Obamomanii w Ameryce nie widać końca – co więcej, rozszerza się ona na nowe pola. Teraz trafiła na grunt opowieści o superbohaterach. W środę ukaże się 583 numer komiksu The Amazing Spider-Man, w którym prezydent-elekt odegra pierwszoplanową rolę.
Tematem odcinka są niecne knowania superzłoczyńcy Chameleona, który dzięki mocom odpowiadającym pseudonimowi zamierza podszyć się pod Obamę na jego inauguracji, by zająć Biały Dom. Spiderman, obecny na inauguracji jako swoje cywilne alter ego, fotoreporter Peter Parker, wyczuwając dzięki swym pajęczym zmysłom dwóch Obamów orientuje się, że coś jest nie tak i oczywiście wkracza, by ratować sytuację. Pojawienie się superbohatera początkowo nie wzbudza entuzjazmu nowego prezydenta, który uznaje to za mieszanie się w kompetencje Secret Service. Gdy jednak wróg zostaje pokonany, Obama zmienia zdanie i daje Człowiekowi-Pająkowi oficjalne upoważnienie do walki ze złem.

Cena okładkowa to 3 dolary i 99 centów. Badacze rynku szacują, że cały nakład zostanie błyskawicznie wyprzedany. Egzemplarze w obiegu kolekcjonerskim mogą kosztować nawet 20 dolarów.
Nie jest to pierwszy przypadek, kiedy gospodarz Białego Domu gości w świecie obrazkowych opowieści. John Kennedy strzegł prawdziwej tożsamości Supermana, Richard Nixon występował gościnnie na łamach komiksów o Fantastycznej Czwórce, a Ronald Reagan prosił o radę Batmana. Polscy fani mogą pamiętać, jak na pogrzebie Supermana (który umarł oczywiście tylko po to, by za jakiś czas zmartwychwstać) przemawiał Bill Clinton. Także George W. Bush pojawił się kilka razy w komiksowym świecie.
Jak mówi Joe Quesada, dyrektor publikującego opowieści ze Spidermanem wydawnictwa Marvel Comics, przypadek Obamy jest jednak inny. Marvel po raz pierwszy zdecydował się uczynić taki zaszczyt człowiekowi, który formalnie nie jest jeszcze prezydentem. Ma to być odpowiedź na wielką popularność prezydenta-elekta, jak również wskazanie na zbieżność jego poglądów z tymi promowanymi przez komiks. Słynny slogan związany z Człowiekiem-Pająkiem, Wielka siła to wielka odpowiedzialność, można zdaniem Quesady zastosować również do Obamy.
Przede wszystkim jednak numer z nowym prezydentem ma uczcić fakt, że do Białego Domu wprowadza się pierwszy w historii zdeklarowany fan komiksów. Obama na szlaku kampanii przyznał się do kolekcjonowania w dzieciństwie opowieści obrazkowych i fascynacji ich bohaterami, szczególnie Batmanem czy właśnie Spidermanem. Prezydent-elekt nie przepada za to za Supermanem – jego zdaniem wszechmocny Człowiek ze Stali jest zbyt potężny, by zasługiwać na status prawdziwego herosa. Człowiek-Nietoperz czy Człowiek-Pająk, którzy w walce ze złem ryzykują własnym życiem, są zdaniem zwycięzcy wyborów lepszymi przykładami do naśladowania. Mimo tego nowy prezydent miał na swojej senackiej stronie zdjęcie w towarzystwie figury najsłynniejszego amerykańskiego superherosa. Obama za młodu lubił też, co raczej nie pasuje do jego obecnego wizerunku, Conana Barbarzyńcę. Komiksy nie były również obcym tematem dla Johna McCaina – kandydat Republikanów najbardziej przepadał za przygodami Batmana.