Ponad tydzień temu Barack Obama ogłosił skład swojego przyszłego gabinetu. Wybór dokonany przez prezydenta-elekta wskazuje na to, że u swego boku pragnie mieć przede wszystkim specjalistów i że podejmie próbę przeprowadzenia obiecywanych w kampanii reform społecznych.
Osobą, której nie trzeba przedstawiać w tej drużynie jest Hillary Clinton – przyszła sekretarz stanu. Żona byłego prezydenta Billa Clintona rozpoznawalna jest nie tylko w kraju ale i za granicą, co jest dużym plusem na tym stanowisku. Komentatorzy podkreślają, że była Pierwsza Dama będzie raczej jastrzębiem niż gołębiem. Podobnie określa się wiceprezydenta Joe Bidena. Obecność dwóch tak wpływowych jastrzębi w administracji może oznaczać, że polityka zagraniczna Obamy nie będzie wcale tak miękka, jak obawiała się część amerykańskiej sceny politycznej.
Wybór Roberta Gatesa na sekretarza obrony jest posunięciem dobrym choćby z punktu widzenia PR-owego. Nominacja osoby z poprzedniego gabinetu to sygnał dla społeczeństwa, że przyszły prezydent przedkłada dobro kraju nad partyjne interesy i tzw. TKM. Zapewni także ciągłość polityki obronnej USA. Jednak analitycy ostrzegają, że Gates tylko na krótki czas może pełnić tę funkcję, a jego nominowanie może być posunięciem obliczonym jedynie na efekt. Poza tym dodają, że sekretarz obrony nie zgadza się z Barackiem Obamą w dwóch ważnych kwestiach: po pierwsze jest przeciwnikiem wyznaczania terminu opuszczenia Iraku przez siły amerykańskie, a po drugie jest sceptycznie nastawiony do rozmów z Iranem. Te różnice zdań mogą znacznie utrudniać realizowanie polityki zagranicznej.
Za to wydaje się, że fundamentalnie odmienne opinie nie staną na przeszkodzie współpracy Obamy z Jamesem Jonesem – emerytowanym generałem, który w przyszłym gabinecie ma zostać Narodowym Doradcą ds. Bezpieczeństwa (US National Security Adviser). Ten były Naczelny Dowódca Połączonych Sił NATO w Europie jest znany z krytyki wojny w Iraku, którą nazwał klęską.
Kolejną osobą w gabinecie prezydenta-elekta ma zostać członek jego sztabu wyborczego – Eric Holder. Choć za czasów prezydentury Billa Clintona służył w Departamencie Sprawiedliwości, to jednak w trakcie kampanii wyborczej zdecydował się wspierać Baracka Obamę jako główny doradca prawny. To on był jedną z trzech osób, która wybrała Joe Bidena na wiceprezydenta. Jeśli dojdzie do tej nominacji, to Holder stanie się pierwszym czarnym prokuratorem generalnym w historii Stanów Zjednoczonych.
Wybór Janet Napolitano na stanowisko Sekretarza ds. Bezpieczeństwa Wewnętrznego sugeruje jak będzie wyglądała polityka imigracyjna USA pod rządami nowego prezydenta. Napolitano, która jest gubernatorką Arizony – stanu sąsiadującego z Meksykiem, ma doświadczenie w zwalczaniu nielegalnej imigracji.
Zapowiedź nominacji Timothy Geithnera na Sekretarza Skarbu spotkała się z pozytywną reakcją Wall Street. W dniu ogłoszenia tej decyzji indeks Dow Jones został zamknięty na poziomie o 500 punktów wyższym niż dzień wcześniej. Jako prezes Banku Rezerw Federalnych w Nowym Jorku Geithner budzi zaufanie ludzi biznesu. To przede wszystkim on będzie kształtował politykę gospodarczą w czasach kryzysu.
Swój udział będzie miał w tym także Lawrence Summers, który zostanie przewodniczącym Narodowej Rady Gospodarczej. Ten zdolny ekonomista został profesorem w wieku zaledwie 28 lat. W gabinecie Billa Clintona przez 1,5 roku był sekretarzem skarbu, a wcześniej był głównym ekonomistą Banku Światowego. Jeszcze w czasie trwania kampanii wyborczej doradzał Obamie w sprawie kryzysu ekonomicznego.
Kolejnym ważnym członkiem „ekonomicznego sztabu kryzysowego” ma być Paul Volcker, który zostanie przewodniczącym Rady ds. Naprawy Gospodarki (Economic Recovery Advisory Board). Osiemdziesięciojednoletni Volcker hamował inflację w czasie prezydentury Cartera i Reagana jako przewodniczący Rezerwy Federalnej (Przewodniczący Rady Gubernatorów Systemu Rezerwy Federalnej Stanów Zjednoczonych).
Istotna z punktu widzenia reprezentatywności różnych grup etnicznych jest zapowiedź nominacji Billa Richardsona na sekretarza handlu. Ten gubernator Nowego Meksyku pochodzenia latynoskiego podobnie jak Hillary Clinton startował w zakończonym niedawno wyścigu do Białego Domu, ale w przeciwieństwie do byłej Pierwszej Damy dosyć szybko się z niego wycofał i poparł Baracka Obamę. W czasie prezydentury Billa Clintona pełnił funkcję ambasadora USA przy ONZ, a później sekretarza ds. energii.
W wyborze wpływowego Toma Daschle’a na stanowisko sekretarza ds. zdrowia komentatorzy widzą determinację prezydenta-elekta, która na nowo ukształtować ma amerykański system opieki zdrowotnej. Daschle, który jest liderem demokratycznej większości w senacie, jako jeden z pierwszych czołowych polityków poparł Baracka Obamę w kampanii prezydenckiej.