znaczenie, a Francuzi i Amerykanie mają dość ośmieszania ich przez piratów. Stąd ostatnie operacje uwolnienia zakładników. Somalijczycy stracili dużo ze swojego instynktownego sprytu, ponieważ do tej pory robili wszystko, by nie wdawać się w starcia morskie z flotą wojenną, gdyż większe szanse miałby u bukmacherów biblijny Dawid w starciu z Goliatem niż morscy bandyci.

Podobnie było w przypadku „Maersk Alabama”. Czterech piratów i kapitan Philips w szalupie ratunkowej. Z drugiej strony wyposażony w najnowocześniejsze technologie okręt amerykańskiej marynarki wojennej USS Baindbridge ze służbami specjalnymi na pokładzie. Pomimo tej dysproporcji, piraci targowali się ostro żądając okupu i bezpiecznego powrotu – aż dziwne, że nie zażądali kablówki z CNN, aby siebie pooglądać w telewizji… W czasie całej akcji jeden z piratów znajdował się na pokładzie amerykańskiego statku. Teraz dochdzę do sedna mojego tekstu. Piraci, oczywiście, zginęli zasłużenie. Taka kara powinna spotykać każdego, kto porywa i grozi innym ludziom. Wszystko wskazuje jednak na to, że było to zabójstwo z zimną krwią. Pirackiego negocjatora od razu zatrzymano, a jego trzech kumpli już nikogo raczej nie porwie. Amerykańscy snajperzy wykorzystali idealny moment do ataku i wykonali rozkaz. Trudno przypuszczać, by życie kapitana było w rzeczywistym niebezpieczeństwie, gdyż praci wiedzieli, że ich życie jest uzależnione od życia Philipsa. Dlatego nic mu nie zrobili po nieudanej ucieczce. Tym bardziej mało prawdopodobne wydaje się, by chcieli oni zabić zakładnika i to jeszcze w czasie, gdy ich kompan rozmawia u wroga (w tym przypadku – Amerykanów). To był zatem pretekst. Jeśli prawdziwa jest wersja CNN, że Philips wyskoczył i Somalijczycy podnieśli karabiny, a potem zostali zabici, to warto się zastanowić nad jedną rzeczą. Co mieli ci piraci zrobić – pozytywnymi ludowymi pieśniami zachęcić go do powrotu? W każdym razie zostali zastrzeleni i na to niewątpliwie zasłużyli. Czy jednak przy następnej takiej sytuacji piraci będą chcieli negocjować, gdy w czasie rozmów zabija się ich ludzi, a innego zatrzymuje? Czy ten jeden pirat nie dostał żadnych gwarancji bezpieczeństwa przed wejściem na pokład? Amerykanie wykiwali prymitywnych piratów, ale czy tak łatwo pójdzie następnym razem?

Do tej pory wszytko było proste. Piraci odróżniali interesy od życia prywatnego. Biznes to biznes, byle dolary od armatorów się zgadzały. Dziś sugerują, że śmierć swoich kompanów potraktują osobiście, gdyż to nie oni rozpoczęli zabijanie. Szkoda, że nie nazwali siebie morskimi biznesmenami, ale faktycznie – do ostatniej francuskiej operacji z rąk piratów nie zginął żaden zakładnik. Nie wygrają z potęgą Francji (zabawnie to brzmi) i Stanów Zjednoczonych. Mogą im za to dużo krwi napsuć. Przecież pirackie ataki nagle nie ustaną, gorzej, jeśli przeistoczą się z porywaczy-biznesmenów w ideologicznych terrorystów. Na całe szczęście nadal najważniejszy jest dochód. Za „Faine” z czołgami T-72 piraci dostali 8 milionów dolarów. Jest czym się dzielić. Za „Bow Asir” 2,4 miliona dolarów. Łupy więc nie są małe.

Pojawiły się doniesienia o helikopterach latających nad bazą Hardheere. Amerykanie niewątpliwie dysponują środkami militarnymi niezbędnymi do skutecznej operacji. Umożliwia to przepaść w technologii i wyszkoleniu pomiędzy armią Stanów Zjednoczonych, a piratami. Zostaliby oni zabici lub schwytani, a ich łodzie poniszczone. Wszystko byłoby takie proste, gdyby nie fakt, że piraci dysponują porwanymi jednostkami i znajdującymi się na lądzie zakładnikami. Zatopienie tych pierwszych i śmierć tych drugich, co jest możliwe w wypadku potężnej operacji militarnej, byłaby propagandową kleską na nieprawdopodobną skalę. Poza tym – jak odróżnić pirata od cywila? Armatorzy woleliby pewnie zapłacić okup i odzyskać statek wraz z załogą. Ubezpieczyciele (o ile takowi istnieją) raczej również. Poza tym nawet zniszczenie Hardheere nie będzie oznaczać końca piractwa w Zatoce Adeńskiej. Morscy porywacze dysponują poparciem na lądzie, to coś w rodzaju zawodu, który – jak się okazuje – nie wymaga aż takiej precyzyjnej wiedzy i najnowszych technologii. Do rajdów za statkami zawsze znajdą się chętni. Ryzyko duże, ale dochód bardzo wysoki, a jakie są inne alternatywy w Somalii?

Piratów gubi ich własna chciwość. Wypływają coraz dalej, próbują zająć coraz większą liczbę statków, a jeszcze żeby tego było mało – pod nosem flot wojennych. Tolerancja dla ich działań dobiegła końca, tylko nie ma jeszcze planu poradzenia sobie z morskimi bandytami. Oby somalijscy piraci nie wyciąnęli wnioskow z ostatnich porazek. Operacja w Hardheere byłaby możliwa, tylko czy Barackowi Obamie nie zabraknie odwagi? Potencjalny wypad bylby ryzykowny, ale szansa pełnego sukcesu najpotężniejszej armii świata – przy tak ograniczonych celach – byłaby duża pod warunkiem idealnego rozpracowania wywiadowczego. Na razie przelot helikopterów to chyba ostrzeżenie.

9 thoughts on “Piracie, chytry traci dwa razy

  1. Osobiscie uwazam ze to Amerykanie maja za swoje – uczynili z Somalii najbiedniejszy i najbardziej zdezorganizowany kraj na swiecie, to niech teraz ich okradaja i upokarzaja. Widze w nich (troche romantycyzujac) robin hoodow ktorzy zabieraja bogatym i daja biednym. Oczywiscie, tacy robinhoodowie to tylko w bajkach istnieja – Ci na pewno nie sa aniolkami. Ale zasada ta sama – zabieraja bogatym, a daja biednym. I to zabieraja tym, ktorzy ich w te biede wpedzili. Dlatego nie potepialbym tak bardzo tych piratow. Ale to moj osobisty poglad, dosc kontrowersyjny i zupelnie mozna sie z nim nie zgadzac.

    Natomiast twierdzac ze zlodziej zasluguje na smierc na miejscu poprzez zastrzelenie znow Pan przegial. Jak Pan sam nie wie dlaczego, to nawet nie bede sie wysilal zeby tlumaczyc.

  2. Swoja droga – zastanowilbym sie ile kosztuja te operacje militarne, bo moze sie okazac ze wiecej niz placene okupow.

  3. Panie Arturze!

    Piraci nie okradaja tylko superbogatych szejkow arabskich czy ukrainskiie firmy handlujace bronia. Czasami porywaja statki plynace z pomoca humanitarna. Takie to chwalebne?

    Jezeli ktos decyduje sie na bycie piratem, to musi sie liczyc z tym, ze moze zginac. Ryzyko zawodowe.

  4. O nie nie nie.

    Po pierwsze, teraz twierdzi Pan cos innego niz przedtem bo miedzy "powinni ich pozabijac za to" a "powinni sie liczyc z ryzykiem smierci" jest duza roznica. Czyli cichcem wycofuje sie Pan ze swojego twierdzenia?

    Po drugie, mozna powiedziec tak o strazakach. W przypadku piratow po drugiej stronie mamy ludzi, ktorzy decyduja – zabic czy nie zabic. Rownie dobrze moze Pan powiedziec "jak ktos decyduje sie na zostanie marynarzem to musi liczyc sie z tym ze moze zginac".

    PS. Porywaja tez statki z czolgami dla Darfuru. Mysle ze ani nie wiedza ani nie bardzo ich obchodzi co jest w ladowni.

  5. Panie Arturze!

    To Pan zaczął od czepiania się słowek. W tekście nie ma zdania "powinni ich pozabijać", a że "zasłużyli". Nie wycofuję się zatem z ani jednego słowa. Fakt, że piraci to nie zabójcy, ale codziennie narażają życie innych.

    A te czołgi nie były dla Darfuru, przynajmniej oficjalnie. Takie chwalebne jest zabieranie pomocy humanitarnej? Tak postępuje Robin Hood?

    Marynarz i strażak to niebezpieczna praca, ale sama w sobie nie zakłada krzywdzenia innych.

    Pozdrawiam.

  6. Jeśli założymy, że biedni mają prawo rabować bogatych, jak wytłumaczyć sensowność karania złodziei np. w Polsce włamujących się do mieszkań? Możemy założyć, że większość zawodowych złodziei to ludzie z marginesu, a więc zapewne mieli trudne dzieciństwo i gorsze możliwości od tych których okradli.

    To prawda, że bieda w Somalii jest znacznie większa, ale to nie tłumaczy kradzieży, co więcej większość zdobytych pieniędzy zapewne nigdy nie trafi do najbiedniejszych Somalijczyków.

    Nie widzę tu nic romantycznego, to zwykłe złodziejstwo. To nie USA stworzyły biedę w Somalii, podobnie w Nigrze, Mozambiku, Angoli, Ugandzie i wielu innych krajach afrykańskich.

    Piraci z Somalii nadepnęli na odcisk już nie tylko Amerykanom, porywali także chińskie, indyjskie i arabskie statki. Porywanie tankowców naprawdę narusza interesy wielu możnych tego świata. Myślę, że ktoś zrobi z tym porządek i niekoniecznie to będą Amerykanie.

    Pozdrawiam,

    MaSZ

  7. Wlasnie o to chodzi ze USA (i my takze) sa odpowiedzialne za biede w Somalii a juz NA PEWNO za brak stabilnego rzadu tamze. Oczywiscie ze nic nie usprawiedliwia tego co robia piraci. Po prostu ciesze sie jak ktos utrze Ameryce nosa. Pan Piotr widzi to tak – piraci maja za swoje, kradna cudze to ich zabijaja. Ja widze tak – Amerykanie maja za swoje, wpedzili kraj w biede i chaos, to teraz bieda i chaos sama wyciaga rece po kase. Teraz beda musieli leczyc problem ktory sami stworzyli.

    Nie mowie tez ze nie nalezy karac zlodziei. Mowie ze nie nalezy ich karac strzalem w tyl glowy. To o to sie tak obruszam.

    No faktycznie, przesadzilem z przekrecaniem slow 🙂

  8. USA wpędziło Somalię w biedę? Sam bywam bardzo krytyczny wobec polityki zagranicznej USA i zdecydowanie nie wierzę w ,,moralną wyższość" Ameryki nad innymi państwami, ale ta teza jest bardzo karkołomna… Rozwalenie UTI raczej tylko powiększyło chaos w tym kraju, ale tam przecież źle było od wielu dekad – watażkowie somalijscy, wcześniej Siad Barre z poparciem ZSRR, jeszcze wcześniej Włosi i Anglicy – to oni wpędzi kraj w biedę i chaos, w tym przypadku nie możemy wskazywać USA jako winnego. Przecież w 1993 to USA przepchnęło w RB pierwszą w historii rezolucję o interwencji ,,w obronie praw człowieka" i zainicjowało wielką pomoc humanitarną – i wierzę, że w tamtym przypadku faktycznie o to chodziło, no bo przecież nie o ropę czy inne bogactwa naturalne – to nie Irak 😉

    A jeśli chcemy szukać głównego winnego biedy Somalii, to wszystkie palce powinny wskazać Pana Klimat. No ale go trudno ukarać, chociaż próbujemy!;)

  9. To nie USA lecz bogate kraje zachodnie lacznie z USA doprowadzily do biedy w Somalii i wiekszosci krajow afrykanskich. Polityka IMF, rzadowych jak i humanitarnych agencji pomocy z Zachodu oraz subsydia rolnicze krajow zachodnich doprowadzily do tego, ze w wiekszosci kraje zachodnie sa biedniejsze niz byly na poczatku lat 70.

    Subsydia krajow zachodnich w swoje produkty rolnicze sa jednym z najwazniejszych czynnikow, ze kraje afrykanskie nie potrafily rozwijac swojego rolnictwa, gdyz nie byly i nie sa wstanie konkurowac z towarami z krajow zachodnich, ktore bedac silnie subsydowane sa po prostu tansze. Doliczyc mozna jeszcze inne taryffy oraz quotas na produkty afrykanskie, ktore nie sa konkurencyjne w stosunku do zachodnich.

    Pomoc niby humanitarna krajow zachodnich poprzez stosowanie bardzo niskich cen lub bezplatna w czasie klesk zywiolowych doprowadzila w duzej mierze do zniszczenia rolnictwa w pewnych rejonach Afryki.

    Np. Somalia miala praktycznie zawsze mniejsze lub wieksze kleski zywiolowe, lecz potrafila sobie jakos radzic z tym. Na poczatku lat 70 import zywnosci (jakakolwiek pomoc zywnosciowa) wynosil ok. 33% a na poczatku XX wieku juz 66%. Uzaleznienie Somalii od zywnosci spoza granic kraju nastapilo w czasie gdy nastapila zachodnia pomoc w rozwiazaniu problemow zywnosciowych tego kraju. Praktycznie kraj stal sie uzalezniony od pomocy zywnosciowej krajow zachodnich i nastapilo jednoczesnie znaczne zmiejszenie wlasnej produkcji zywnosciowej. Jednoczesnie producent rolny z krajow zachodnich sie bogacil gdyz mial odbiorcow.

    Wiekszosc krajow afrykanskich ulegla zubozeniu po upadku Zwiazku Radzieckiego i ich udzial w ogolnoswiatowym podziale dobr wytworzonych ulegl zmniejszeniu. Mozna byloby z tego wyciagnac wiele wnioskow i sa opracowania na necie na temat wzrostu ubostwa w krajach afrykanskich. I z cala pewnoscia kraje afrykanskie nie sa bez winy, ale biorac pod uwage, ze praktycznie wszedzie gdzie nastepowala pomoc krajow zachodnich nastepowal powolny ale systematyczny upadek rolnictwa i jednoczesny wzrost biedy, to nalezy rowniez w powaznym stopniu winic kraje zachodnie.

    Rozmowy w World Trade Organization tocza sie juz od wielu lat na temat usuniecia subsydiow przez kraje zachodnie, lecz nie przyniosza skutku, gdyz bogate kraje dbaja bardziej o swojego rolnika czy farmera niz o Afrykanina uprawiajacego role. Dopoki ten problem nie zostanie rozwiazany nie ma szans na usuniecie glodu w Afryce.

    Jakkolwiek problem ten ma wiele podlozy i jest znacznie bardziej skomplikowany niz przedstawiony powyzej, gdyz sa jeszcze surowce mineralne, ropa itp. itd., z ktorych Afryka praktycznie nie ma korzysci, natomiast bogaca sie zachodnie korporacje.

Komentowanie wyłączone.