Chwilowe porozumienia wojska z ekipą Mursiego nie oznacza, że w przyszłości nie dojdzie do rywalizacji między tymi ośrodkami. Na razie prawdopodobnie osiągnięto konsensus w sprawie konstytucji i polityki zagranicznej – ale jak długo się on utrzyma, nie wiemy.
W czasie wyborów prezydenckich Egipcjanie stanęli przed trudnym wyborem Dr Mohammed Mursi, wykształcony na Uniwersytecie Południowej Kalifornii, był liderem Partii Wolność i Sprawiedliwość, będącej politycznym skrzydłem popularnego Bractwa Muzułmańskiego. Jego kontrkandydatem był Ahmed Szafik, wojskowy, były premier jeszcze z nominacji Hosniego Mubaraka, człowiek całe życie związany z wojskiem. Pozostawiony Egipcjanom wybór był zatem zero-jedynkowy. Albo wybieramy Mursiego z całym dobrodziejstwem inwentarza albo Szafika z całym dobrodziejstwem inwentarza. Ostatecznie zwyciężył Mursi uzyskując 51,7%.
Wiążą się z tym jednak dwa ważne fakty. Niezależnie od wyniku wyborów, ich zwycięzca będzie utrzymywał bliskie stosunki ze Stanami Zjednoczonymi ze względu na kurs polityczny Egiptu, a po drugie, wojsko i politycy wywodzący się z Bractwa i tak będą musieli usiąść przy stole, bo żadna cywilna władza nie utrzyma się bez poparcia wojskowych i – co pokazuje upadek Mubaraka i zmiany w społeczeństwie egipskim – vice versa.
Nerwowo wokół Konstytucji
Od początku swojej prezydentury Mursi musiał stawić czoła konserwatywnie nastawionemu egipskiemu – że tak go nazwę – establishmentowi, wojskowym oraz prawnikom, którzy dążyli do zablokowania rozszerzenia jego kompetencji. Mursi sugerował, że blokują oni postęp rewolucji, zaś prawnicy i wojskowi twierdzili, że stoją na jej straży pilnując, aby nowy prezydent nie skierował państwa w stronę powrotu do dyktatury, ale innego typu.
W połowie czerwca Najwyższy Sąd Konstytucyjny Egiptu rozwiązał nowy parlament, zdominowany przez islamistów, a decyzję tę zatwierdziła Najwyższa Rada Wojskowa. Pół roku temu wydawało się zatem, że nie ma szansy na przyjęcie jakiejkolwiek nowej konstytucji. Wszystko zmieniło się w po zaprzysiężeniu doktora Mursiego na prezydenta (30 czerwca). Momentalnie zmniejszył wpływy wojskowych – anulował ograniczające go decyzje Najwyższej Rady Sił Zbrojnych, odwołał ministra obrony i lidera wojskowych, marszałka Tantawiego mianując go swoim doradcą oraz wysłał na emeryturę szefa sztabu sił zbrojnych, Samiego Anana. Obu panów łączyła to, że decydowali o linii Najwyższej Rady Sił Zbrojnych. Jakby tego było mało Mursi, zdecydował o ponownym ukonstytuowaniu się parlamentu, który miał podjąć pracę nad nową konstytucją. Konstytucją w sprawie której nie było żadnych szans na kompromis ze względu na rozbieżność interesów między islamistami, liberałami oraz zwolennikami państwa świeckiego. Należy też pamiętać o olbrzymich wpływach wojska. Oznacza to mniej więcej tyle, że nie do końca ważne jest to, co będzie napisane, a to, jak będzie to rozumiane i egzekwowanie. Z tego powodu opozycja zdecydowała się na bojkot prac.
Naprawdę gorąco zrobiło się jednak 22 listopada, gdy prezydent Mursi ogłosił nowy dekret, rozszerzający jego uprawnienia w czasie trwania “Filaru obrony”, izraelskiej operacji w Strefie Gazy. W Egipcie zawrzało, a opozycyjny Mohammed el-Baradei, były dyrektor Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, powiedział, iż prezydent zadekretował sobie władzę faraona. Sam el-Baradei odgrywa ważną rolę jako jeden z przywódców powołanego w grudniu Frontu Ocalenia Narodowego, bez perspektywy jednak na odrzucenie konstytucji. Nie jest to skuteczny, charyzmatyczny polityk, który byłby w stanie porwać tłumy.
Zajrzyjmy jednak do samego dekretu. W skrócie – skierowanie ostrza przeciwko byłym politykom i decydentom, którzy popełniali przestępstwa (morderstwa, usiłowanie morderstwa, ranienie) przeciwko rewolucji połączone z jednoczesną zmianą Prokuratora Generalnego. Łatwo się domyśleć, że chodzi o zdobycie poparcia społecznego, zwłaszcza zaspokojenie swojego elektoratu, oraz zastraszenie byłych decydentów, a zatem i wojskowych. Wobec skompromitowanych funkcjonariuszy postępowania będą się toczyć, wobec wojskowych nie, ale warto zostawić sobie taką alternatywę. Z punktu widzenia polityki konstytucyjnej Mursiego kluczowe było zatwierdzenie swoich własnych decyzji (!) oraz “uodpornienie” parlamentu oraz konstytucji na wszelkie próby zmian i unieważnień. De facto dokonano wyjęcia spod kontroli sędziów. W warunkach egipskich warto zwrócić uwagę na – ogólny przepis – dotyczący możliwości podjęcia przez prezydenta niezbędnych działań w celu obrony państwa i celów rewolucji. Nie znam się na egipskim prawie, ale wyłączenie spod kontroli sądowniczej, nakazywanie dekretem przez władzę wykonawczą prokuratorom, jakie sprawy mają prowadzić, a także ogólne rozszerzenie swoich uprawnień, to nie są metody demokratyczne.
Egipt zawrzał i co dalej?
Zwolennicy i przeciwnicy Mursiego wyszli na ulice. Opozycja groziła bojkotem referendum konstytucyjnego, które zostało ogłoszone na 15 i 22 grudnia. Żądano anulowania dekretu i referendum zarzucając Mursiemu dyktatorskie zapędy. Bardzo znacząca była postawa wojska, które – jak zwykle – nie angażowało się na na pierwszy rzut oka, a jedynie nakłaniało do rozmów pojednawczych. Co ciekawe, polityka Mursiego budziła również wątpliwości w samym Bractwie Muzułmańskim, w którym zaczęto zastanawiać się, czy prezydent nie stał się zbyt samodzielny i czy nie ułożył się za plecami z wojskowymi.
W pewnym momencie wydawało się, że prezydent Mursi ustąpił, odwołał dekret z 22 listopada zastępując go dekretem z 9 grudnia. Jeżeli wczytamy się w dokument, to okaże się, że Mursi nie zmienił wiele, tylko przeformułował pojedyncze zdania. Odwołał dekret, ale skutki ostatniego pozostawił w mocy. Nadal możliwe są prowadzone postępowania przeciwko funkcjonariuszom reżimu Mubaraka i przede wszystkim – działania parlamentu są chronione przed jakąkolwiek kontrolą prawną ze strony sędziów lub innych ciał prawniczych. W sferze faktycznej zmieniono o tyle, że prokuratorem generalnym nie został forsowany przez Mursiego kandydat. Jedyną istotną zmianą jest brak ogólnego przepisu dotyczącego możliwości podjęcia niezbędnych działań w celu obrony państwa i celów rewolucji, ale … prezydent przecież może w każdej chwili wydać dekret o dowolnej treści. Pomimo protestów, zbojkotowania nadzorowania referendum przez sędziów, głosowanie nad nową konstytucją odbyło się. Według nieoficjalnych wyników, ok. 55% zagłosowała za dokumentem 15 grudnia. Wynik nie powinien się zmienić 22 grudnia, a zatem przyszła Konstytucja wejdzie w życie.
Dogadani?
Opozycja protestuje, ale wymowna jest postawa wojska. Czyżby między rządzącymi cywilami i wojskiem doszło do zawarcia kompromisu? Tantawi pozostaje doradcą Mursiego, wojsko nie angażuje się bezpośrednio w polityczny spór. Mursi nie protestował przeciwko rozmieszczeniu wojska na ulicach, a więc nie wygląda na to, aby, na obecnym etapie, wojskowym zależało na pozbyciu się obecnego prezydenta.
Zerknijmy zatem do konstytucji. Wojsko utrzymuje w nim swoją mocną pozycję.
Powołuje się Narodową Radę Obrony składającej się zarówno z cywilów ( m.in. prezydent, przewodniczący izb parlamentu, premier) oraz wojskowych (m.in. minister obrony, , szef sztabu, szef wywiadu). Prawdopodobnie to właśnie tam będzie zapadała decyzja dotyczącą wielkości budżetu sił zbrojnych. Rada musi być konsultowana we wszystkich sprawach dotyczących sił zbrojnych. W większości spraw ma – teoretycznie – znaczenie jedynie doradcze, ale już teraz widać, że to właśnie w tym gremium będą zapadały najważniejsze decyzje jako okno wystawowe wojskowych na Egipt. Ciało, ze względu na swój skład, będzie taką mocniejszym rządem, z którego opiniami nie będzie można się nie liczyć.
Wojskowi utrzymują również swoją radę wojskową, a minister obrony zostaje jednocześnie szefem sił zbrojnych i – co najważniejsze – musi wywodzić się z wojska. To tyle w kwestii cywilnej kontroli nad wojskiem, jaką ogłoszono w niektórych mediach. Wojskowi utrzymują również swoje sądownictwo pod które podlegać będą wojskowi – tutaj od ustawy zależeć już będzie, czy to oznacza jedynie przesunięcie ciężaru na sądy wojskowe czy de facto potencjalny immunitet dla wojskowych.
Warunki dla wojskowych mogły być oczywiście dużo lepsze, ale też potrafię sobie wyobrazić o wiele gorsze. Nie wolno zapominać o tym, że siła wojska w Egipcie nie opiera się na statusie prawnym, a na faktycznej sile, świetnej organizacji oraz wpływie na gospodarkę.
Zachowawcza polityka zagraniczna
Polityka zagraniczna w sferze werbalnej będzie mówić o zmianie, większej solidarności z Palestyńczykami, walce o ich państwo i demokrację w niektórych państwach, np. w Syrii. Faktycznie jednak polityka zagraniczna nie zmieni się. Egipt potrzebuje bliskich kontaktów z Amerykanami wspierającymi finansowo i technologicznie wojskowych. Polityka prezydenta Mursiego w czasie “Filaru obrony”, o którym mówi się jako o architekcie rozejmu, pokazuje, że zależy mu na utrzymaniu faktycznego statusu quo w stosunkach z Izraelem. Egipt będzie prowadził aktywną politykę wobec ugrupowań paramilitarnych, zwłaszcza na Półwyspie Synaj. Nie chodzi tutaj tylko i wyłącznie o względy bezpieczeństwa państwa, ale również przychody z turystyki.
Rozgrywka nie jest jeszcze skończona. Chwilowe porozumienia wojska z ekipą Mursiego nie oznacza, że w przyszłości nie dojdzie do rywalizacji między tymi ośrodkami. Na razie prawdopodobnie osiągnięto konsensus w sprawie konstytucji i polityki zagranicznej. Faktycznie oznacza to kontynuację polityki zagranicznej … Hosniego Mubaraka, czyli wojska. Mursi ze strony wojskowych może obawiać się zabrania władzy, zaś wojskowi – usuwania ich metodą salami. Nie wolno zapominać także o coraz głośniejszej opozycji, za którą stoi prawie połowa narodu. Ekipa Mursiego nadal siedzi na beczce z prochem.