Gafa amerykańskiego Departamentu Stanu, który nie umiał (nie chciał?) przetłumaczyć właściwie słowa reset jest więcej niż symboliczna. Kiedy polskiemu prezydentowi jacyś złośliwcy wywieszali złe flagi, mówiono o ubekach w Pałacu, którzy pracują nad tym, aby głowie państwa powinęła się noga. W Departamencie Stanu mogło być podobnie, ale jest to mocno wątpliwe.
Przeciążenie jest wyjątkowo trafnym podsumowaniem stosunków rosyjsko-amerykańskich w ostatniej dekadzie. Amerykanom trudno było przewidzieć tak gwałtowne pogorszenie stosunków, zwłaszcza po słynnych słowach prezydenta Busha o wejrzeniu w duszę prezydenta Putina oraz po tym, jak Putin pierwszy zadzwonił do Busha po atakach na World Trade Center. Rosjanie kalkulowali, że za przymierze ze Stanami zostaną stosownie wynagrodzeni. Poprzednia administracja sądziła zaś, że Rosjanom nie należy się nic w zamian – w końcu terroryzm zagraża także Rosji.
Z czasem pełne zrozumienia i sympatii relacje zaczęły się psuć. Kolorowe rewolucje na zapleczu Rosji były niczym policzek dla rządzących na Kremlu czekistów. Wyniesienie do władzy proamerykańskich prezydentów Gruzji (Saakaszwili) oraz Ukrainy (Juszczenko) diametralnie zmieniły atmosferę. Rosja coraz wyraźniej, bez chowania się za fasadą pięknego pustosłowia, zaczęła działać na szkodę Ameryki i wbrew amerykańskim interesom. Naczelną doktryną Kremla, z którą czekiści coraz mniej się kryli, było robienie na złość Waszyngtonowi.
Jak bowiem inaczej nazwać zawiązywanie bliższych relacji z Iranem, Syrią czy Wenezuelą, a także wznowienie patroli uzbrojonych w głowice atomowe bombowców strategicznych Tu-95 Bear oraz wizyty okrętów rosyjskiej floty na Morzu Karaibskim? Jawne prowokacje oraz dyplomatyczne policzki to jednak nic w porównaniu do wspierania Iranu (co jest częściowo w rosyjskim interesie – zwiększone napięcie w regionie = wyższe ceny ropy) czy – prawdziwy rosyjski majstersztyk ostatnich tygodni – przekupienia Kirgizji i usunięcia Amerykanów z bazy w Manas, ważnego punktu na szlaku transportowym do Afganistanu.
Oglądałem kilka dni temu w BBC World wywiad z kirgiskim prezydentem, który zapewniał, że zamknięcie bazy w Manas to suwerenna decyzja Biszkeku i że decyzja w tej sprawie nie ma absolutnie nic wspólnego z rosyjską pożyczką w wysokości 2 miliardów dolarów. Po prostu, zwyczajny zbieg okoliczności, że zamknięcie bazy dla Amerykanów zbiegło się z rosyjską pożyczką, a prezydent Kirgizji ogłosił decyzję „game-over” dla Amerykanów w Moskwie – „zapytano mnie o to w Moskwie, to odpowiedziałem”, tłumaczył.
Równie dziwnym zbiegiem okoliczności wyeliminowanie bazy w Manas z amerykańskich planów zbiegło się z rosyjską zgodą na tranzyt zaopatrzenia dla wojsk amerykańskich i sił NATO przez terytorium Federacji Rosyjskiej oraz Tadżykistanu i Uzbekistanu. Nie trzeba dodawać, jak wielki wpływ na władze w tych dwóch ex-sowieckich republikach wywiera Moskwa. Rosjanie, pod płaszczykiem „zresetowania” relacji z USA i nowego otwarcia wykorzystują słabość dopiero raczkującej administracji i uzależniają w dużej mierze powodzenie misji afgańskiej od własnej dobrej woli.
Jednocześnie odbywa się pożałowania godny handel tarczą antyrakietową, w którym Rosjanie podbijają stawkę, a najwyżsi przedstawiciele administracji amerykańskiej licytują, wystawiając Polskę, Czechy, a przede wszystkim samych siebie na pośmiewisko. Joe Biden, Hillary Clinton i wreszcie sam Barack Obama, ze swoim słynnym listem do prezydenta Miedwiediewa, zdają się nie zauważać, jak są robieni przez Rosjan w przysłowiowego „balona”. Niczym naiwne dzieci podążają prosto w zastawione przez Moskwę sidła.
Mówienie o tym, że wszystko to dzieje się w imię powstrzymania Iranu przed skonstruowaniem bomby atomowej jest naprawdę śmieszne. Jak pisałem jeszcze we wrześniu ub.r., Rosji zależy na podtrzymywaniu wysokiego napięcia na Bliskim Wschodzie, do czego Iran nadaje się wręcz wyśmienicie. Rezygnacja z instalacji 10 antyrakiet w Polsce i radaru w Czechach jest niczym w porównaniu z „narzędziem”, jakim jest dla Moskwy kraj ajatollahów. Po drugie, na co także zwracałem uwagę, wpływ Kremla na Teheran nie jest tak wielki, jak się niektórym wydaje, a Iran też nie jest w ciemię bity i nie zamierza być wasalem Rosji, jej chłopcem na posyłki.
Współpraca z Rosją nie jest dla Ameryki sprawą pierwszorzędną. Jest nią natomiast zachęcenie Moskwy do zaprzestania wtykania kija w szprychy gdzie tylko się da. Doceniając próbę ocieplenia stosunków należy stwierdzić, że stan przeciążenia nadal trwa, a Rosjanie nie robią nic, aby to zmienić. Wręcz przeciwnie, wykorzystują dobrą wolę do umocnienia swojej pozycji. Stąd pomyłka amerykańskich tłumaczy (albo celowe działanie, zależy jak na to patrzeć) jest tak wymowna – naciśnięcie jednego przycisku przez Clinton i Ławrowa oznacza dla Ameryki i Rosji dokładnie to, co napisy „Przeciążenie” i „Reset”.
Nie da się zbudować nowych stosunków, gdy obie strony zmierzają w przeciwnym kierunku. Zanosi się na kontynuację chłodu i ledwo skrywanej wrogości (ze strony Moskwy), znanych z czasów Georga W. Busha.
Piotr Wołejko
fotografia: Reuters
Szklanka może być do połowy pełna, lub do połowy pusta. W zależności kto i z jakiej pozycji na nią patrzy. Ja bym nie przesadzał z robieniem "sobie nawzajem na złość" w polityce, szczególnie tej zagranicznej. Rosja po prostu zaczęła wchodzić tam, gdzie USA nie była wstanie działać. Kolorowe rewolucje w republikach postradzieckich były organizowane i finansowane w duzej mierze przez CIA i nie czarujmy się, gdyby nie to, nie miały by szans powodzenia – trudno zatem, żeby takie coś nie wkurzyło Moskwy, która usztywniła stanowisko tam gdzie mogła i najpierw wywalili NATO z Uzbekistanu, a teraz z Kirgistanu. Bez pardonu potraktowali też niepokorną Gruzję, wspieraną bardzo mocno przez Waszyngton, podobnie (tyle, że gospodarczo i politycznie) traktują Ukrainę. Bardzo mocno wspierają Iran, któremu z kolei bardzo mocno zagraża US Army stojąca tuż za granicą. Pisałeś o tym, że to nie kurtuazyjne wizyty a demonstracja siły WMF na Morzu Karaibskim – i pełna zgoda! Ale co robią innego zespoły lotniskowców US Navy, jak nie to samo? Czy dwa zespoły lotniskowcowe US Navy w Zatoce Perskiej to składają kurtuazyjne wizyty w Omanie, ZEA, Kuwejcie? Czy może demonstrują siłę ajatollahom irańskim? Szklanka jest do połowy pusta czy pełna?
Zgoda też co do tego, że Rosja nie jest priorytetem w polityce ameykańskiej, jednak USA MUSI ją uwzględniać w swoich działaniach, szczególnie na styku wpływów – Gruzji, Ukrainie, Azji Środkowej, Bliskim Wschodzie czy Ameryce Południowej – która, co tu dużo mówić – wypluła USA, czemu w ogóle się nie dziwię, patrząc jak Waszyngton traktuje przyjazne sobie państwa. Nie da się chodzić w ubłoconych buciorach po cudzych domach, gdzieś w końcu dostanie się po gębie.
Powerpolitics. Nie można oczekiwać od Rosji, że będzie ustępować pola USA, szczególnie w strategicznych punktach. A że udaje jej się wodzić polityków USA skutecznie za nos, to z tego korzysta. Nic w tym dziwnego.
Zgadzam się z tym, że szczególnego ocieplenia raczej nie będzie.
Rosja znalazła się w trudnej sytuacji z politycznego punktu widzenia.
Z jednej strony zależy jej na względnym spokoju na Bliskim Wschodzie mając w pamięci miliony muzułmanów żyjących na własnym terytorium („zadyma” na BW może silnie zaktywizować rodzimych muzułmanów), z drugiej zaś wprowadzenie Iranu do normalnego, światowego rynku gospodarczego stworzy z tego kraju konkurenta na rynku ropy i gazu oraz, jak słusznie zauważa PW, może zmniejszyć zyski Rosji w handlu bronią z tym krajem.
Nie sądzę, aby Rosja wodziła za nos USA w sprawie tarczy, to chyba jedyny wątek, w którym nie zgadzam się z Piotrem. USA musi kasować wydatki, aby móc pompować biliony w padający system finansowy, a być może wkrótce także w pomoc finansową niektórych stanów (np. Kalifornii). Wygląda na to, że administracja Obamy zdecydowała co najmniej o kilkuletnim opóźnieniu w budowie tarczy antyrakietowej. Już po podjęciu decyzji USA sonduje co może ugrać przy okazji. Ponieważ Rosja zdefiniowała swój sprzeciw wobec tarczy jako jeden z głównych priorytetów swojej polityki zagranicznej i swoisty test siły w oczach swoich obywateli, USA jest w wygodnej sytuacji negocjacyjnej. Co więcej pozycja Rosji w tej sprawie jest jasna: twarde NIET, zaś stanowisko USA – niekoniecznie. O ile opóźnienie projektu tarczy wydaje się pewne, o tyle finalna decyzja USA – nie.
W epoce putinizmu Rosja prowadziła politykę zagraniczną i wysyłała komunikaty w stylu macho. Od szczytu „potęgi” w połowie 2008 minęło zaledwie kilka miesięcy i owa siła Rosji została bardzo mocno zdyskredytowana. Gospodarka runęła w szokująco szybkim tempie (pozostałe kraje BRIC: Brazylia, Indie i Chiny wydają się być w znacznie lepszej sytuacji: wyższe wzrosty PKB, niższa inflacja, wyższe oceny wiarygodności kredytowej, bardziej zdywersyfikowane gospodarki), coraz częściej pojawiają się analizy podkreślające słabość rosyjskiej armii, oraz co najbardziej niebezpieczne: rozważane są scenariusze zakładające nawet rozpad Rosji. Możemy spierać się nt. stopnia obiektywizmu i nadmiernego pesymizmu ocen sytuacji Rosji, ale nie ulega wątpliwości, iż znacznie zmalała, także w Rosji, wiara w jej siłę. Wysyłanie (jedynego) lotniskowca na Karaiby w sytuacji, gdy mieszkańcy Rosji widzą krach gospodarczy, zaś światowa opinia publiczna słyszy o nim z mediów, bardziej przypomina farsę, niż demonstrację siły. Nie ma niczego bardziej żałosnego niż polityka macho w sytuacji, gdy rzuca się w oczy brak atutów w rękach. Poza istotnym problemem treści przekazu (trudno teraz powiedzieć: „no cóż drodzy obywatele, właściwie żartowaliśmy przez ostatnie lata …. jesteśmy słabym krajem …. ale teraz naprawdę będziemy mówili prawdę …”): większość moich znajomy Rosjan jeszcze na początku 2008 wierzyło Putinowi, teraz mówią mi, że zostali znowu oszukani.
Najbardziej niebezpieczny dla Rosji jest inny element tej układanki. Rosja składa się z 21 republik i 46 obwodów, każdy ma sporą autonomię. To mieszanka różnych kultur, religii, lokalnych języków, historii, a także zróżnicowania gospodarczego, zasobów bogactw naturalnych. Niektóre z nich mogłyby łatwo utrzymać się gospodarczo dzięki złożom ropy i gazu, zaś wielkimi potencjalnymi klientami mogłyby być Chiny, Japonia, Korea Płn. Jeśli ktoś doszedłby do wniosku, że nie ma powodu, aby płacić Moskwie, lepiej zatrzymać pieniądze dla siebie – mamy problem. Spoiwem jest armia rosyjska (ale podobno jest w marnym stanie), można płacić lokalnym „kacykom” (ale w czasie ciężkiego kryzysu może okazać się to trudne), rurociągi idą na zachód (ale można za pieniądze z Chin zbudować nowe na południe). Pamiętajmy, że aby pokonać maleńką i osamotnioną, choć waleczną Czeczenię Rosja potrzebowała kilka lat, dużo pieniędzy, armia poniosła duże straty. A jeśli takich miejsc zapalnych pojawi się kilka naraz? Raport skierowany do Dumy ze stycznia br. właśnie takie niebezpieczeństwa pokazuje.
Podobnie jak pozostali dyskutanci: nie wierzę w prawdziwe „pojednanie” USA z Rosją. USA zawsze prowadziło bardzo twardą realpolitik, nie inaczej będzie w tym przypadku. Clinton powiedziała kilka dni temu, że nie uznaje rosyjskiej strefy wpływów. Zauważmy dodatkowo, że to USA powiedziało do Rosji: „teraz możemy pogadać”, niezwłocznie NATO ogłosiło potrzebę ponownego nawiązania dialogu z Kremlem. To administracja Obamy wybrała moment i tematy do rozmowy z Rosją, Wyraźnie widać kto kogo trzyma (i za co 😉 ).
Rosja istotnie nie jest priorytetem amerykańskiej polityki zagranicznej. USA ma pewne interesy do Rosji i z uśmiechem na ustach, ale pałką trzymaną za plecami będzie je realizować. Polityka zagraniczna bywa realizowana przez Kreml bardzo inteligentnie w pełni wykorzystując posiadane atuty, ale zazwyczaj na płaszczyźnie taktyki, gorzej jest z wieloletnią strategią. Prawdziwymi priorytetami Obamy są, z powodów gospodarczych: Chiny i Unia Europejska (lub poszczególni jej członkowie) oraz geopolitycznych: Bliski Wschód.
Pozdrawiam serdecznie
Finch, jak zwykle się zgadzamy i cieszę się, że przedstawiasz jak to wygląda z rosyjskiej perspektywy. Niektórzy nie umieją odróżnić spojrzenia z jednego punktu widzenia od propagandy jednego czy drugiego kraju, i wtedy trudno dyskutować (dzieje się to właśnie pod tym samym wpisem na bloxie). Rozumiem działania Rosji i wiem, że z punktu widzenia Kremla są one racjonalne i uzasadnione. Doceniam manewry w Azji Centralnej, gdzie Amerykanie zostali zmarginalizowani.
US Navy – jasne, że to samo! Jednak USA mają po temu zasoby, a Rosja odstawia tylko pokazuchę. I to jest zasadnicza różnica. USA mogą rozstawiać lotniskowce wraz z grupami bojowymi po całym świecie, a Rosja musi się sprężyć żeby wysłać jeden-dwa statki. Napinanie muskułów wyłącznie dla efektu propagandowego, vide patrzcie Rosjanie, jacy jesteśmy silni i jak wiele możemy.
Jedna różnica między nami – piszesz, że Rosja nie działa wbrew USA, a wchodzi tam, gdzie Stanów nie ma. Może i tak, ale polityka Rosji sprowadza się głównie do działania wbrew Ameryce i jej interesów, ograniczania jej wpływów itd. Owszem, w większości przypadków da się to uzasadnić jej własnym interesem, ale z punktu widzenia Waszyngtonu to niczego nie zmienia; chciałem to podkreślić w tekście.
pozdrawiam serdecznie,
PW
Michał: wcale tego nie oczekuję, jednak odnoszę wrażenie, że Rosja czasem przecenia swoje możliwości. Osiąga swe cele, ale tylko dzięki temu, że USA nie powiedzą "sprawdzam". To problem Waszyngtonu, nie mój, ale taka jest rzeczywistość. Jak na rosyjskie możliwości, Moskwa osiąga naprawdę dużo, zaskakująco dużo.
Kwestia ocieplenia: jest ono mocno wątpliwe, a wątpię by było możliwe; interesy obu państw są w zdecydowanej większości sprzeczne, a to samo przez się oznacza, że uśmiechy są fasadą, za którą skrywa się brak zrozumienia.
pozdrawiam,
PW
Zgadzam się w zupełności. Zresztą osiąganie swoich celów przy pomocy zwykłego blefowania, nastraszania piórek i pozowania jest techniką, którą Rosja opanowała do perfekcji. Widać to było chociażby w czasie zimnowojennych rozmów o kontroli zbrojeń, warto tu sięgnąć po ,,Tango z niedźwiedziem" gen. Edwarda Rownego, który był jednym z głównych negocjatorów amerykańskich. Poza dużą wartością merytoryczną, jest to także bardzo dobra lektura.
I teraz pozostaje pytanie – czy powinniśmy, na swój sposób, podziwiać Rosjan za ich skuteczność w radzeniu sobie z Amerykanami czy UE czy powinny nam opaść ręce widząc, jak Zachód często gubi się w tej grze. Pewnie obie reakcje byłyby adekwatne, z tym, że to drugie zjawisko jest raczej zasmucające, a może i nawet w pewien sposób niepokojące. I to się zapewne zgadzamy.
Inna sprawa, mógłbym dyskutować ze stwierdzeniem o przecenianiu swoich możliwości. Tak długo jak jej taktyka działa, tak długo trudno chyba to nazwać ,,przeliczaniem". Wszak jakość, spryt i skuteczność polityków/negocjatorów jest jednym z ważniejszych wyznaczników owych ,,możliwości" – i może to na tym polu to właśnie USA jest słabsze, niż mogłoby się wydawać?
Pozdrawiam
Czym innym jest taktyka, a czym innym strategia. Polityka rosyjska bywa często SPRYTNA, ale rzadko MĄDRA. Można łatwo wyobrazić sobie duży wysiłek i osiągnięcie jakiegoś taktycznego celu mimo ograniczonych środków, celu który jest bezsensowny, jego realizacja ogromnie kosztowna, zaś sam w sobie do niczego dobrego nie prowadzi. Blefowanie to dobra taktyka, tak długo jak blef działa. Jak słusznie ktoś kiedyś powiedział: "Można oszukiwać cały naród przez krótki czas, kilka osób przez cały czas, ale nie można oszukiwać narodu przez długi czas".
Minister Lawrow jest znakomitym graczem, dzięki jego sprytowi Rosja wielokrotnie minimalizowała swoje straty i maksymalizowała zyski w polityce międzynarodowej. Ale nie zapominajmy, że przez ostatni 10 lat siła Rosji na arenie międzynarodowej znacznie osłabła w porównaniu do innych dużych krajów: np. Chin, Indii, a nawet krajów Zat,. Perskiej traktowanych jako całość. Polityka zagraniczna Lawrowa (oraz Putina) tej tendencji nie odwróciła, stąd trudno ją nazwać skuteczną. Jak Piotr słusznie zauważył, wpływy Rosji w wielu krajach (np. w Iranie) nie są tak znaczące na jakie wyglądają. Na arenie międzynarodowej Rosja jest zdumiewająca samotna i skonfliktowana, bo chyba uwzględnianie takich "mocarstw" jak Wenezuela i Białoruś tej oceny nie zmienia.
Dzięki za wskazanie lektury, chętnie przeczytam 🙂 Proszę nie zapominać, kto zimną wojnę jednak wygrał, co uzasadnia moją tezę: skuteczna taktyka, ale marna strategia 🙂
Pozdrawiam serdecznie
Hm, wg. mnie zimnej wojny nigdy nie powinno być, bo Rosja nie była równym przeciwnikiem dla USA, szczególnie zaraz po wojnie, ale znowu, dzięki skutecznemu pozowaniu została uznana za groźniejsze państwo, a tym samym równoprawnego partnera do rozmów, niż była faktycznie po inwazji hitlerowskiej. No ale to temat na zupełnie inną dyskusję 😉
Moja poprzednia wypowiedź tyczyła się tylko bilateralnych kontaktów USA z Rosją (no ewentualnie jeszcze UE z mateczką), w których, dzięki skutecznym politykom, osiągają sukcesy taktyczne, które i tak powinny być poza ich zasięgiem. Strategia swoją drogą, od wielu lat widać, że i Putin i administracja amerykańska mają z nią problemy. Jakby nie patrzeć, świat powoli przestaje być unipolarny.
Podsumowując: sukcesy taktyczne Rosjan są tym, co mnie zaskakuje – nie jest to już aż potężny kraj (m.in. właśnie przez słabą strategię, zgoda całkowita!), a jednak z Amerykanami radzi sobie skuteczniej, niż można by się spodziewać po państwie, które przegrało zimną wojnę. W obliczu ogólnoświatowego kryzysu strategicznego, bo chyba się zgodzimy, że wiele potężnych państw ma ze strategią ostatnio problemy, to te ,,zwycięskie bitwy" są i tak wielkimi osiągnięciami.
Pozdrawiam serdecznie
MaSZ, Twoja rusofobia zaslepia oczy i nie pozwala realnie myslec.
Lavrov jest praktycznie universalnie nazwany najbardziej inteligentnym, zyjacym dyplomata, glownie przez swoich adwersarzy, Powod? Wystarczy posluchac go przez pol godziny by tak pomyslec. Tacy ludzie jak on zdarzaja sie niezwykle rzadko.
Stwierdzenie, ze rola Rosji przez ostatnie 10 lat ulegla zmiejszeniu na arenie miedzynarodowej, jest po prostu pisaniem banialukow i szerze mowiac tylko poboznym zyczeniem. Rola Rosji ulegla znacznemu zwiekszeniu i to nie tylko dzieki Lavrovowi ale glownie dzieki znacznie zwiekszonej roli Rosji na arenie miedzynarodowej uzyskany nie tylko poprzez wzrost ekonomiczny, ale takze poprzez umiejetna polityke energetyczna. Aczkolwiek Rosja nie pretenduje do roli drugiego supermocarstwa, jak to byla za czasow zimnej wojny – jej celem jest realny multipolar world – to jednak nie jest wstanie uniknac roli mocarstwa, mimo, ze jej geopolityczne cele sa zupelnie inne. Celem Rosji jest glownie pelne bezpieczenstwo i zabezpieczenie swoich granic. Rosja, jako posiadacz najwiekszej masy ladowej ze wszystkich krajow, jest zbyt bogatym krajem w surowce by nie stac sie jednym z kilku najbogatszych krajow swiata, I zmieniajac swoja role na swiecie jak i polityke miedzynarodowa, nie musi utrzymywac tak wielu pasozytow, ktorzy, tak jak za czasow zimnej wojny, zyli tylko dzieki pomocy ze strony USSR a jednoczesnie obnizali standard zycia Rosjan. Do tych krajow nalezala tez Polska, czy inne kraje postradzieckie jak Ukraina i Gruzja. Polska tylko dzieki wejsciu do Europu i jej pomocy zwiekszyla swoja role i znaczenie. Jesli by porownac Rosje z Ukraina, ktore bodajze 10 lat temu mialy podobny standard zycia, to mozna zobaczyc, ze wystarczylo 10 lat by stwierdzic, ze Rosja gwaltownie poszla w gore. Swiatowy kryzys moze tylko czasowo wstrzymac wzrost potegi Rosji… jej rola miedzynarodowa bedzie wzrastac, tak jak i rola USA bedzie spadac.
Chiny nie pretenduja do roli mocarstwa miedzynarodowego – dla nich wazniejsze jest bogacenie sie i poprawa standardu zycia swoich obywateli, co tak skutecznie wrecz robia przez ostatnie 30 lat – a jak bardzo to wystarczy pojechac nie do Shanghaju czy innej metropolii, lecz na prowincje chinska.
Rosja jest skazana na potege, czy tego chce czy tez nie. Ostatnie kilka lat dobitnie pokazalo, ze Rosja nie moze sie zamknac w swoich granicach, musi odgrywac znaczaca role miedzynarodowa z jednego powodu. Zawsze beda kraje, ktore nie poddadza sie USA, i wowczas jedyna droga na ich przezycie jest dla nich oparcie sie na Rosji i polityka wspolpracy z tym krajem. Trend ten wydaje sie nasilac, a z drugiej strony rola USA jako jedynego mocarstwa swiatowego ulega powolnemu, acz przyspieszonemu, obnizaniu, co kryzys ekonomiczny na swiecie dobitnie pokazuje..
Wydaje sie wrecz, ze zwyciezca zimnej wojny nie potrafil dostosowac sie do roli zwyciescy. I chyba sama Rosja tez nie przewidziala, ze USA realnie nie moga byc jedynym mocarstwem, gdyz nie nadaja sie do tej roli. Multipolarny swiat jest najbardziej korzystny dla swiata, bez zadnych zandarmow i innych sztucznych tworow jak EU, ktora do tej roli moze tylko pretyndowac, lecz nigdy nim nie bedzie. Powod tutaj jest prozaiczny – w razie goepolitycznego kryzysu Rosja jest wstanie pokazac temu tworowi, gdzie jest jego miejsce w szeregu… nawet bez dotykania kurka z gazem, bo dotkniecie rowna sie wrecz powrotowi do epoki wegla kamiennego.
Mala dygresja odnosnie potegi USA. Gdy USSR mialo swoj Vietnam w Afganistanie, i to dzieki USA, ktore dzielnie przyczynilo sie do upadku tego sztucznego stwora, to teraz ten sam rejon, juz bez pomocy Rosji, jest glownym miejscem zmniejszajacym geopoplityczna role USA. I to bez rosyjskiej bronii. Jakaz to ironia.
Odnosnie dyplomacji, pozwole sobie przedstwic urywek oficjalnego listu wyslanego do pewnego, wysokiej rangi dyplomaty, z pewnego kraju z EU – nie z Polski, ktory pomyslal, ze moze kombinowac w biznesie. Podam tylko jedno zdanie teraz "Byl Pan idiota myslac, ze moge znizyc sie do Panskiego poziomu – dostaje Pan 2 tygodnie na wyslanie pieniedzy". A czy ten idiota zrozumial, ze biznes to biznes bede wiedzial wkrotce lub jego kariera inaczej pokieruje jego odpowiednik Radka. Bo dyplomacja, to tez powiedzenie adwersarzowi, ze jest po prostu niegodnym przeciwnikiem.
@Roman
Pańska wiara jest niemal religijna, z takimi marzeniami trudno dyskutować. Standard życia na rosyjskiej prowincji nie odbiega znacząco od tego na Ukrainie, zaś, wskaźnik jakości życia (Human Development Index) w Rosji jest na poziomie Ekwadoru (73 pozycja) – dane ONZ.
W to, że Rosja skazana jest na sukces nie wierzą nawet rosyjskie kręgi rządzące, widząc poważne niebezpieczeństwa.
Ależ zgadzam się, że Lawrow jest niezwykle utalentowanym dyplomatą, ale czy aby tym nr. 1 na świecie … Słyszałem wiele jego wypowiedzi, ale jeśli słyszę sugestię, że wystarczyłoby go posłuchać jedynie przez pół godziny aby uznać że jest największym dyplomatą współczesności, proszę pozwolić nie komentować tej propozycji. Nie jestem specjalista od potęgi wiary, wolę argumenty i fakty.
Gdyby pańskie wywody były częściej opatrzone argumentami, a nie samą wiarą, byłaby to ciekawsza dyskusja. Zaś dziwne dygresje o jakiś listach dyplomatycznych, przypominających inne dygresje np. o tym, że polscy aktorzy kradną, nie wiem co chce Pan udowodnić takimi opowiastkami.
Nazywanie mnie rusofobem, tylko dlatego, że mam podstawy sądzić, że Rosja prowadzi błędną politykę to kolejny nonsens. Zgodnie z taką absurdalną argumentacją, gdybym np. krytykował izraelski atak na strefę Gazy, miałbym być antysemitą ???
Polska była pasożytem i obniżała standard życia w ZSRR … Ciekawe kto Panu takich głupot naopowiadał? Ciekawe czemu teraz, blisko 20 lat po rozpadzie ZSRR średnia długość życia w Rosji wynosi 66 lat (dla mężczyzn jedynie 59)? Czyżby przez złych Polaków? W Polsce to 76 lat, Chiny 73 lata. Dane z ONZ. Czyżby Polska, Ukraina, Gruzja i paru innych pasożytów spowodowało tak fatalne dane z Rosji?
MaSZ,
Podaje Pan wybiorcze dane, jak np. odnosnie dlugosci zycia. Trzeba wziac pod uwage, ze nastapila zmiana systemu, z powiedzmy socjalistycznego na kapitalistyczny, ktory spowodowal ogromny kryzys. I to nie tylko w Rosji… Polska tez przez to przeszla. I ten kryzys spowodowal glownie spadek przecietnej dlugosci zycia…. poprzez potezny spadek urodzin czyli poprzez starzenie sie spoleczenstwa ale takze poprzez znaczna smiertelnosc mezczyzn. Jak widze Rosja pracuje nad tym problemem, i Pana dane sa juz nieaktualne.
Z drugiej strony nalezy stwierdzic bardzo dziwny fakt… Rosja jest najbardziej podazanym krajem dla emigrantow. I to tam pracuje najwiecej emigrantow z innych krajow.. glownie tych znajacych jezyk. Polska w przeciwienstwie jest zrodlem sily emigracyjnej na zachod… bo pewnie do Rosji nie tak latwo dostac zezwolenie na prace. Prosze sobie wyobrazic rowniez, ze mieszkam w duzym miescie, najbardziej podazanym miescie do zycia wedlug statystyk ONZ. I to miasto ma kilkusetysieczna liczbe ludnosci narodowosci chinskiej. I powiem Panu, ze tutaj nie ma mezczyzn tej narodowosci. Wszyscy wrecz wyjechali do pracy do Chin, pozostaly kobiety, dzieci i niezdolni do pracy. Dziwne, ze wyjechali z tak bogatego kraju, najbardziej pozadanego miasta do zycia…. do biednych Chin za praca. I to wyjechali przed kryzysem… nie teraz. Powod prosty… bo tam zarabiaja znacznie wiecej niz w bogatej Kanadzie i bogatym miescie Vancouver.
Bedac inwestorem takze, z nastawieniem na Rosje (chociaz tam nie zyje, lecz nie wykluczam, ze nie bede, aczkolwiek wole Chiny), swoje dane opieram glownie na opracowaniach bankow inwestycyjnych… to te banki, ktore stworzyly pojecie BRIC. To, te banki, ktore prognozuja, na podstawie danych ekonomicznych, jak beda wygladaly ekonomie swiata, w tym Rosji, Chin , USA i inych krajow.
Byc moze te opracowania nie przewidzialy kryzysu swiatowego, ktory sie wrecz gwaltownie pojawil na swiecie, to jednak przewidzialy ogromny rozwoj Chin, Indii, Brazylii i tez Rosji. Biorac pod uwage, ze Rosja ma surowce energetyczne, ktore stanowia o potedze kraju wrecz i o ktore inne kraje sie zabijaja by tylko miec – patrz wojny amerykanskie i proby kontroli Zatkoki Perskiej, tylko by miec kontrole nad ropa – powoduje, ze kraj ten ma, wedlug specjalistow, przyszlosc, ktora stawia ich kraj w pierwszej piatce najbogatszych krajow w ciagu nastepnego dziesieciolecia. Cena ropy jest niska teraz, lecz byloby niepowazne uwazac, ze tak bedzie stale.
Musze powiedziec, ze te opracowania sa apolityczne, gdyz rzecz polega na robieniu pieniedzy i to realnie a nie na poboznych zyczeniach czy na jakichs fobiach. Ludzie z fobiami tam nie maja miejsca bytu. Wiec musza byc pozbawione propagandy i bzdur, ktore czyta sie normalnie w mass media, bo na przyklad bzdury, ktore sa wypisywane na tym blogu, sa pisane nie przez specjalistow. Bo to tutaj moglem przeczytac artykuly ekonomistow, doktorantow ekonomii w Polsce, ktore, prosze wybaczyc, ale powinny zdyskwalifikowac dozywotnio te osoby. Bzdury i brak wiedzy sa tym czym sa, bzdurami i niedouczeniem. To tak jakby powiedziec, ze najlepsi ekonomisci to ci, ktorzy nigdy nie zrobili zadnego investmentu, a najlepsi specjalisci od real estate to ci, ktorzy nigdy nie byli wlascicielami swojego domu.
Odnosnie Lavrova to nie jest moja opinia lecz jego adwerarzy, ktorzy uznaja go za najbardziej inteligentnego dyplomate. Uwazam, ze pol godziny wystarczy by zauwazyc jego wyjatkowa blyskotliwosc i inteligencje.
Rusofobia nie jest choroba i z pewnoscia nie jest karalna, tylko nie wiedziec czemu kazdy sie tak boi byc nazwany rusofobem. Bodajze jeden Amsterdam nie kryje sie tym, ze jest zawodowym rusofobem. Rusofobia jest z pewnoscia brakiem obiektywizmu, bo zaslepia i nie pozwala logicznie myslec. Ale tez bycie rusofobem daje prace, bo trudno byloby sobie wyobrazic normalna logicznie myslaca osobe na przyklad w Gazecie Wyborczej. Bycie rusofobem daje tez szanse na znalezienie pracy, bo nie mysle, by na przyklad P. Wolejko potrafil miec takie poglady jakie ma, ublizajac jednym i piszac pejoratywnie o jednych a o innych juz w zupelnie innym tonie… to po prostu pewna metoda. Pan tez tak robi… wrecz dokladnie tak.
Ocena polityki np.Rosji, blednej czy tez nie jest ocena, ale Pan nie uzywa okreslen oceniajacych ta polityke, Pan pisze w sposob pejoratywny… i nie oceniam Pana wiedzy tutaj, do ktorej mam ogromne zastrzezenia, bo pisze Pan banjaluki tez, ale sposob pisania. To Pan nie podaje przykladow lecz uzywa Pan frazesow, tak by sie niegatywnie wyrazic o Rosji i to za kazdym razem wrecz. Krytyka jest krytyka a rusofobia to cos innego… no ale pewnie Pan nie zrozumie.
Nie chce wchodzic w temat czy Polska byla pasozytem czy tez nie, bo to Pana slowa, aczkolwiek moze innym razem…
W odpowiedzi na Pana rusofobie na przyklad, bardzo prosto podaje pewne bardzo niekorzystne dane, zawsze prawdziwe notabene, o Polsce czy tez jej wybitnych synach, jak Sikorski Radek, Czuma, czy tez jakis tam aktor zlodziej. Jesli pisze pejoratywnie podaje fakty, ktorych nie mozna podwazyc, w przeciwienstwie do Pana czy P. Wolejki. I sam Pan widzi jak to porusza, ze mozna mnie nazwac osoba nienawidzaca Polske, jak Pan to zrobil… aczkolwiek tak nie jest i nigdy nie bylo. Natomiast mam cywilna odwage… i ludziom typu Radek Sikorski czy Czuma reki nie podaje, bo dla mnie to bagno. I nie musze tego tlumaczyc, bo nie tylko mnie stac na to, to jeszcze inni, ktorzy maja wiedze, moim zdaniem, mysla podobnie jak i ja, aczkolwiek nie zawsze moga publicznie to powiedziec jak ja..
Byl czas, zs USSR pomagal wielu krajom, Polsce tez. I byla to pomoc czesto bezinteresowna, aczkolwiek byla polityczna cena za to, bo mozna zauwazyc ile krajow np. afrykanskich skorzystalo z tej pomocy. To do czasow rozpadu Soviet Union standard zycia w wiekszosci krajow Afryki byl na wyzszym poziomie niz lata pozniej, gdy obraly inna polityke i musialy sobie radzic bez tego kraju.
@Roman,
Gratuluję dobrego samopoczucia, niestety to co nazywa Pan argumentami są długą listą pobożnych życzeń. Kilka komentarzy:
1. W Polsce długość życia wyraźnie wzrosła od 1989 roku, mimo bolesnego wyzwalania się z „komuny”, w Rosji postępu brak, nie tylko w czasach rządów Jelcyna, ale także po 2000 roku. Dziś Dziennik przedrukował rozmowę z doradcą Putina, który powiedział, że liczba narkomanów w Rosji pobiła rekord świata. Rozumiem, że pańskim zdaniem, doradca Putina to rusofob? Dane nt. średniej długości życia w Rosji (także te z Polski) są z 2006 roku. Znam program rządu Rosji dotyczący zatrzymania umierania narodu rosyjskiego, ale on nie działa. Podobnie jak walka z korupcją – całkowita klęska.
2. Rosja pożądanym krajem przez emigrantów???? Rozumiem, że bierze Pan pod uwagę emigrantów z Kazachstanu, Ukrainy? Kilka milionów Chińczyków przeprowadziło się na wschodnie rubieże Rosji, oni po prostu dzierżawią ziemię i zakładają firmy oraz de facto kolonizują Rosję. Korzystają z pustki gospodarczej i nieuprawianych ogromnych obszarów ziemi. Ludzie z Europy Zach. i Ameryki pracujący w Rosji – znam wiele przykładów z własnych kontaktów. Aby namówić obywatela UE i Ameryki (USA, Kanady) do 2-3 letniego kontraktu w Rosji trzeba mu zapłacić duże dodatkowe pieniądze, inaczej nie jest zainteresowany. Znam to bardzo dobrze z własnego doświadczenia. Duża korporacja dzieli kraje świata na mniej i bardziej przyjazne dla ekspatów – Rosja zalicza się do tych najmniej atrakcyjnych. Z zezwoleniem na pracę w Rosji nie jest trudniej niż w Dubaju, czy RPA, ale trzeba człowiekowi z „Zachodu” zapłacić więcej, aby sam się zgodził się na przeniesienie się do Rosji.
3. Nie wiem jakie opracowania czyta Pan nt. BRIC. Generalnie uważa się Chiny i Indie za znacznie ciekawsze biznesowo kraje, nie licząc biznesu związanego z surowcami. Rosja potencjalnie ma bardzo łatwe źródła dochodu oparte na surowcach, tym bardziej zaskakujące i niepokojące, że tak słabo radzi sobie gospodarczo w porównaniu do pozostałych krajów BRIC. Zapewne zauważył Pan, że wiarygodność kredytowa Rosji jest obecnie niższa niż Chin, Indii i Brazylii (Fotsh, Standard & Poor’s), to wpływa szczególnie negatywnie na koszty kredytów dla dużych firm rosyjskich. Naturalnie możemy szukać spisków, aby to wytłumaczyć …
4. Nie wiem jaka jest pańska wiedza nt. Rosji. Owszem, wkurza mnie przypisywanie mi rusofobii, ponieważ lubię rosyjską kulturę, często tam bywam, mam wielu znajomych Rosjan. Pańskie opinie o Rosji są znacznie bardziej optymistyczne niż te przedstawiane przez rząd Rosji, stąd mój pusty śmiech.
5. Twierdzenie, że ZSRR pomagało Polsce (PRL) kosztem obniżenia jakości życia swoich obywateli nie jest nawet propagandą rosyjską, ale sowiecką. Moi znajomi Rosjanie przestali wierzyć w takie banialuki najpóźniej w połowie lat 90-tych. Polska nigdy nie chciała być pod sowieckim butem, kosztem wielu ofiar i zdemolowanego kraju, który zaczął dopiero jako tako rozwijać się i nadrabiać stracone lata po 1989 roku. Rzekoma sowiecka dobroczynność przypomina mi scenę z komedii filmowej o ataku Marsjan: najeźdźcy mordują ludzi, palą miasta, a w tle z megafonów płynie relaksacyjna muzyka i powtarzany komunikat: „nie uciekajcie, jesteśmy waszymi przyjaciółmi”.
6. O tym, że Polska była pasożytem ZSRR napisał Pan w swoim poprzednim poście: „nie musi utrzymywac tak wielu pasozytow, ktorzy, tak jak za czasow zimnej wojny, zyli tylko dzieki pomocy ze strony USSR a jednoczesnie obnizali standard zycia Rosjan. Do tych krajow nalezala tez Polska”. Prosze więc nie wypierać się swoich słów.
7. Twiedzi Pan, że ludziom takim jak Sikorski i Czuma nie podaje się ręki, z Lawrow i Putin to geniusze, zaś (w jednym z poprzednich postów), że Jaruzelski to największy Polak w historii. Ciekawe, ponieważ jedynym wspólnym kryterium wydaje się anty i pro-sowieckość. Komunista i były pracownik KGB – geniusz, przeciwnik komunizmu zły człowiek. W jednym z poprzednich postów napisał Pan, że do Mazowieckiego należałoby strzelać, bo nie podpisał jednej z umów dotyczących gazociągów. Jakbym słyszał SB’ków z lat ich świetności…
Piszę te dluuuugie komentarze, aby młodsi ode mnie czytelnicy tego forum nie dali się nabrać na propagandowe banialuki. Co więcej, twierdzę, że pańskie komentarze są szkodliwe dla Rosji i Rosjan, ponieważ w sposób niestrawny dla większości Polaków przedstawiają rzekome poglądy Rosji.