Wenezuela: co dalej z opozycją?

Wenezuelska opozycja poniosła właśnie kolejną bolesną klęskę, cierpi na brak wiarygodności, starczy uwiąd i fatalne powiązania. Oddaje Hugo Chavezowi kolejne pola i jest dla niego świetną kandydatką na chłopca do bicia. A szkoda, bo wiarygodna i silna opozycja jest bardzo potrzebna również Chavezowi – bez niej będzie się demoralizował oraz częściej wpadał w egotyczne stany astralne i niezwykle irytującą retoryczną sztampę. No więc co dalej z wenezuelską opozycją?

Na Caracas Chronicles, chyba najbardziej popularnym anglojęzycznym blogu krytykującym Chaveza, który prowadzą Francisco Toro i Juan Cristobal, ukazało się ostatnio kilka postów na ten temat.

Ich zdaniem opozycja potrzebuje zupełnie nowych ludzi. I piszą ostro. Domagają się odejścia włąściwie wszystkich najważniejszych opozycyjnych liderów, w gorzkich słowach proponują, by szef telewizji Globovision Alberto Ravel, zamiast grą polityczną, zajął się po prostu przekazywaniem informacji tak, jak one rzeczywiście wyglądają. Juan Cristobal:

„To, co przed nami jest zbyt ważne, byśmy wciąż robili to samo, byśmy komunikowali się z wyborcami w ten sam stary sposób. Nie namawiam do tego, byśmy drugi raz próbowali wynaleźć koło, nie twierdzę, że ci wszyscy ludzie nie mogą odgrywać jakiejś publicznej roli. Mówię tylko, że powinni odpowiadać za swoje działania. Może to nam pomoże przekonać wyborców, że rzeczywiście możemy być lepsi niż Chavez”

W kolejnej notce autorzy wskazują pięć warunków, które powinna spełniać silna opozycja.

Po pierwsze powinna mieć zasięg ogólnokrajowy i nie ograniczać się jedynie do największych miast. Po drugie powinna być lepiej zorganizowana – zamiast narzekać, że Chavez wykorzystuje publiczne środki na kampanię wyborczą, powinna dostrzec, że Chaviści mieli również lepiej zorganizowaną sieć wolontariuszy i aktywistów oraz lepsze pomysły na kampanię referendalną. Po trzecie powinna odzyskać wiarygodność przez postawienie na nowych ludzi, prawdziwych liderów. Po czwarte powinna lepiej komunikować się z ludźmi, odwoływać się do ich prawdziwych potrzeb i lęków, bez kłamstw i paternalistycznego podejścia. Po piąte powinna lepiej zbierać fundusze – zdaniem autorów zbiórka pieniędzy na ostatnią kampanię była tragicznie mało efektywna.

Osobiście sądzę, że podstawową kwestią z pięciu wyżej wymienionych jest wiarygodność. Opozycja oparta na puczystach, medialnych manipulatorach i dziwnych kolesiach, którzy na parę tygodni przed wyborami jadą do Puerto Rico spotykać się z chłopcami ze Stanów nigdy nie odzyska wiarygodności.

Paradoksalnie opozycji nie pomagają w tym sprzyjający jej zagraniczni dziennikarze. W jednym z ostatnich postów Francisco Toro wścieka się, że New York Times opublikował wywiad na temat wenezuelskiego referendum z Allanem Brewerem Cariasem, czyli najbardziej puczystowskim z puczystów maczających swoje paluchy w niesławnych wydarzeniach z 2002 r. Czy NYT naprawdę chce, żeby opozycja wenezuelska jednoznacznie kojarzyła się z puczystami? – wścieka się Toro. I ma rację. A do tego, jak wszystko na to wskazuje, przed sobą długą drogę do przebycia.

Prawdę mówiąc, mam nadzieję, że mu się uda i Chavez będzie miał w końcu w Wenezueli jakąś znośną alternatywę.