Rosja i Wenezuela – więcej niż prężenie muskułów

Łatwo uznać współpracę Rosji z Wenezuelą za nieszkodliwy polityczny teatr, próbę uzyskania łatwych punktów potrzebnych w sporach z Waszyngtonem i innych globalnych dyskusjach politycznych. Jednak gdy przyjrzeć się gospodarczym skutkom nowej współpracy, rosyjska taktyka zaczyna wyglądać znacznie poważniej. Oto co napisał w ten weekend Kommiersant:

Dymitrij Miedwiediew we środę długo negocjował ze swoim wenezuelskim partnerem Hugo Chavezem w Caracas. Spotkanie przyciągnęło grube ryby rosyjskiego biznesu. Razem z dziennikarzami na późną konferencję prasową obu przywódców czekali szef Rosnieftu Siergiej Bogdanczikow, Wagit Alekperow z Łukoila, szef Surgutneftegazu Władimir Bogdanow i wiceszef Gazpromu Aleksander Miedwiediew. (…)

Chwilę później pojawił się wicepremier Igor Sieczin, który odpowiada za politykę energetyczną Rosji. To już trzecia wizyta Sieczina w Wenezueli od września.

Dajcie mi znać, jeśli pamiętacie kiedy ostatnio Kreml pracował tak ciężko, by wprowadzić do jakiegoś kraju nie jednego, ale trzech gigantów energetycznych. Już sam fakt, że w Caracas stali ramię w ramię Bogdanczikow, Alekperow i Sieczin sugeruje, że kroi się coś ważnego, znacznie bardziej niebezpiecznego niż prężenie muskułów. Trzeba tę sytuację uważnie obserwować.