O tym, co można kupić za 47 mln $ (którymi Amerykanie nie chcą wesprzeć naszego wojska…)

Jak dowiadujemy się z niemal wszystkich polskich mediów (dla zagranicznych to żadna sensacja), Senat Stanów Zjednoczonych nie zgodził się na podniesienie wydatków na pomoc wojskową dla Polski.

George W. Bush wnioskował o przydzielenie nam 47 mln dolarów, co byłoby wzrostem – w porównaniu z zeszłorocznym budżetem – o 20 mln. Niestety, amerykański Senat nie przychylił się do wniosku rządzącej administracji i kwota, którą USA wyłoży na pomoc polskiej armii, pozostanie zapewne na niższym poziomie. Oczywiście strona polska uznaje taką pomoc za zbyt niską, szczególnie w kontekście negocjacji w sprawie budowy na naszym terytorium bazy z rakietami, tworzącymi system tzw. tarczy antyrakietowej. W sumie, możnaby powiedzieć, że i tak darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby, więc powinniśmy cieszyć się choćby z tych 27 mln dolarów – gdyby nie pewien fakt.

Każdy na pewno dobrze wie, że uzbrojenie armii to rzecz niezwykle kapitałochłonna. Dla zobrazowania tego, jak wiele należy zapłacić za bezpieczeństwo militarne w dzisiejszych czasach, postanowiłem przeczesać zasoby internetowe w poszukiwaniu informacji dotyczących tego, co można kupić za taką kwotę. (Od razu zaznaczę, że podawane przeze mnie kwoty traktujcie raczej jako mocno przybliżone , bowiem niezwykle ciężko znaleźć wiarygodne i aktualne informacje na ten temat). A więc, co moglibyśmy mieć za owe – liczmy już optymistycznie – 47 milionów dolarów?

Jeśli miałbym być złośliwy, to stwierdziłbym, że można za tą kwotę nakręcić niskobudżetowy film akcji lub opłacić jakiegoś hollywoodzkiego aktora. Ale nie będę tak wredny i ograniczę się do przykładów z dziedziny wojskowości.

Jeśli chcielibyśmy wesprzeć polskie lotnictwo, moglibyśmy kupić za to zaledwie jeden F-16 w wersji block 52+, czyli takiej, jaką obecnie posiadamy na wyposażeniu. Niestety, ciężko dokładnie określić obecną cenę tych samolotów, zazwyczaj jednak mówi się o około 45 mln $ za sztukę (Rumuni mają od USA zakupić 48 F-16 za około 4,5 miliarda $, jednak – tak jak w przypadku polskiego kontraktu sprzed kilku lat – cena obejmuje także wdrożenie oraz cały osprzęt dodatkowy, co znacznie zwiększa koszty).

Gdyby ktoś uznał, że jest to jednak zbyt przestarzały samolot, zawsze można wybrać coś nowocześniejszego. Dla przykładu, za tą kwotę można kupić mniej niż pół F-35 Lighting II (cena: zapewne ponad 100 mln $). F-35 to nadal jednak – dla wielu – jedynie marzenie, bowiem pierwszeństwo w jego zakupie mają kraje biorące udział w specjalnym programie badawczym Joint Strike Fighter, takie jak Wielka Brytania, Włochy, Holandia czy Turcja. My, co oczywiste, nie uczestniczyliśmy i, gdybyśmy chcieli kupić te samoloty dla naszych sił powietrznych, to nie dość, że musielibyśmy ustawić się w coraz dłuższej kolejce, to jeszcze zapłacić sporo więcej niż uczestnicy programu. O ile dla nas cena jednego egzemplarza przekroczyłaby 100 mln dolarów, to dla wymienionych już wyżej państw, koszt zakupu byłby o kilkanaście-kilkadziesiąt milionów niższy; przykładowo, cena jednego F-35 dla Izreala (który uczestniczy w programie na zupełnie innych warunkach niż inne państwa) wynosić ma – jak donosi Jerusalem Post – około 70-80 mln $.

Oczywiście, F-35 wcale nie jest najdroższym obecnie myśliwcem na świecie. Jego starszy i większy brat, F-22 Raptor, kosztować ma – bagatela! – około 138 milionów dolarów za sztukę (tyle płacą za niego siły powietrzne USA: dla nas kwota ta byłaby zapewne sporo wyższa). Problemem w przypadku tego samolotu byłaby nie tylko porażająca cena, ale także prawo USA, które zabrania jego eksportu – nawet do najwierniejszych sojuszników (a za takiego się przecież mamy) – ze względu na technologie w nim użyte.

Można podać jednak nieco bardziej pozytywne przykłady. Jeśli zdecydowalibyśmy się na kupno amerykańskich czołgów M1A2 Abrams, to moglibyśmy kupić ich nieco większą ich liczbę, bo aż około 20-23; w podobnej cenie moglibyśmy zakupić amerykańskie wozy bojowe Stryker i fińskie Patrie (czyli nasze Rosomaki).

A może jednak kupić coś jeszcze innego? Choćby osławiony system obrony przeciwlotniczej i antyrakietowej Patriot. Oczywiście, trzeba podkreślić fakt, że skuteczność tarczy antyrakietowej w ogromnej mierze zależeć będzie od ochrony baz znajdujących się w Polsce i w Czechach. System Patriot nie jest więc jedynie naszą zachcianką, ale właściwie koniecznością – ochraniałby nie tylko nasze państwo, ale i samą bazę. A ile kosztuje jego montaż? Oto, co na ten temat pisze Wikipedia:

Polska w zamian za zgodę na umieszczenie na jej terytorium elementów systemu tarczy antyrakietowej (bazy pocisków GBI), domaga się od USA min. 6 baterii systemu Patriot z pociskami PAC-3 MSE lub też zestawów systemu THAAD. USA zgodziły się spełnić ten warunek i przekażą Polsce mobilny system rakietowy Patriot PAC-3(…).Jedna bateria kosztuje ok. 1 miliarda złotych, a składa się z: 8 wyrzutni uzbrojonych w 100 pocisków PAC-3 i środków do zakłócania oraz aktywnego zwalczania pocisków przeciwradarowych. (…) Jedna brygada (…) systemu Patriot składa się z 3 baterii (24 holowanych wyrzutni wyposażonych w 300 rakiet PAC-3) i systemu dowodzenia kosztującego 40 mln USD. Jeden pocisk rakietowy Patriot PAC-3 kosztuje 3,5 miliona dolarów USA. Łączny koszt jednej brygady bez zapasowych rakiet wynosi ok. 1,2 miliarda USD. Oznacza to, że na dwie brygady (6 baterii) dla Polski, USA musiałyby wydać ok. 2,5 mld dolarów.

Na nasze żądania, USA musiałyby zatem przeznaczyć mniej więcej 53 razy więcej, niż chciałyby nam dać w ramach pomocy rozwojowej. Myślicie, że są na to szanse? Ja osobiście śmiem w to wątpić.